Hejoo jeżeli ktoś tu jeszcze jest to zapraszam serdecznie tutaj :
http://siatkowkawmoimsercu.blogspot.com/
niedziela, 8 listopada 2015
wtorek, 30 czerwca 2015
Ostatni......
Witaj Weroniko!
Chciałabym Ci uroczyście przedstawić Weronike Steffi Schops. Jest idealna. Taka piękna. Słodka. Od paru miesięcy Jochen zachwyca się nią w najlepsze. I to jest mój problem. Nie, nie źle to określiłam, nie przeszkadza mi że Josiek spędza czas z Wercią. Jakiej matce by to przeszkadzało? Tylko że od czasu urodzenia Weroniki mój mąż, nie ma kompletnie dla mnie czasu. Naprawdę ! Całkowicie mnie olewa. Jestem okropna, denerwuje mnie to że mój mąż spędza więcej czasu z córką niż ze mną jestem wyrodną okrutną matką. A może to depresja po porodowa?
-Co tam skrobiesz słonko?-zapytał mnie mój mąż
-Nic takiego- powiedziałam i od razu schowałam kartkę
-Ana wiesz że możesz mi o wszystkim powiedzieć a ostatnio mnie zbywasz- westchnął
-Wiem przepraszam jestem po prostu zmęczona-jęknęłam
-Moja cudowna żonka jest zmęczona, jak narazie Wercia śpi to może masażyk?-zapytał z uśmiechem
-Byłoby miło-westchnęłam i ułożyłam się na kanapie
☺☺☺☺☺☺☺☺☺
5 lat później
Droga Weroniko!
Kocham moje dzieci są wspaniałe. Kocham mojego męża. Kocham całe moje życie. Pisanie listu przerywa mi kolejna sprzeczka moich słoneczek:
-Mamo mamo Lukas zabiera mi zabawki- przybiegła do mnie Wercia
-Jest jeszcze mały musisz go zrozumieć- westchnęłam- Chce się z tobą pobawić pozwól mu
-Ale on wyrwie zaraz wszystkie włosy mojej laleczce!!!- jęknęła małą
-Lukas, Lukas chodź do mamusi.-powiedziałam do prze słodziutkiego trzy latka naszego synka który był odzwierciedleniem Jochena.
-Mamuś a kiedy będzie tato grał?-zapytała Wercia oczekując obejrzeć tatę w telewizji
- Jeszcze 2 godzinki- powiedziałam reprezentacja Niemiec podejmuje Bułgarię w półfinałach Ligi Światowej we Włoszech. Ja z dziećmi niestety nie mogłam pojechać po pierwsze ponieważ Lukas jest za mały a po drugie jestem znowu w ciąży. Uwierzysz! Jejku nie spodziewałam się kolejnego dziecka.. Ta Liga Światowa jest dla niego bardzo ważna bo po tej lidze kończy karierę reprezentacyjną. Jak zdrowie pozwoli będzie grać jeszcze w Rzeszowie. Nie mam mu tego za złe. Choć musiałam zrezygnować z wielu rzeczy w tym z pracy to cieszę się jego szczęściem. Jak on jest szczęśliwy to ja też będę .Doskonale wiem że kiedy tylko Josiek skończy karierę pozostawi mi wolną rękę. Zamieszkamy tam gdzie zechcę i będę robiła to co chcę. Ale cieszę się że spędzam z dziećmi tyle czasu. Wiesz nawet pogodziłam się z ojcem. Coś w nim pękło kiedy tylko zobaczył swoich wnuków. Zakochał się w nich. Zresztą mama też kocha tych pysiaczków. A kto by ich nie kochał?
Jestem szczęśliwa. Gdyby się coś zmieniło to cię o tym po informuje.......
Twoja Nastka- grubaska
*****************************
Przepraszam ale czerwiec był dla mnie zabieganym miesiącem.
Tak więc to już koniec Dziękuję za wszystko czekajcie na coś nowego bo weny nie brakuje _żartuje :P
Jeśli ktoś to czytał to proszę o komentarz :*
Dziękuję wam za wszelkie komentarze
Szczypiorek :*
sobota, 23 maja 2015
List 2 Jaki miłość ma smak...
Droga Weroniko!
Nie uwierzysz jestem w ciąży. Już w 6 miesiącu. Jochen lata
za mną jak bym była z porcelany. Naprawdę: Kochanie uważaj! Kochanie może pomóc
ci się położyć? Kotku może dziś nie pójdę na trening tylko zostanę z wami?
Wszystko w porządku kochanie? Wykańcza mnie
tą swoją nadopiekuńczością. Mam go dość. Najchętniej to bym go na te 9 miesięcy
wyrzuciła do Niemiec. Ale niestety nie mogę, bo się zaczął sezon klubowy.
Niestety.
Byliśmy 2 tygodnie temu na badaniach u ginekologa. Wszystko
jest dobrze z dzieckiem. Już wiemy, że jest to dziewczynka. Po tych badaniach
Jochen się twardo zapierał, że będzie już tworzył pokój dla małej. Idzie mu to
nawet nieźle. Ściany mają kolor fioletowy, dywan jest jasnozielony. A na
ścianie już wisi malusia koszulka, robiona na zamówienie. Rzeszowski pasiak z
napisem W. Schops i 10 tak, więc jest pięknie. Co do imienia to od razu
powiedziałam mu, że dziewczynka będzie nazywać się Weronika. Spodobało mu się. Tak,
więc za 3 miesiące twoja imienniczka przyjdzie na świat i mam ogromną nadzieję,
że choć trochę będzie podobna do ciebie,
Kolejna sprawa to kupiliśmy przepiękny dom na przedmieściach
Rzeszowa. Poprawka Jochen kupił. Zaskoczył mnie tym. Kiedy umówiliśmy się na
kolację, aby powiedzieć sobie coś ważnego. On zabrał mnie do naszego nowego
domu a ja mu powiedziałam, że będziemy rodzicami. Radości nie było granic.
Tylko Siri chodził jakiś przymulony, chyba zrozumiał, że już nie długo nie
będzie najważniejszym członkiem rodziny. Będzie musiał się z tym jakoś
pogodzić.
Moje życie bardzo się rozwinęło. W sumie ja się rozwinęłam.
Pamiętasz ten mój stres jak szłyśmy do gimnazjum a ja się bałam? Ty dziarsko
mnie ciągnęłaś do przodu! Ty dałaś mi odwagę! I mam nadzieję, że tą odwagę
będzie mieć Weronika.
Dziękuję Ci za te
wszystkie chwile
Na zawsze twoja
Nastęcja
Witajcie kochani dziękuję za każdy komentarz!
3 komentarze= Nowy w Środę :*
sobota, 16 maja 2015
List 1 Pomagasz mi w przebaczaniu sprawiasz, że żyję teraz, kochanie
Powoli zbliżamy się ku końcowi
Zostały nam tylko Listy
List 1
Droga Weroniko!
Czasami zastanawiam się, czemu tak się stało? Czemu to ty
musiałaś odejść? Czemu nie ja? Czemu?
Przecież... Przecież ty tak samo zasługiwałaś na życie.
Przecież miałaś tylko 16 lat! Czemu to spotkało ciebie? I wtedy przychodzi mi
na myśl, że tak miało być. Ty niestety musiałaś umrzeć. Ja przez to wyjechałam
z Bielska- Białej. Spotkałam na swojej drodze Jochena i za niego wyszłam. Tak
jest wyszłam za Jochena. I jestem bardzo szczęśliwa. Jednak czasem łapią mnie
takie chwile, w którym się zastanawiam się nad tym wszystkim. Czy jak ty byś
żyła to może byłoby inaczej? Jak to by było gdybyś żyła? Może to ty byłabyś
moją drużbą? A nie Ola, oczywiście bardzo lubię Olę mogę ją nazwać swoją przyjaciółką,
ale to nigdy nie będzie tak samo jak z tobą kochana. Czy poznałabym Jochena jak
byś żyła? Tego nigdy się nie dowiem.
Jak już wcześniej napisałam wyszłam za Jochena. Rok po tym
jak mi się oświadczył. Było cudownie. Spełnienie najskrytszych marzeń. Miesiąc
miodowy też był wspaniały w przepięknym Monako nad Lazurowym Wybrzeżem. Ja i
mój mąż. Czego mi więcej do szczęścia potrzeba? Nic naprawdę! Choć to był tylko
tydzień to Jochen dołożył wszelkich starań, aby to był niezapomniany tydzień.
Wstawaliśmy przed południami, chodziliśmy na śniadanie potem plażowaliśmy. A
popołudniami graliśmy w tenisa lub siatkówkę plażową. A nocami? To, co się
działo nocami zostawię dla siebie.
Chcę abyś wiedziała, co się dzieje w moim życiu, więc co
jakiś czas postaram się do ciebie napisać.
Pewnie z góry masz na to wszystko lepszy widok, ale ja chcę
Cię o wszystkim informować.
Spełniłam to, o co tak bardzo prosiłaś Jestem szczęśliwa.
Mam nadzieję, że ty tam w niebie jesteś tak samo szczęśliwa jak ja.
Kocham Cię Bardzo
Na
zawsze twoja Anastazja
Tak więc zostały nam tylko parę listów i koniec :(
Proszę o komentarze. Kocham was bardzo Szczypiorek :*
3 komentarze= List 2
niedziela, 3 maja 2015
7.Jeszcze raz powiedz że nic się nie liczy
Patrycja Markowska- Jeszcze raz
Anastazja
Anastazja
Coraz bliżej święta Wielkanocne. Asseco Resovii nie udało
się sięgnąć po złoto Ligi Mistrzów, ale srebro też jest dobre, bardzo dobre. Teraz
Rzeszów skupia się przed finałami Plus ligi. W którym to zmierzy się z Lotosem
Trefl Gdańsk. Bardzo się wciągnęłam w tą siatkówkę. I tak myślałam o niej nawet wtedy, kiedy
wracałam ze sklepu po rzeczy do polewy na ciastko. Kazałam Jochenowi wyłączyć ciasto,
kiedy piekarnik zacznie pipczeć. Weszłam do mieszkania. Od początku czuć było
zapach spalenizny. Pobiegłam do kuchni, wszystko jasne ciasto było spalone.
Założyłam rękawiczki, wyłączyłam piekarnik i wyjęłam to zwęglone ciasto.
-Jochen do cholery!-Krzyknęłam na całe mieszkanie, byłam rozżalona
a jednocześnie wściekła. Po chwili do kuchni wszedł zaspany Jochen, to jeszcze
bardziej mnie zdenerwowało- Poprosiłam cię tylko o wyłączenie ciasta! Jednego
głupiego ciasta! Wystarczyło tylko przekręcić pokrętło jak zapipczy! Nie mam
zamiaru robić wszystkiego w tym domu! Nie będę twoją kurą domową!
-Kochanie spokojnie!- Westchnął
-Spokojnie? Spokojnie? Jak mam być spokojna, jeśli ty nic
nie robisz w tym domu! Wszystkim zajmuję się ja! Ale to się zmieni! Pójdę na
staż. Nie będę już miała tyle czasu- wrzeszczałam dalej
-Proszę cię! Będziesz robiła kłótnię z powodu głupiego
ciasta?-Westchnął
-Głupiego? Głupiego? Jochen proszę cię. Wiesz, jakie te
święta są dla mnie ważne. Ale widzę, że masz to daleko gdzieś- byłam bliska
płaczu - Teraz sam sobie rób ciasto
- Anastazja kochanie. Nie mam gdzieś, bardzo mi zależy na
tym abyś była szczęśliwa. Przecież dobrze wiesz, że nie potrafię piec ciast-
westchnął
-Bywa- wzruszyłam ramionami z siatek wyciągnęłam żelki i
rozłożyłam się na kanapie
-Kotku proszę przestań- powiedział Jochen trochę już
rozdrażniony
-Co mam przestać - westchnęłam
-Nie wyłączyłem tylko głupiego ciasta- jęknął
-Dobrze i teraz to głupie ciasto zrobisz- wzruszyłam
ramionami i wstałam gwałtownie z kanapy, przez co stolik się wywrócił z
laptopem Jochena.
-Ty zrzuciłaś mojego laptopa ja spaliłem ciasto jesteśmy
kwita- powiedział i zaczął oglądać swoje cudeńko
-Przepraszam- jęknęłam
-Nic się nie stało- powiedział oschło
-Pójdę zrobić ciasto- westchnęłam
******
I tak zleciały ciche dni. Prawie wcale ze sobą nie
rozmawialiśmy. Dlatego w Wielki Piątek za wszelką cenę starałam się rozładować
atmosferę.
-Josiek, choć pomalować pisanki!- Poprosiłam Jochena
-Co? Ja nie umiem malować! Co my mamy po pięć lat?- Westchną
i usiadł na przeciwko mnie
-Ja zawszę będę dzieckiem. A dlaczego nasze pisanki nie mogą
być ambitne?- Zaśmiałam się
-No dobrze. Ale nie oczekuj, że będzie to jakieś dzieło
sztuki- jęknął i wziął jedno jajko oraz pędzelek
Po ciężkich trzydziestu minutach, w których starałam się mu
zajrzeć za ramie. Ujrzałam jego dzieło. Na jednej stronie był patyczkowaty człowiek
z numerem 10 na koszulce i J. Schops. A na stronie drugiej był też patyczkowaty
człowieczek z numerem, 10 ale na koszulce było A. Schops.
-Josiek to jest piękne!- Westchnęłam- Bardzo słodziutkie
Wstałam i usiadłam na jego kolanach.
-Przepraszam
-Ja też przepraszam,
******
-Już zebrałaś się? Możemy już jechać? Te święta są dla
ciebie ważne a wybierasz się jak sójka za morze- westchnął, który wrócił z
samochodu gdzie spakował nasze rzeczy
-No już już. Skąd ty znasz takie powiedzenia?- Zdziwiłam się
-Od Igły- wywrócił oczami
- Sprowadza cię na złą stronę- roześmiałam się
-Ta aa powiedzmy- zaśmiał się lekko
-Dobrze Josiek to, co będziemy robić przez 5 godzin tej
podróży?-Zapytałam
-No nie wiem, myślę, że ja będę prowadzić- zażartował
- To ja pójdę spać- westchnęłam
-Dobranoc-przytaknął
-Ana już jesteśmy- usłyszałam głos Jochena
-Już?-Ziewnęłam- Przepraszam, że spałam i nic się tobą nie
zajęłam
-Oj przestań- zaśmiał się
Rozbudziłam się. Ukochany rodzinny domek. Josiek wyciągną z
samochodu walizki i skierowaliśmy się do mojego domku.
-Kochani nareszcie jesteście, chodźcie, chodźcie są już
wszyscy- powiedziała uradowana mama
-Witaj Mamuś. To Jochen, Jochen to moja mama Anna.- Przedstawiłam
rodzicielkę
- Miło mi nareszcie panią poznać- powiedział Josiek i
dżentelmeńsko ucałowała dłoń mojej mamy
- Chodźcie. W salonie są już wszyscy-powiedział mama
-Wszyscy to znaczy, kto?-Zapytałam, ale nie usłyszałam odpowiedzi,
ponieważ mama zaprowadziła nas do salonu. Parę osób tam było. Był mój ojciec pan
Władysław z żoną Renatą oraz synem Tomkiem, który bardzo się zmienił. Wyprzystojniał,
wymężniał. Widać mój ojciec bardzo go lubi oboje nieźle się dogadywali. Nigdy
nie będę jego idealną córeczką. Jego idealna córeczka powinna od najmłodszych
lat chodzić na dodatkowe lekcję języków obcych, a nie na treningi siatkówki. Jego
idealna córcia powinna iść na marketing i zarządzanie a nie na psychologie.
Jego idealna córa powinna wyjść za mąż za biznesmana a nie chcieć wyjść za mąż za,
marnego siatkarzynę”. Ja nigdy nie będę jego ukochaną córką i jakoś nie za
bardzo nad tym ubolewam.
-Dzień dobry wszystkim- powiedziałam z uśmiechem. Mój ojciec
spojrzał na mnie zdziwiony.
-Nareszcie jesteś- westchnął
-Były problemy na drodze- powiedziałam sztywno
-Siadajcie, siadajcie- powiedziała mama, która weszła do
salonu
- Tak, więc to jest mój chłopak Jochen- przedstawiłam Jochena
a on uścisną ze wszystkimi dłonie
Ojciec spoglądał na mnie surowym wzrokiem, co chwila
obdarzając Jochena pełnym wrogości spojrzenia. Trudno było wytrzymać na tym
obiedzie, i ja i Jochen czuliśmy się niekomfortowo. Bardzo niekomfortowo. To ja
czułam się gorzej niż on. Źle się czułam w swoim własnym domu!
- Tomek jak tam na studiach?- złą atmosferę próbowała
zniszczyć mama
- Bardzo dobrze- powiedział
-Ooo słyszysz Anastazja, pewnie z samymi wyróżnieniami-
wychwalał Tomka mój ojciec
-Cóż, Jochen ma brązowy Medal Mistrzostw Świata, srebrny
medal ligi mistrzów. I na pewno jest wicemistrzem polski. A może być mistrzem
polski. Ale to jego osiągnięcia tylko z dwóch lat tak to jest ich jeszcze
więcej.- Powiedziałam pełna dumy, a Josiek obdarzył mnie spojrzeniem, które
mówił: Proszę cię nie mów o moich sukcesach
-To świetnie! – Rozradowała się moja mama
- Świetnie, świetnie-powiedział mój ojciec z ironią- A co
potem?
- Ummm się jeszcze zobaczy. Może być, kim chce- powiedziałam
coraz bardziej ze złością
-Powiedzmy- roześmiał się lekko ojciec
- Mogę wiedzieć, o co ci do cholery chodzi?-Zerwałam się
- Och córeczko o nic- powiedział z sarkazmem
- Nie wiem, czemu ale coraz bardziej uważam, że mnie
nienawidzisz- powiedziałam wściekła a Josiek próbował złagodzić sytuację łapiąc
mnie za rękę i szepcąc kojące słówka
- Ależ skąd!- Roześmiał się- Nie w ogóle nie przeszkadza mi to,
że twój chłopak to Niemiec, do tego starszy od ciebie oraz bez planów na
przyszłość
-O nie, nie, nie przesadzasz i to bardzo a tak w ogóle to go
wcale nie znasz. Jochen to najwspanialsza osoba, jaką znam. A jeśli myślisz
inaczej to grubo się mylisz!
-Jesteś głupia, zobaczysz on leci tylko na twoją kasę-
westchną- raczej na moją
-Jaką kasę? On roku nie wzięłam od ciebie ani grosza. I to
Jochen mnie utrzymuję- byłam blisko płaczu mój ojciec to idiota!
-Dopóki zamierzasz z nim być nie jesteś mile widziana w moim
domu- krzyknął
-ROBERT!- krzyknęła moja mama- Nie przeginaj
- I bardzo dobrze, bo Ja wraz z Jochenem nie mam zamiaru
tutaj się więcej pojawić- powiedziałam i wraz z Jochenem wyszłam z salonu.
Jochen milczał. Rozumiał mnie, kocham go najbardziej na
świecie i mam gdzieś, co gada mój idiotyczny ojciec.
-Zaczekajcie proszę- krzyknęła mama bliska płaczu- Jesteś
Idiotą Robert
-Proszę kochanie on nie wiedział, co mówi- westchnęła mama
była bliska płaczu tak jak ja
- Wpadnij do nas do Rzeszowa. Kocham cię mamo- powiedziałam-
A i możesz przywieść parę moich rzecz Kocham cię- westchnęłam i przytuliłam
rodzicielkę
-Przepraszam was bardzo za niego- westchnęła moja mama,
która już płakała
- Do widzenia pani Anno- powiedział Jochen
-Do zobaczenia Jochen- westchnęła
Kiedy wyszliśmy z domu moich rodziców od razu w tuliłam się
w bezpieczne ramiona Jośka i zaczęłam płakać. Nie potrafiłam powstrzymać łez.
-Ćssi kochanie wszystko będzie dobrze. Mamy siebie nic
więcej się nie liczy. Chciałem to zrobić przy twoich rodzicach ze zgodą twoich rodziców,
ale niestety nie wyszło i będzie musiał znaleźć się lepszy moment- westchnął
Jochen.
-Jaki moment?-Zapytałam przez łzy
-Nie ważne kochanie cssi nie płacz już nie warto- westchnął
-Jestem głodna- jęknęłam
-Choć znajdziemy jakiś hotel i restauracje- powiedział
- Nie tak miały wyglądać nasze święta- powiedziałam zrozpaczona
-Wiem słonko, ale mamy siebie- mój ukochany Josiek
-Wiesz jednak nie będę czekać na idealny moment. Mam gdzieś
twojego ojca. Kocham cię i tylko to się liczy. Anastazjo czy uczynisz mnie
najszczęśliwszym Niemcem na świecie i zostaniesz moją żoną?-Zapytał a mi z
wrażenia opadła szczęka.
-Też mam gdzieś swojego ojca-zaśmiałam się lekko- I oczywiście,
że zostanę twoją żoną
LLLLLLLLL
Przepraszam za wszystko!
Rzygam tęczą :P
Proszę o komentarze
3 komentarze następny
niedziela, 19 kwietnia 2015
Liebster Award
Dziękuję bardzo za nominację od Wiktorii Kur i Oli z bloga http://upewnialam-sie-ze-jestes.blogspot.com/. Nominacja ta jest dla mnie bardzo ważna ponieważ jak zakładałam bloga to bałam się że nikt go nie będzie czytał i że będzie beznadziejny. Ale nie jest taki zły chyba? Tak więc jeszcze raz dziękuję za nominację :)
Liebster Award to nominacja w której nominuje się blogi które uważa się za dobre, świetne. Które zasługują na wyróżnienie. Odpowiada się na 11 pytań i tyle samo się zadaje, oraz rozsyła się do 11 osób. (ja tylu nie nominuję, bo przyznam się że nawet nie znajdę )
Pytania do mnie:
1.Czym dla Ciebie jest pisanie takiego bloga?
Pisanie takiego bloga jest dla mnie bardzo ważne. Mogę wtedy się rozmarzyć, dać rozwinąć wyobraźnie. A po drugie uwielbiam pisać :)
2.Czy trenujesz grę w siatkówkę? Jeżeli tak, to czym dla ciebie jest ten sport?
Tak trenuję siatkówkę. Już tak od sześciu lat. Na początku nie było to takie istotne. Chodziłam bo byłam zapisana. Ale teraz bardzo się przywiązałam do siatkówki. To bardzo wciągający sport. Teraz nie wyobrażam sobię abym w nią nie grała.
3.Z jakim siatkarzem chciałabyś pojechać na wakacje?
Ojejku a mogę z całą Asseco Resovią i Skrą Bełchatów? Naprawdę, no dobra... jak tak to Jochen Schops <3
4.Gdzie pragnęłabyś abyście je spędzili?
Malediwy *.*
5.Którą partię wolisz? PiS czy PO? A może preferujesz Twój Ruch?
Wszyscy są.... ale jak już to PO
6.Który Polski klub siatkarski jest Ci najbliższy?
Asseco Resovia Rzeszów <3
7.Co powiedziałabyś swojemu partnerowi (sportowcowi) gdyby sięgnął po MŚ, ME lub jakikolwiek inne ważne dla niego osiągnięcie?
O jejciu no nie wiem. Pewnie skakałabym z radości i płakała ze szczęścia. Ale mówiłabym że jestem z niego dumna i go kocham. I że jest najlepszym sportowcem na świcie :p
8.Jaka jest Twoja ulubiona książka?
Kocham trylogie Niezgodną ale najbardziej to Zbuntowana
9.Jakie jest Twoje marzenie? (realne i nierealne)
Realne to pojechać na wysztkie Wielkie Szlemy i spotkać tenisistów (to realne ale trudne do spełnienia) oraz chodzić na wszystkie mecze Asseco Resovi ( to też realne ale trudne do spełnienia). A nierealne to pójść na koncert Queenu
10.Czy umiesz i lubisz gotować?
Umiem parę prostych rzeczy :P. Ale lubię gotować, szczególnie z przyjaciółmi :*
11.Kim dla Ciebie są Polscy siatkarze?
Polscy siatkarze są dla mnie wszystkim. Są idealnym wzorem do naśladowania. Autorytetem. Pokazują że nie wolno się poddawać i że nic z góry nie jest wskazane na porażkę. Ukazują idealną stronę siatkówki, zgranie drużynowe. Teraz kiedy to siatkówka choć trochę ,,urosła" dzięki tym mistrzostwom. Razem z drużyną ostatnio udał nam się pewien turniej :P i tak porównanie do siatkarzy :p. Więc oni są dla mnie i dla mojej drużyny jak najbardziej inspiracją.
Jeszcze raz dziękuję za nominację oraz dziękuję Wiktorii i Oli za wspaniałe pytania na które bardzo miło się odpowiadało.
A ja nominuję:
http://wybor-serca.blogspot.com/
http://wciaz-kochajacy-sie.blogspot.com/
http://swiatla-zaprowadza-cie-do-domu.blogspot.com/
http://ironiaa-losu.blogspot.com/
http://brygada-aa.blogspot.com/
http://mas-vale-tarde-que-nunca.blogspot.com/
http://tojestcoswiecejnizpasja.blogspot.com/
Wiem wiem brakuje do jedenastu :P ale uważam że te blogi w pełni zasługują na nominację
A teraz pytania:
1. Dlaczego piszesz bloga?
2.Trenujesz siatkówkę? Albo inny sport? Dlaczego?
3. Kto jest twoim autorytetem?
4. Jaki jest twój ulubiony siatkarz?
5. Jaki klub jest ci najbliższy?
6.Jakie jest twoje wymarzone miejsce na wakacje?
7. Jaka jest twoja ulubiona piosenka?
8. Jaka jest twoja ulubiona książka?
9.Jakie jest twoje największe marzenie?
10. Jaki jest twój ulubiony kolor?
11. Ile masz lat?
Jeszcze raz bardzo dziękuję
Oraz informacja o kolejnym rozdziale, rozdział pojawi się jak będą komentarze :(
niedziela, 12 kwietnia 2015
6.Unoszę się jak patrzysz na mnie wciąż tak jakbyś chciał mi przypomnieć co czujesz do mnie
Ewelina Lisowska- Na obcy ląd
Anastazja
Obudziłam się. Odwróciłam się, Jochena nie było. Westchnęłam. Podniosłam się z łóżka i je pościeliłam. Zegar ścienny wskazywał 8: 35. Gdzie jest Josiek?
-Jochen?!- krzyknęłam- głucha cisza. Spróbowałam dodzwonić się do ukochanego ale nie odbierał. Przeszłam całe mieszkanie. Siriego też nie było. Pobiegłam do szafy. Na całe szczęście były wszystkie jego rzeczy. A na półce leżały klucze do samochodu. Uff czyli się nie wyprowadził. Ale gdzie oni są?
Poszłam do łazienki gdzie ubrałam się w za duży czerwony T- shirt i dresy. Miałam w planach wielkie wiosenne porządki. usłyszałam trzask drzwi wejściowych. Od razu pobiegłam potykając się o dywanik w łazience. Jednak udało mi się dobiec do drzwi. Jochen ściągał buty a kot odrazu pobiegł do miski by pochlipać mleka. Są i moje zguby.
-Gdzie wy byliście?-zapytałam trochę nerwowo
-Witaj kochanie- powiedział jak zawsze spokojny Jochen,- Kupiłem świeże pieczywo. Zechcesz zjeść ze mną śniadanie?
- Nie ignoruj mnie- fuknęłam
-Gdzież bym śmiał- zaśmiał się Josiek, co mnie coraz bardziej denerwowało- Biegałem
-Od kiedy ty z rana biegasz?!- zdziwiłam się. Co jak co ale Josiek do rannych ptaszków nie należał
-Dzięki kochanie. Jestem sportowcem, muszę prowadzić zdrowy tryb życia- westchną
-Rozumiem, rozumiem- wywróciłam oczami nie chcąc prowadzić dalej tematu o jego ,,zdrowym" trybie życia. Chipsy po godzinie 22 też są zdrowe.. Bardzo zdrowe.
- Tak więc co dziś podajesz na śniadanko?-zapytałam z uśmiechem
-Cóż, nie było cię 8 dni. Jak najbardziej teraz twoja kolej na przygotowanie śniadania-wyszczerzył się
-I znowu wróciłam do swoich obowiązków-westchnęłam- A i masz się wynieść z domu..
-Co?????-zdziwił się kiedy usłyszał te słowa
-Na dzisiejszy dzień-wywróciłam oczami- Gdyż nieźle nabałaganiłeś przez ten tydzień.
-Pff to Siri- rzekł
******
3 tygodnie później
Leżałam na kanapie, chora od trzech dni. Wziął mnie jakaś grypa. Świetnie, a za 4 dni mam jechać do Berlina na Final Four. Tak, na Final Four. Kochany Jochenek mi załatwił bilety. Od kiedy powiedziałam mu że chcę uczestniczyć w jego siatkarskim życiu byłam już na 2 meczach z Jastrzębskim Węglem i z Novosibirskiem. Przyznam się szczerzę że atmosfera w podpromiu bardzo mi się podoba. Czuję się cudownie oglądając mecz z jednych z pierwszych rzędów widząc jak świetnie gra mój ukochany. Cudownie było w dzień kobiet, kiedy to po meczu z Jastrzębskim Węglem Jochen został MVP. Po odebraniu nagrody szybko do mnie podbiegł, wręczył mi torcik i rzekł: Widzisz nie musiałaś długo czekać na torta. Wszystkiego najlepszego kochanie. Oraz dostałam soczystego buziaka. Niestety w domu byłam samotna. Josiek pojechał do Armałowa gdzie sobie wypoczywał i trenował. Ja zostałam sama w domu. Przepraszam, przepraszam jest jeszcze Siri. Ale on mi nie zrobi herbaty jak ja nie będę miał sił by wstać z łożka. Niestety.Siri takich umiejętności na posiadał, więc musiałam wstać aby zaparzyć sobie herbaty. Kiedy siedziałam w kuchni w oczekiwaniu na zaparzenie wody rozdzwonił się mój telefon. Siłą woli poczłapałam do sypialni. Na wyświetlaczy napisane było: Josienek
-Halo?-zapytałam zmęczonym głosem
-Witaj słonce jak się czujesz?-zapytał Jochen
-Wyglądam jeszcze gorzej niż się czuje-westchnęłam
-Przepraszam słoneczko że nie mogę być z tobą- westchnął
-Nie masz za co przepraszać. Nawet lepiej że cię nie ma, jeszcze bym cię zaraziła - rzekłam
-Pocieszę cię jeśli Ci powiem że miałem dzisiaj strasznie męczący trening?-zapytał
-Nie- od powiedziałam - Chyba już zjadłam całą paczkę gripeksu i nawet wypiłam ten cholerny fervex ale nic. Męczę się już trzeci dzień-jęknęłam
-Wybierz się do lekarza sunny martwię się- powiedział- Igła cię pozdrawia!
-Też go pozdrów i powiedz mu aby jadł mniej- wysiliłam się na szczyptę humoru
-Igła twierdzi że jest chudy- zaśmiał się
-To powiedz mu aby pilnował ciebie- westchnęłam
-To już nie było zabawne- powiedział niby oburzony
-Tak, tak nie chcę ci zrzędzi idę znowu spać- jęknęłam
-Dobrze słońce moje płaczące dobranoc kocham cię bardziej -powiedział
-Paaa- przeciągnęłam i rzuciłam się na łóżko
***
Obudził mnie znowu dzwonek telefonu. Nie patrząc kto dzwoni od razu odebrałam.
-Jochen, czuję się dobrze nie dzwoń tyle razy-westchnęłam
-Nie jestem Jochen, ale bardzo się cieszę że twój ukochany się o ciebie martwi, ale niestety to ja twoja mama- usłyszałam głos swojej rodzicielki
- Mamo. Przepraszam. Po prostu jestem trochę chora a Josiek jest na zgrupowaniu i tak trochę mnie męczy
-Rozumiem że się martwi to dobrze słońce. Ale dzwonię aby zaprosić was na Wielkanoc do nas.
-Chętnie wpadniemy obgadam to jeszcze z Jochenem
-To zdrowiej tam córuś
-Pa mamo
Miałam już troszkę więcej siły więc poczłapałam do kuchni. Zdziwiłam się że w domu było tak jasno a w sypialni ciemno czyżbym przespała całą noc.
-Witaj kochanie- przestraszyłam się słysząc czyjś głos
-Jejku wystraszyłeś mnie.Co ty tu robisz?-zdziwiłam się widząc Jochena siedzącego w kuchni popijającego kawę
-Jak narazie tu siedzę-powiedział
-Ha ha ha jak zawsze żartobliwy- wywróciłam oczami
-Przecież ci mówiłem że wracam 25.-westchnął
Spojrzałam na zegarek była godzina 10. Spałam od 19. Wow troszkę przespałam.
-A to witaj znowu w domu kochanie-powiedziałam i usiadłam mu na kolanach
-Widzę że ktoś się już lepiej czuje- zaśmiał się
-Jak się śpi więcej niż pół doby to się tak ma- też się roześmiałam
-Z kim rozmawiałaś w sypialni?-zapytał
- Z mamą, zaprasza nas na Wielkanoc.-powiedziałam
-Było by mi bardzo miło móc poznać twoją rodzinę- powiedział uradowany
-To się bardzo cieszę. Jak emocje przed Final Four?-zapytałam
-Gram przed swoją publicznością można tak powiedzieć-wzruszył ramionami
-Taaa już nie oszukuj że nie masz stresa- wywróciłam oczami- Przed Młodzieżowymi Mistrzostwami Polski tak się stresowałam ale dałyśmy radę z Bielskiem Białym i nie chwaląc się wygrałyśmy złoto. I nie chwaląc się byłam jedną z najlepszych zawodniczek.
-Ależ ty skromna. A ja tam tylko mam parę medali ale to nic w porównaniu z twoim sukcesem.
-Jesteś złośliwy- fuknęłam i lekko uderzyłam w ramię.
- Yhm wiesz jestem troszkę głodny- westchnął
- To sobie coś zrób ja idę pod prysznic- powiedziałam
-I kto tu jest złośliwy?
********
Kibice z Rzeszowa i Bełchatowa zawładnęli Berlinem. Naprawdę to cudowne że ludzie tak jeżdżą za swoimi klubami. Są wiernymi, najlepszymi kibicami na świecie. Mecz ze Skrą. Wszyscy zapowiadali że nie będzie on łatwy. Stresowałam się bardziej niż Jochen. A do tego zgubiłam się w poszukiwaniu łazienki, super.... Łaziłam tak mecz się już zaczął. Kurde trzeba się było uczyć niemieckiego w szkole. Ale nie ja stwierdziłam że to bez sensu. Ekstra. Nie przewidziałam tego iż zgubię się w niemieckiej hali . Jak na złość zostawiłam torebkę i wszystko, więc nawet nie miałam jak skontaktować się z Olą albo z kim kolwiek. I tak chodziłam w tą i we twą.
-Przepraszam czemu pani tak chodzi?- usłyszałam angielski głos.
Nareszcie dziękuje ludzie, ktoś kto mówi po angielsku.
-Ouu śmieszna sytuacja. Zgubiłam się. I nie mam bladego pojęcia jak wrócić na swoje miejsce- powiedziałam po angielsku zażenowana do starszego pana.
-Pani jest z polski?-zapytał po chwili starszy pan
- Tak- od powiedziałam po polsku
-Zna pani Jochena Schopsa?-zadał kolejne pytanie
-Tak- od powiedziałam ponownie- To mój chłopak
-Jestem Maciej Pająk, menadżer Asseco Resovi, Jochen poprosił mnie abym panią poszukał bo nie widział pani już od rozgrzewki.- zaśmiał się lekko mężczyzna
- Jejku bardzo przepraszam nie wiem jak mogłam się zgubić- westchnęłam. Byłam strasznie zażenowana tą całą sytuacją. Naprawdę.
-Nic się nie dzieje- zaśmiał się- To może teraz zaprowadzę panią na swoje miejsce
-Tak ogóle to jestem Anastazja-powiedziałam
-A ja Maciek jak już wspomniałem-powiedział- Bardzo miło panią poznać. W bardzo miłych okolicznościach
-Bardzo-wywróciłam oczami a Maciek otworzył mi wielkie drzwi.
-Jesteśmy już przy twoim sektorze dasz sobie radę?-zapytał
-Tak dzięki. Chyba się już nie zgubię- zaśmiałam się nerwowo
- To do zobaczenia- pomachał mi i odszedł
Znalazłam swoje siedzenie i na nie opadłam.
-Jejku co za wstyd- jęknęłam
-Co się stało?-zapytała Ola- I czemu nie było cię tak długo?
-Zgubiłam się i odnalazł mnie menedżer Sovii bo Jochen powiedział że nigdzie mnie nie ma- westchnęłam a Ola wybuchła śmiechem
- Tak właściwie to ile jest?-zapytałam
-1:0 dla Sovii- powiedziała Ola która dalej nie mogła powstrzymać śmiechu
-Chociaż to- powiedziałam
Anastazja
Obudziłam się. Odwróciłam się, Jochena nie było. Westchnęłam. Podniosłam się z łóżka i je pościeliłam. Zegar ścienny wskazywał 8: 35. Gdzie jest Josiek?
-Jochen?!- krzyknęłam- głucha cisza. Spróbowałam dodzwonić się do ukochanego ale nie odbierał. Przeszłam całe mieszkanie. Siriego też nie było. Pobiegłam do szafy. Na całe szczęście były wszystkie jego rzeczy. A na półce leżały klucze do samochodu. Uff czyli się nie wyprowadził. Ale gdzie oni są?
Poszłam do łazienki gdzie ubrałam się w za duży czerwony T- shirt i dresy. Miałam w planach wielkie wiosenne porządki. usłyszałam trzask drzwi wejściowych. Od razu pobiegłam potykając się o dywanik w łazience. Jednak udało mi się dobiec do drzwi. Jochen ściągał buty a kot odrazu pobiegł do miski by pochlipać mleka. Są i moje zguby.
-Gdzie wy byliście?-zapytałam trochę nerwowo
-Witaj kochanie- powiedział jak zawsze spokojny Jochen,- Kupiłem świeże pieczywo. Zechcesz zjeść ze mną śniadanie?
- Nie ignoruj mnie- fuknęłam
-Gdzież bym śmiał- zaśmiał się Josiek, co mnie coraz bardziej denerwowało- Biegałem
-Od kiedy ty z rana biegasz?!- zdziwiłam się. Co jak co ale Josiek do rannych ptaszków nie należał
-Dzięki kochanie. Jestem sportowcem, muszę prowadzić zdrowy tryb życia- westchną
-Rozumiem, rozumiem- wywróciłam oczami nie chcąc prowadzić dalej tematu o jego ,,zdrowym" trybie życia. Chipsy po godzinie 22 też są zdrowe.. Bardzo zdrowe.
- Tak więc co dziś podajesz na śniadanko?-zapytałam z uśmiechem
-Cóż, nie było cię 8 dni. Jak najbardziej teraz twoja kolej na przygotowanie śniadania-wyszczerzył się
-I znowu wróciłam do swoich obowiązków-westchnęłam- A i masz się wynieść z domu..
-Co?????-zdziwił się kiedy usłyszał te słowa
-Na dzisiejszy dzień-wywróciłam oczami- Gdyż nieźle nabałaganiłeś przez ten tydzień.
-Pff to Siri- rzekł
******
3 tygodnie później
Leżałam na kanapie, chora od trzech dni. Wziął mnie jakaś grypa. Świetnie, a za 4 dni mam jechać do Berlina na Final Four. Tak, na Final Four. Kochany Jochenek mi załatwił bilety. Od kiedy powiedziałam mu że chcę uczestniczyć w jego siatkarskim życiu byłam już na 2 meczach z Jastrzębskim Węglem i z Novosibirskiem. Przyznam się szczerzę że atmosfera w podpromiu bardzo mi się podoba. Czuję się cudownie oglądając mecz z jednych z pierwszych rzędów widząc jak świetnie gra mój ukochany. Cudownie było w dzień kobiet, kiedy to po meczu z Jastrzębskim Węglem Jochen został MVP. Po odebraniu nagrody szybko do mnie podbiegł, wręczył mi torcik i rzekł: Widzisz nie musiałaś długo czekać na torta. Wszystkiego najlepszego kochanie. Oraz dostałam soczystego buziaka. Niestety w domu byłam samotna. Josiek pojechał do Armałowa gdzie sobie wypoczywał i trenował. Ja zostałam sama w domu. Przepraszam, przepraszam jest jeszcze Siri. Ale on mi nie zrobi herbaty jak ja nie będę miał sił by wstać z łożka. Niestety.Siri takich umiejętności na posiadał, więc musiałam wstać aby zaparzyć sobie herbaty. Kiedy siedziałam w kuchni w oczekiwaniu na zaparzenie wody rozdzwonił się mój telefon. Siłą woli poczłapałam do sypialni. Na wyświetlaczy napisane było: Josienek
-Halo?-zapytałam zmęczonym głosem
-Witaj słonce jak się czujesz?-zapytał Jochen
-Wyglądam jeszcze gorzej niż się czuje-westchnęłam
-Przepraszam słoneczko że nie mogę być z tobą- westchnął
-Nie masz za co przepraszać. Nawet lepiej że cię nie ma, jeszcze bym cię zaraziła - rzekłam
-Pocieszę cię jeśli Ci powiem że miałem dzisiaj strasznie męczący trening?-zapytał
-Nie- od powiedziałam - Chyba już zjadłam całą paczkę gripeksu i nawet wypiłam ten cholerny fervex ale nic. Męczę się już trzeci dzień-jęknęłam
-Wybierz się do lekarza sunny martwię się- powiedział- Igła cię pozdrawia!
-Też go pozdrów i powiedz mu aby jadł mniej- wysiliłam się na szczyptę humoru
-Igła twierdzi że jest chudy- zaśmiał się
-To powiedz mu aby pilnował ciebie- westchnęłam
-To już nie było zabawne- powiedział niby oburzony
-Tak, tak nie chcę ci zrzędzi idę znowu spać- jęknęłam
-Dobrze słońce moje płaczące dobranoc kocham cię bardziej -powiedział
-Paaa- przeciągnęłam i rzuciłam się na łóżko
***
Obudził mnie znowu dzwonek telefonu. Nie patrząc kto dzwoni od razu odebrałam.
-Jochen, czuję się dobrze nie dzwoń tyle razy-westchnęłam
-Nie jestem Jochen, ale bardzo się cieszę że twój ukochany się o ciebie martwi, ale niestety to ja twoja mama- usłyszałam głos swojej rodzicielki
- Mamo. Przepraszam. Po prostu jestem trochę chora a Josiek jest na zgrupowaniu i tak trochę mnie męczy
-Rozumiem że się martwi to dobrze słońce. Ale dzwonię aby zaprosić was na Wielkanoc do nas.
-Chętnie wpadniemy obgadam to jeszcze z Jochenem
-To zdrowiej tam córuś
-Pa mamo
Miałam już troszkę więcej siły więc poczłapałam do kuchni. Zdziwiłam się że w domu było tak jasno a w sypialni ciemno czyżbym przespała całą noc.
-Witaj kochanie- przestraszyłam się słysząc czyjś głos
-Jejku wystraszyłeś mnie.Co ty tu robisz?-zdziwiłam się widząc Jochena siedzącego w kuchni popijającego kawę
-Jak narazie tu siedzę-powiedział
-Ha ha ha jak zawsze żartobliwy- wywróciłam oczami
-Przecież ci mówiłem że wracam 25.-westchnął
Spojrzałam na zegarek była godzina 10. Spałam od 19. Wow troszkę przespałam.
-A to witaj znowu w domu kochanie-powiedziałam i usiadłam mu na kolanach
-Widzę że ktoś się już lepiej czuje- zaśmiał się
-Jak się śpi więcej niż pół doby to się tak ma- też się roześmiałam
-Z kim rozmawiałaś w sypialni?-zapytał
- Z mamą, zaprasza nas na Wielkanoc.-powiedziałam
-Było by mi bardzo miło móc poznać twoją rodzinę- powiedział uradowany
-To się bardzo cieszę. Jak emocje przed Final Four?-zapytałam
-Gram przed swoją publicznością można tak powiedzieć-wzruszył ramionami
-Taaa już nie oszukuj że nie masz stresa- wywróciłam oczami- Przed Młodzieżowymi Mistrzostwami Polski tak się stresowałam ale dałyśmy radę z Bielskiem Białym i nie chwaląc się wygrałyśmy złoto. I nie chwaląc się byłam jedną z najlepszych zawodniczek.
-Ależ ty skromna. A ja tam tylko mam parę medali ale to nic w porównaniu z twoim sukcesem.
-Jesteś złośliwy- fuknęłam i lekko uderzyłam w ramię.
- Yhm wiesz jestem troszkę głodny- westchnął
- To sobie coś zrób ja idę pod prysznic- powiedziałam
-I kto tu jest złośliwy?
********
Kibice z Rzeszowa i Bełchatowa zawładnęli Berlinem. Naprawdę to cudowne że ludzie tak jeżdżą za swoimi klubami. Są wiernymi, najlepszymi kibicami na świecie. Mecz ze Skrą. Wszyscy zapowiadali że nie będzie on łatwy. Stresowałam się bardziej niż Jochen. A do tego zgubiłam się w poszukiwaniu łazienki, super.... Łaziłam tak mecz się już zaczął. Kurde trzeba się było uczyć niemieckiego w szkole. Ale nie ja stwierdziłam że to bez sensu. Ekstra. Nie przewidziałam tego iż zgubię się w niemieckiej hali . Jak na złość zostawiłam torebkę i wszystko, więc nawet nie miałam jak skontaktować się z Olą albo z kim kolwiek. I tak chodziłam w tą i we twą.
-Przepraszam czemu pani tak chodzi?- usłyszałam angielski głos.
Nareszcie dziękuje ludzie, ktoś kto mówi po angielsku.
-Ouu śmieszna sytuacja. Zgubiłam się. I nie mam bladego pojęcia jak wrócić na swoje miejsce- powiedziałam po angielsku zażenowana do starszego pana.
-Pani jest z polski?-zapytał po chwili starszy pan
- Tak- od powiedziałam po polsku
-Zna pani Jochena Schopsa?-zadał kolejne pytanie
-Tak- od powiedziałam ponownie- To mój chłopak
-Jestem Maciej Pająk, menadżer Asseco Resovi, Jochen poprosił mnie abym panią poszukał bo nie widział pani już od rozgrzewki.- zaśmiał się lekko mężczyzna
- Jejku bardzo przepraszam nie wiem jak mogłam się zgubić- westchnęłam. Byłam strasznie zażenowana tą całą sytuacją. Naprawdę.
-Nic się nie dzieje- zaśmiał się- To może teraz zaprowadzę panią na swoje miejsce
-Tak ogóle to jestem Anastazja-powiedziałam
-A ja Maciek jak już wspomniałem-powiedział- Bardzo miło panią poznać. W bardzo miłych okolicznościach
-Bardzo-wywróciłam oczami a Maciek otworzył mi wielkie drzwi.
-Jesteśmy już przy twoim sektorze dasz sobie radę?-zapytał
-Tak dzięki. Chyba się już nie zgubię- zaśmiałam się nerwowo
- To do zobaczenia- pomachał mi i odszedł
Znalazłam swoje siedzenie i na nie opadłam.
-Jejku co za wstyd- jęknęłam
-Co się stało?-zapytała Ola- I czemu nie było cię tak długo?
-Zgubiłam się i odnalazł mnie menedżer Sovii bo Jochen powiedział że nigdzie mnie nie ma- westchnęłam a Ola wybuchła śmiechem
- Tak właściwie to ile jest?-zapytałam
-1:0 dla Sovii- powiedziała Ola która dalej nie mogła powstrzymać śmiechu
-Chociaż to- powiedziałam
Udało się. Too Resovia wygrywa i
przechodzi do finału ligi mistrzów. Wśród kibiców zapadła euforia, taka sama
jak u zawodników. I ja wczułam się w atmosferę. Po moim zagubieniu już ani razu
nie wyszłam z hali. Nie chciałam ryzykować. Skakałam, śpiewałam cieszyłam się z
wygranych punktów razem z Resoviakami. Zaraz po wielkiej euforii Jochen
sprawnie wbiegł na trybuny.
-Witaj moja zgubo- powiedział i
zamknął mnie w swoim uścisku.
- Hahaha nie było mi tak do
śmiechu kiedy latałam zagubiona- westchnęłam
-Mi też, kiedy co chwila
sprawdzałem czy jesteś
-Czyli tak usprawiedliwisz swoją
beznadzieją grę w pierwszym secie?-Zapytałam ze śmiechem
- Skąd to możesz wiedzieć
przecież przez pierwszy set latałaś w poszukiwaniu toalety- roześmiał się
-Przestań już, wiesz jak głupio
się czułam, kiedy tak wasz menadżer mnie znalazł?
-Nie wiem nigdy nie zgubiłem się
hali- ponownie wybuchł śmiechem
-Super nie no dzięki, jesteś taki
kochany- wywróciłam oczami
-Ojj kochanie nie denerwuj się
tak. – Powiedział i objął mnie ramieniem- Twój kochaś walczy jutro o złoto
- Noo Matt Anderson jest
przystojny. Fajnie, że gra o złoto- roześmiałam się,
Jochen na to szturchną mnie
ramieniem
-Hahaha- wywrócił oczami- Mówiłem
o sobie
-Przecież wiem, Matt teraz źle
wygląda w tej brodzie- westchnęłam- Masz nad nim przewagę
-Tak, jaką?-Zapytał
-Lubię atakujących oraz lubię tych,
co mają medal mistrzostw świata- zaśmiałam się
- To mam dużą przewagę- on też
wybuchł śmiechem
Przepraszam! I za to opóźnienie i
za ten rozdział. Kompletna klapa. Wybaczcie proszę!
Niedługo wykonam Liebster Awards obiecuje!
Proszę komentujcie :P
Szczypiorek :*
sobota, 4 kwietnia 2015
5.Cały mój świat znika za szkłem, gdy nie ma ciebie*
Jochen
Już 8 dni. Minęło 8 dni kiedy miałem okazję widzieć Anastazję. Jestem na nią wściekły a jednocześnie cholernie za nią tęsknię. Jestem zły bo nie powiedziała mi nic o Weronice. Nie mam pojęcia kim jest ta dziewczyna ale jestem pewny że jest kimś ważnym w życiu Nastki.
Jak narazie to muszę o tym zapomnieć, teraz najważniejszy jest mecz ze Skrą Bełchatów o pierwsze miejsce w tabeli.
-Josiek skup się- Igła lekko mnie popcha abym jednym słowem ogarną- Potrzebujemy dobrego atakującego, aby pokonać Bełchatowian
-Dobra, dobra potrzebujemy dobrego libero, a z tym to już gorzej-powiedziałem
-Hahaha jak zawsze zabawny kiedy myśli o Anastazji- libero wywraca oczami i odchodzi od ciebie
Spoglądam na trybuny i napotykam spojrzenie Leny. Blondynka posyła mi promienny uśmiech i macha do mnie. Odsyłam uśmiech i również jej macham.
-Eee Casanowa!-znowu słyszę głos Igły, wywracam oczami i biegnę do trenera po ostatnie wskazówki przed meczem.
***
Udało się, 3 punkty są wasze. Skacze z chłopakami. Jesteśmy szczęśliwi. Rozmawiam jeszcze z Ferdinandem Tille i podchodzę do fanów.
-Gratuluję świetnego meczu-usłyszałem głos Leny
-Dziękuję-powiedziałem-Jak tam w Rzeszowie?
-A bardzo dobrze, znalazłam pracę, jakoś leci-powiedziała uśmiechnięta- Dasz się skusić na przyjacielską kawę?
-Pewnie, mam pomysł pojedźmy do mnie. Poczekaj na mnie przed wejściem. Postaram się szybko zebrać-powiedziałem
-Dobrze-rzekła i posłała mi promienny uśmiech
Pobiegłem do szatni.
-Eee Casanova ty się czasem nie zapędzasz?-usłyszałem na powitanie w szatni
-O co ci chodzi Igła?-zapytałem zdziwiony
-O co mi chodzi? Anastazji nie ma tydzień a ty już znajdujesz jakąś blondynę!-powiedział
-To tylko znajoma. Zajmij się swoim życiem? I co zamierzasz mnie umoralniać? Bardzo dobrze wiem co robię.-powiedziałem zły i poszedłem pod prysznic.
-Coś ty się taki nerwowy zrobił?-zdziwił się Drzyzga
-A ty jak byś się czuł kiedy twoja dziewczyna sobie od tak wyjechała zostawiając tylko głupią karteczkę i nie daje znaku życia od 8 dni-opowiedziałem
-Będzie dobrze stary-powiedział
Faktycznie coś się ze mną dzieje. Chłodny prysznic dobrze mi zrobi. Tak dobrze by było Jeszcze aby Igła który brał prysznic w kabinie obok nareszcie się zamkną i skończył śpiewać hity Lady Pank.
-Jeśli miłość coś znaczy to musi dać znak Kiedyś też to zobaczysz, powiesz mi tak: zniknie Warszawa tak jawa, jak sen. !!! - ryczał Igła, wywróciłem oczami na fałsze kumpla- Życie to nie zabawa dobrze to wiem!
No i nici ze spokojnego prysznicu bez żadnych cudownych solówek. Szybko skończyłem ten męczeński prysznic i poszedłem do szatni. Szybko się ubrałem i wyleciałem z szatni.
-Już jestem-powiedziałem kiedy spotkałem Lenę pod halą
Poszliśmy pod mój samochód. Otworzyłem jej drzwi, a sam obiegłem samochód i wszedłem do samochodu. Szybko pojechałem do mieszkania.Wjechałem na parking. Ponownie otworzyłem drzwi Lenie. Weszliśmy do mieszkania.
-Ładne masz mieszkanie-powiedziała, -Ouuu masz kota.
-Masz uczulenie?-zapytałem
-Nie, ale nie przepadam za kotami-powiedziała
-Ouu... To co chciałabyś do picia?-zapytałem
-Poproszę kawę parzoną-rzekła i usiadła jak najdalej od kota, który przyglądał się jej badawczo
Poszedłem do kuchni i nastawiłem czajnik.
-Jochen!!! Ile raz mam ci mówić żebyś nie zostawił swoich siedmiomilowych butów w przejściu!!!-usłyszałeś krzyki. To nie był głos Leny. To był głos Anastazji.
-Anastazja?-zdziwiłem się kiedy zobaczyłem ukochaną z torbą w płaszczu i krótszych włosach.
-Cześć kochanie!-uśmiechnęła się i przytuliła mnie. Poszła dalej.
-Dzień dobry?-powiedziała zdziwiona na spotkanie Leny która wstała.
-Dzień dobry. Jestem Lena, znajoma Jochena-powiedziała
-A ja Anastazja dziewczyna Jochena-powiedziała dając nacisk na słowo dziewczyna. Zazdrośnica.
-Jochen!? Możemy porozmawiać na osobności?-powiedziała i pociągnęła mnie za rękę w stronę kuchni.
-Kto to do cholery jest ?-zaczęła- Nie ma mnie tydzień a ty już wyrywasz seksowne blondynki
-Po pierwsze spokojnie kochanie. Poznałem ją tylko. Po drugie to ty wyjechałaś bez powiedzenia. I kim jest Weronika?
-Przepraszam bardzo. Mój brat zaraz po mnie przyjedzie. Przepraszam że przeszkadzałam Mój brat zaraz przyjedzie. Do widzenia-powiedziała skrępowana Lena i szybko wyszła z mieszkania
W tym czasie Anastazja rozsiadła się w kuchni.
-Skoro twoja znajoma sobie już poszła to mi możesz zaparzyć kawy- westchnęła
Wywróciłem oczami, ale zaparzyłem tą kawę.
-Tak więc, wyjaśnisz mi o co chodzi czy dalej zamierzasz mnie okłamywać?-zapytałem trochę za złośliwie
-Oczywiście kochanie, pytaj o co chcesz-rzekła i w swoje ręce wzięła parujący kubek z kawą
-Kim jest Weronika? Dlaczego nienawidzisz siatkówki choć kiedyś w nią grałaś? Dlaczego mnie oszukałaś?- zapytałem na jednym wydechu
-Cóż, to trochę trudna, długa i skomplikowana sprawa-westchnęła
-Mamy czas-powiedziałem spokojnie i rozsiadłem się na krześle
-A więc Weronika była moją najlepszą przyjaciółką.-zaczęła
-Zaraz zaraz co to znaczy była?-wtrąciłem się jej
-Jeśli chcesz poznać całą historię to proszę cię bardzo nie przerywaj- wywróciła oczami
-Dobrze, dobrze będę już grzeczny-powiedziałem i wzniosłem ręce w obronnym geście
- Tak więc kontynuując Wercia była moją najlepszą przyjaciółką. Było wspaniale, razem grałyśmy w siatkówkę, razem siedziałyśmy robiłyśmy praktycznie wszystko razem. Ale pewnego dnia, przyszłą załamana po badaniach. Okazało się że ma białaczkę. Była w bardzo ciężkim stanie. Zaczą się szpital te sprawy. Walczyła przez pół roku. Ciężkie sześć miesięcy. Dla mnie wygrała. Pozostała zwycięską. Stwierdziłam że siatkówka bez niej to nie siatkówka. Ignorowałam ten sport. Ale czasem ignorancja przemieniła się w nienawiść. Zaczęłam obwiniać sport o to że zabrał mi przyjaciółkę. Moją drugą połówkę. Jeśli nie ma się na kogo zrzucać winy szuka się w wszystkich rzeczach winnego. Nie potrafiłam winić za to Boga. Ale obwiniłam siatkówkę. Choć Weronika wiele razy prosiła mnie o to abym nie kończyła z siatkówką. Tej prośby nie potrafiłam spełnić-opowiedziała z głębokim przejęciem. A po jej policzkach zaczęły spływać łzy
Muszę przyznać że historia mnie zaszokowała. Nie sądziłem że Anastazja przeżywała coś takiego.
-Przykro mi kochanie-powiedziałem i zamknąłem ją w swoim silnym uścisku.
Uśmiechnęła się do mnie słabo.
- Teraz wybaczysz mi że wyjechałam tak bez niczego? Słyszałam od Igły że humoru to ty nie miałeś od tamtej pory-powiedziała
-Oczywiście kotku. Ale nie wiem czy Siri ci to wybaczy, a Ignaczak jak zawsze przesadza-wywróciłem oczami na wieść o przyjacielu
-Yhm... a teraz tłumacz się kim jest ta Lena?-zapytała
-Nikim ważnym zazdrośnico.-powiedziałem i cmoknąłem ją w nosek- Znajoma pomogłem jej dojść do mieszkania gdy zabłądziła
-Nie jestem zazdrosna-wywróciła oczami- A teraz wybacz. Pójdę wsiąść prysznic.
-Dobrze, dobrze kochanie- powiedziałem i rozłożyłem się na kanapie.
Byłem szczęśliwy. Anastazja opowiedziała mi o swoich problemach, o swoich zmartwieniach. Myślę że teraz będzie idealnie.
-A i gratuluję meczu!-powiedziała uśmiechnięta kiedy wyszła z pod prysznica.
-Dziękuję,-powiedziałem- Choć tu do mnie
Westchnęła i ułożyła się na mojej klatce piersiowej.
-Chcę chodzić na twoje mecze, chcę cieszyć się kiedy wygrywasz i płakać kiedy przegrywasz. No i dostawać fajne rzeczy, które mam nadzieję że ja dostanę jak zostajesz MVP. -powiedziała - Obiecuję że zacznę chodzić na wszystkie twoje mecze. Wiesz, dzisiaj na internecie widziałam twoje zdjęcie z Leną jak z nią rozmawiałeś po meczu i muszę przyznać że było mi troszkę szkoda. Okej byłam zazdrosna.
Ucałowałem jej głowę.
-Obiecuję że dostaniesz wszystkie rzeczy jak zostanę MVP-zaśmiałem się
-Taa to teraz przestaniesz starać się by być MVP- wywróciła oczami
Roześmiałem się.
-Kocham cię Josiek- westchnęła- Nawet jeśli nie zostaniesz MVP
-Kocham cię bardziej Nastko- powiedziałem - Nawet jeśli oblejesz pracę magisterską bo pewnie nic nie napisałaś
-Aaa a tu cię zaskoczę. Napisałam już 5 stron jak byłam u Mamy-wystawiła do mnie język- Nie potrafiłam zacząć przez tego kota.- dodała i wskazała na Siriego który leżał na jej kolanach- A tam cisza spokój.
-To gratuluję kochanie-powiedziałem uśmiechnięty
A ona uradowana spojrzała w moje oczy.
-Dla mnie może być tak już zawszę. Ja, Ty i Siri- rozmarzyła się- No i dzieciaki ale to kiedyś
Zaśmiałem się i nareszcie skosztowałem jej ust.
:*
Na krótką chwilę zatrzymany czas,
Nic nie jest ważne, tylko Ty i ja.*
*Bracia- Za szkłem
3 komentarze- następny w Sobotę :*
poniedziałek, 30 marca 2015
4.Wszystko ma swój czas i przychodzi kres na kres
Perfect- Wszystko ma swój czas
Anastazja
Wracam do domu. Jak ja dawno tam byłam, nie pamiętam kiedy ostatni raz widziałam rodziców. Być może rok temu. Pamiętam że przed wyjazdem ostro się z nimi pokłóciłam. Szczególnie z ojcem. Mam nadzieję że go nie będzie. Nigdy nie miałam z nim dobrych kontaktów. Wielki prezes, wielkiej korporacji. Nie stęskniłam się za nim. Jak już to stęskniłam się bardzo za mamą.
Z dworca nie miałam daleko do domu. Chciałam się przejść, co z tego że była 21. Chciałam zobaczyć jak zmieniło się moje miasto przez ten rok. Przyznam że prawie nic się nie zmieniło. Wszystko było na swoim miejscu. Przystanęłam przy dużym, przytulnym, jasnożółtym domu, który jak połowa rzeczy wokół mnie nic się nie zmienił. Weszłam przez furtkę i zadzwoniłam standardowym dzwonkiem.
-Dobry wieczór!-powiedziałam mama otwierając drzwi, przyglądająca mi się z uwagą, po chwili jednak mnie rozpoznała- Córeczko to ty!
Rzuciłam torbę i wtuliłam się w matczyne ramiona.
-Tęskniłam mamuś-powiedziałam
-Ja też! Tak długo cię nie widziałam! Wchodź do środka. Jest już późno-rzekła i wpuściła mnie do domu-Na pewno jesteś głodna! Robiłam dzisiaj kopytka, mam nadzieję że się skusisz
-Kopytka? No pewnie!-powiedziałam zachwycona rozebrałam się i rozsiadałam się w kuchni, która nie zmieniła swojego położenia.
-Jest tato?-zapytałam
-Nie ma go-opowiedziała
-To dobrze-powiedziałaś i upiłaś soku który podała ci twoja rodzicielka
-Nastko powinnaś się z nim pogodzić-westchnęła mama
-A to ja zaczęłam? To on ma cały czas wonty. Ma do mnie żal od kiedy dowiedział się że idę na psychologie. A teraz próbuje mnie związać z tym cholernym Tomkiem! Mamo nie uważasz że to przesada?-zapytałam pod denerwowana
-Córuś rozumiem cię ale to twój tato. Tomek jest niczego sobie, przystojny młodzieniec. Skończył marketing i zarządzanie teraz robi magisterkę. I cały czas o ciebie wypytuje.-powiedziała zachwycona mama
-Tyle że ja mam już kogoś-powiedziałam jedząc swoje ukochane kopytka
-Tak? To wspaniale!Jak się nazywa jaki on jest? Kiedy go poznamy?-zaczęła wypytywać
-Nie wiem kiedy będzie miał czas.-wywróciłam oczami- A co do Jochena to jest on najcudowniejszym mężczyzną na świecie. Bardzo go kocham-zaczęłam wychwalać Jochena
-To cudownie córciu!-powiedziała Mamcia
-Tak... tylko jest jeden, duży problem-westchnęłam
-Co takiego słońce?-zapytała
-Jest siatkarzem. A ja... Mamo ja nigdy się nie pogodzę że ją straciłam! -zaczęłam się użalać
-Słoneczko to było 7 lat temu musisz zacząć żyć. Nie możesz mieć przez całe życie unikać siatkówki. Jeszcze nie dawno to kochałaś!-Mama zaczęła swoje dobre rady
-Kochałam jak była Weronika!-powiedziałam- Mamuś pogadamy jutro, będę buszować po albumach, czytać pamiętniki, pójdę na cmentarz, postaram się raz na zawsze pogodzić z tą sytuacją. Teraz jeśli mogę to pójdę wsiąść prysznic i się położę- oznajmiłam
-Oczywiście słoneczko! Tylko nawlekę ci pościel-powiedziała z uśmiechem
Wbiegłam schodami na górę. Nic się nie zmieniło. Może tylko kolor ścian. Otworzyłam drzwi do jeszcze nie dawnego mojego ukochanego królestwa. Był taki sam jak sobie go zapamiętałam. Ściany dalej były turkusowo- fioletowe. Na parapecie dalej były kaktusy, a na ścianach pełno zdjęć. Wszystko było wyszczyszone. Trudno było znaleźć gdziekolwiek milimetr kurzu. Chwilę jeszcze po przeglądałam swoje stare trofea i poszłam do łazienki. Wzięłam prysznic, ubrałam się w piżamę i wróciłam do pokoju. Łóżko było idealnie zaścielone; co jak co ale moja mama była perfekcjonistką, przyznaje się że ja nie; już nie myśląc wskoczyłam do łóżka i opatuliłam się szczelnie pierzyną.
*************************
PS 2 Bądź z nim szczęśliwa
PS 3 Szczerze? To go nie lubię.
PS 4 Chciałabym abyś grała dalej w siatkówkę, ale znając życie to się nie zgodzisz
PS 5 ŻEGNAJ!
Łzy spływały po moich policzkach. Tęskniłam za nią bardzo za nią tęskniłam. Tęskniłam też za moim Jośkiem. Okrutnie go potraktowałam. Nie powinnam wyjeżdżać bez słowa. Czuję się strasznie głupio. A do tego zachowuję się jak nastolatka bo boję się do niego zadzwonić. Jestem idiotką.
Starając się o tym nie myśleć poszłam na cmentarz. Weronika zawsze pomagała mi w trudnych chwilach może teraz też pomoże?
*********************************************************************************
Witam wszystkich! No niestety nie udało się! Ale to nic! Resovia i tak jest Mistrzem!
Witam z kolejnym rozdziałem ! Emmm bardzo przepraszam że wcześniej tego nie zauważyłam ale anonimy mieli zablokowane komentarze:( teraz jest już wszystko dobrze więc liczę na komentarze!
3 komentarze- Nowy rozdział w Sobotę :****
Szczypiorek ^,^
Anastazja
Wracam do domu. Jak ja dawno tam byłam, nie pamiętam kiedy ostatni raz widziałam rodziców. Być może rok temu. Pamiętam że przed wyjazdem ostro się z nimi pokłóciłam. Szczególnie z ojcem. Mam nadzieję że go nie będzie. Nigdy nie miałam z nim dobrych kontaktów. Wielki prezes, wielkiej korporacji. Nie stęskniłam się za nim. Jak już to stęskniłam się bardzo za mamą.
Z dworca nie miałam daleko do domu. Chciałam się przejść, co z tego że była 21. Chciałam zobaczyć jak zmieniło się moje miasto przez ten rok. Przyznam że prawie nic się nie zmieniło. Wszystko było na swoim miejscu. Przystanęłam przy dużym, przytulnym, jasnożółtym domu, który jak połowa rzeczy wokół mnie nic się nie zmienił. Weszłam przez furtkę i zadzwoniłam standardowym dzwonkiem.
-Dobry wieczór!-powiedziałam mama otwierając drzwi, przyglądająca mi się z uwagą, po chwili jednak mnie rozpoznała- Córeczko to ty!
Rzuciłam torbę i wtuliłam się w matczyne ramiona.
-Tęskniłam mamuś-powiedziałam
-Ja też! Tak długo cię nie widziałam! Wchodź do środka. Jest już późno-rzekła i wpuściła mnie do domu-Na pewno jesteś głodna! Robiłam dzisiaj kopytka, mam nadzieję że się skusisz
-Kopytka? No pewnie!-powiedziałam zachwycona rozebrałam się i rozsiadałam się w kuchni, która nie zmieniła swojego położenia.
-Jest tato?-zapytałam
-Nie ma go-opowiedziała
-To dobrze-powiedziałaś i upiłaś soku który podała ci twoja rodzicielka
-Nastko powinnaś się z nim pogodzić-westchnęła mama
-A to ja zaczęłam? To on ma cały czas wonty. Ma do mnie żal od kiedy dowiedział się że idę na psychologie. A teraz próbuje mnie związać z tym cholernym Tomkiem! Mamo nie uważasz że to przesada?-zapytałam pod denerwowana
-Córuś rozumiem cię ale to twój tato. Tomek jest niczego sobie, przystojny młodzieniec. Skończył marketing i zarządzanie teraz robi magisterkę. I cały czas o ciebie wypytuje.-powiedziała zachwycona mama
-Tyle że ja mam już kogoś-powiedziałam jedząc swoje ukochane kopytka
-Tak? To wspaniale!Jak się nazywa jaki on jest? Kiedy go poznamy?-zaczęła wypytywać
-Nie wiem kiedy będzie miał czas.-wywróciłam oczami- A co do Jochena to jest on najcudowniejszym mężczyzną na świecie. Bardzo go kocham-zaczęłam wychwalać Jochena
-To cudownie córciu!-powiedziała Mamcia
-Tak... tylko jest jeden, duży problem-westchnęłam
-Co takiego słońce?-zapytała
-Jest siatkarzem. A ja... Mamo ja nigdy się nie pogodzę że ją straciłam! -zaczęłam się użalać
-Słoneczko to było 7 lat temu musisz zacząć żyć. Nie możesz mieć przez całe życie unikać siatkówki. Jeszcze nie dawno to kochałaś!-Mama zaczęła swoje dobre rady
-Kochałam jak była Weronika!-powiedziałam- Mamuś pogadamy jutro, będę buszować po albumach, czytać pamiętniki, pójdę na cmentarz, postaram się raz na zawsze pogodzić z tą sytuacją. Teraz jeśli mogę to pójdę wsiąść prysznic i się położę- oznajmiłam
-Oczywiście słoneczko! Tylko nawlekę ci pościel-powiedziała z uśmiechem
Wbiegłam schodami na górę. Nic się nie zmieniło. Może tylko kolor ścian. Otworzyłam drzwi do jeszcze nie dawnego mojego ukochanego królestwa. Był taki sam jak sobie go zapamiętałam. Ściany dalej były turkusowo- fioletowe. Na parapecie dalej były kaktusy, a na ścianach pełno zdjęć. Wszystko było wyszczyszone. Trudno było znaleźć gdziekolwiek milimetr kurzu. Chwilę jeszcze po przeglądałam swoje stare trofea i poszłam do łazienki. Wzięłam prysznic, ubrałam się w piżamę i wróciłam do pokoju. Łóżko było idealnie zaścielone; co jak co ale moja mama była perfekcjonistką, przyznaje się że ja nie; już nie myśląc wskoczyłam do łóżka i opatuliłam się szczelnie pierzyną.
*************************
Obudziłam się. Wyspałam się, i to bardzo. Dawno spałam na
swoim ukochanym łóżku. Wstałam, ubrałam szlafrok i poczłapałam do łazienki,
gdzie wykonałam standardowe czynności. Zeszłam na dół. Mama robiła śniadanko w
kuchni
-Dzień dobry-powiedziałam i usiadłam
przy stole
-Witaj córeczko jak się
spało?-Zapytała
-Nad zwyczajnie
dobrze-powiedziałam
-Zaraz będzie śniadanko, twój
ulubiony omlet-powiedziała
-Ohm mamuś przez ciebie
przytyje-roześmiałam się
-Nic ci to nie
zaszkodzi-powiedziała mama i nałożyła mi omleta na talerz- Niedługo wychodzę do
pracy. Dasz sobie radę sama?
-Mami nie mam pięciu
lat-powiedziałam –A gdzie pracujesz?
-U pani Renatki, pomagam przy
finansach-rzekła, tak moja mama z zawodu była księgową
-To dobrze –powiedziałam
-To będę lecieć dasz sobie radę
prawda?-Zapytała niepewnie
-Tak Mamo idź już-odpowiedziałam
Mama wyszła a ja dokończyłam
śniadanie i poszłam na górę do swojego pokoju. Ubrałam się w jakieś dresy i
koszulkę Jochena. Tak pięknie pachniała nim. Nie mogłam odpuścić sobie okazji i
nie wziąć jego koszulki. Wyciągnęłam stare płyty, wybrałam jedną i włożyłam do
odtwarzacza. Z szafki na samej górze wyciągnęłam sporych rozmiarów pudło. Na
wierzchu markerem było napisane WERONIKA. Chyba, jako jedyna rzecz w tym domu
pudło było zakurzone. Nikt nie miał prawa go otwierać. Przetarłam pudło i
otworzyłam je nożem. Było w nim wszystko: zdjęcia, pamiętniki, listy, koszulka,
wisiorki, bransoletki i wiele innych rzeczy.
Zdjęcia. Moje i Werci. Weronika,
moja najlepsza przyjaciółka, znałyśmy się od dzieciństwa. Razem siedziałyśmy w przeszkol,
w podstawówce, razem trenowałyśmy siatkówkę, razem robiłyśmy tysiące
najlepszych rzeczy. Byłyśmy świetne, grałyśmy mistrzowsko w siatkówkę.
Dopełniałyśmy się, razem wygrałyśmy wiele turnieji tymi, dwójkami” w czwartej
klasie. Potem piłka siatkowa szóstkami. A na końcu piłka plażowa gdzie też
zdobywałyśmy nagrody. Było świetnie do czasu. Na którychś badaniach wyszło Weronice,
że ma za dużo białych krwinek. Na początku lekarz wykluczył białaczkę, ale po
dokładniejszych badaniach wyszło, że to jednak ona. To był cios, miałyśmy
jechać na młodzieżowe Mistrzostwa Europy w piłce plażowej a tu taki cios.
Wercia się załamała. Nie chciała nic, błagała abym pojechała z kimś innym, ale
nie było o tym mowy. Nie zostawiłam jej. Trwałam przy niej do końca. Przez całe
pół roku chodziłam do niej dzień w dzień. Opowiadałam o wszystkim i o niczym.
Gadałyśmy godzinami. Otworzyłam swój pamiętnik, na pierwszej stronie był podpis:
Nigdy się nie poddawaj. Pisz tu,
kiedy jeszcze będę na tym świecie a jeśli już odejdę to skończy.
Pamiętam, że zdenerwowała mnie
tymi słowami. Zaczęłam jej wmawiać, że Wyzdrowieje, i jeszcze niedługo znowu
zagramy razem w siatkówkę. Ona się tylko zaśmiała.
Kolejne strony to opisy przeżyć. Moja nadzieja, która powoli wygasała z coraz gorszym stanem Weroniki.
I ostatnia strona, ją akurat napisała Weronika kiedy mi ją dawała.
,, Zamknij pamiętnik, połóż go na najwyższej półce i żyj dalej."
Nie zastosowałam się do jej prośby. Nie potrafiłam. Nigdy nie zapomnę dnia 20 maja. To był dzień przed jej odejściem .
-Anastazjo mogę mieć do ciebie prośbę?-zapytała bardzo osłabiona Weronika
-No pewnie!- wysiliłam się na entuzjazm ale było mi ciężko, bardzo ciężko
-Żyj dalej i ciesz się życiem, rób co kochasz graj w siatkówkę, znajdź sobie faceta i bądź szczęśliwa. Proszę. Będę załamana jeśli zmarnujesz sobie życie prze ze mnie nie chcę tego-powiedziała i zaczęła płakać
-Nigdy o tobie nie zapomnę Weroniko! Ale obiecuję że postaram się żyć dalej. W siatkówkę nigdy już nie zagram. Chyba że poznam drugą połówkę dla której będę w stanie zrobić wszystko kocham cię-powiedziałam i ucałowałam jej czoło
W nocy 21 maja Weronika odeszła. Napisała mi list:
Kochana Nastko!
Dziękuję Ci za to że byłaś! Dziękuję Ci za wsparcie! Dziękuję Ci za miłość! Dziękuję Ci za przyjaźń! Dziękuję Ci za wszystko co dla mnie zrobiłaś. Nigdy nie będę w stanie Ci się za to wszystko odwdzięczyć!
Proszę Cię bądź szczęśliwa. Pomimo wszystko odchodzę spełniona, wiem że koś będzie o mnie pamiętał. Wiem że to będziesz ty! Dziękuję Ci jeszcze raz i żyj dalej! Moja Kochana Nastencjo.
Twoja Wercia:)
PS Tomek jest w tobie zakochany!I ostatnia strona, ją akurat napisała Weronika kiedy mi ją dawała.
,, Zamknij pamiętnik, połóż go na najwyższej półce i żyj dalej."
Nie zastosowałam się do jej prośby. Nie potrafiłam. Nigdy nie zapomnę dnia 20 maja. To był dzień przed jej odejściem .
-Anastazjo mogę mieć do ciebie prośbę?-zapytała bardzo osłabiona Weronika
-No pewnie!- wysiliłam się na entuzjazm ale było mi ciężko, bardzo ciężko
-Żyj dalej i ciesz się życiem, rób co kochasz graj w siatkówkę, znajdź sobie faceta i bądź szczęśliwa. Proszę. Będę załamana jeśli zmarnujesz sobie życie prze ze mnie nie chcę tego-powiedziała i zaczęła płakać
-Nigdy o tobie nie zapomnę Weroniko! Ale obiecuję że postaram się żyć dalej. W siatkówkę nigdy już nie zagram. Chyba że poznam drugą połówkę dla której będę w stanie zrobić wszystko kocham cię-powiedziałam i ucałowałam jej czoło
W nocy 21 maja Weronika odeszła. Napisała mi list:
Kochana Nastko!
Dziękuję Ci za to że byłaś! Dziękuję Ci za wsparcie! Dziękuję Ci za miłość! Dziękuję Ci za przyjaźń! Dziękuję Ci za wszystko co dla mnie zrobiłaś. Nigdy nie będę w stanie Ci się za to wszystko odwdzięczyć!
Proszę Cię bądź szczęśliwa. Pomimo wszystko odchodzę spełniona, wiem że koś będzie o mnie pamiętał. Wiem że to będziesz ty! Dziękuję Ci jeszcze raz i żyj dalej! Moja Kochana Nastencjo.
Twoja Wercia:)
PS 2 Bądź z nim szczęśliwa
PS 4 Chciałabym abyś grała dalej w siatkówkę, ale znając życie to się nie zgodzisz
PS 5 ŻEGNAJ!
Łzy spływały po moich policzkach. Tęskniłam za nią bardzo za nią tęskniłam. Tęskniłam też za moim Jośkiem. Okrutnie go potraktowałam. Nie powinnam wyjeżdżać bez słowa. Czuję się strasznie głupio. A do tego zachowuję się jak nastolatka bo boję się do niego zadzwonić. Jestem idiotką.
Starając się o tym nie myśleć poszłam na cmentarz. Weronika zawsze pomagała mi w trudnych chwilach może teraz też pomoże?
*********************************************************************************
Witam wszystkich! No niestety nie udało się! Ale to nic! Resovia i tak jest Mistrzem!
Witam z kolejnym rozdziałem ! Emmm bardzo przepraszam że wcześniej tego nie zauważyłam ale anonimy mieli zablokowane komentarze:( teraz jest już wszystko dobrze więc liczę na komentarze!
3 komentarze- Nowy rozdział w Sobotę :****
Szczypiorek ^,^
niedziela, 22 marca 2015
3.Ile warty jest bez ciebie? Ile warty jest mój świat?
Lady Pank- Mój świat bez ciebie
Jochen
3 dni, 72 godziny, 4320 minut i 259200 sekund.A dla mnie jak wieczność. Do mojego życia wkradła się monotonia. Budzę się, już nie dzięki Anastazji ale cholernemu budzikowi którego czasem pragnąłbym wyrzucić przez okno, Potem idę jeść śniadanie, po które muszę czasem pójść do sklepu. Jem śniadanie z Sirim. Następnie idę z kotem pobiegać, jak na kota Siri potrafi utrzymać tępo czasem tylko się zatrzyma i zacznie rozglądać.Po przebierzce biorę prysznic, ucinam sobie drzemkę i jadę na siłownie. Po siłowni, wracam do domu zamawiam jakiś obiad, oglądam telewizję idę na trening. A żeby urozmaicić sobie wieczór to chodzę czasem do Alka, Paula, Niko. Zamęczam ich swoją obecnością. Dzisiaj przyszedł czas na Krzyśka.
-Jochen nie smutaj człowieku! Jak kocha to wróci-powiedział Ignaczak i poklepał mnie po plecach. Siedziałem u niego i oglądaliśmy jakiś denny film w telewizji.Rozumiem już polski, bardzo dobrze rozumiem. Czasem mam problem ze znalezieniem słowa, a tak to jest dobrze. Bardzo polubiłem Polskę, a teraz to nie wyobrażam sobie abym miał grać gdzie indziej, jak nie w polskim klubie. Jak nie w Rzeszowie. Do tego doszła Anastazja. Nawet nie myślę o tym abym miał gdzieś jechać bez niej. Mam już prawie trzydziestke. Najwyższy czas się ustatkować, bo moja mama się załamie.Anastazja ma lepszą sytuację jest 5 lat młodsza. Kończy studia, ma całe życie przed sobą. Dziwne że ogóle chce się wiązać z takim staruchem jak ja.
-Jochen! Znowu zniknąłeś-powiedział Krzysiek powołując mnie do porządku
-Tak Krzysiu? Mam niewidzialną moc? Ale super!-zaśmiałem się z Krzyśka
-Hahaha to było bardzo zabawne!-wywrócił oczami Krzysiek-Widzę że swoimi beznadziejnymi żarcikami próbujesz za akceptować swoja sytuacje. Jeśli tak to proszę dawaj jeszcze jakieś suchary. Jeżeli to ci pomoże
-Krzysiek! Jesteś beznadziejnym przyjacielem! Nie chciałabym się z tobą przyjaźnić-powiedziała Iwona, która weszła do salonu.
-Ranisz moje uczucia! Moja własna żona-powiedział załamany Igła
-A ty ranisz uczucia Jochena-oskażyła go żona
-Eee tam przyzwyczajiłem się-wzruszyłem ramionami a Krzysiu wybuchł śmiechem
-Wujcio Josień-zawołała Dominisia, która wbiegła do salonu ubrana w piżamkę.
-Cześć Słońce-powiedziałem do dziewczynki która się we mnie wtuliła
-Wujcio Josień? A gdzie ciocia Nastka?-zapytała dociekliwa sześciolatka
-Musiała wyjechać do rodziców-od powiedziałem
-Aaa ale jak wróci to powiedz że musimy iść do kina-powiedziała rozbrykana Ignaczakówna
-Dominika co ty tu jeszcze robisz? Marsz do łóżka!-powiedziała Iwona
-Mamusiu ale mi się nie chce spać! Chcę się bawić z wujciem Josienem-powiedziała mała
-Dominika! Nie wstaniesz do przedszkola-powiedziała
-Ale Mamuś wujek Josień, tak długo go nie widziałam-dziewczynka wtuliła się we mnie jeszcze bardziej
-Mam pomysł kochanie, pójdę ci przeczytać bajeczkę i pójdziesz spać zgoda?-zapytałem
-Taaaaak -powiedziała uśmiechnięta i poleciała na górę, ja pobiegłem za nią.
Opowiedziałem jej bajeczkę a dziewczynka szybko zasnęła.Przykryłem ją szczelnie kordełką i zszedłem na dół.
-Jejku jeśli ona ma tak wcześnie zasypiać to musisz do nas codziennie przychodzić-powiedziała Iwona a ja uśmiechnąłem się na jej słowa.
Zawsze marzyłem o dzieciach, i ciągle marze. Uważam że dzieci to największy skarb.
-Będę się już zbierał,-powiedziałem do Ignaczaków.
-No weź stary! Jest już druga połowa meczu!-powiedział Igła
-Okej, zostanę-odparłem i usiadłem na kanapie
Mecz się skończył a ja zacząłem się zbierać do domu.
-Dzięki że wpadłeś stary-powiedział na pożegnanie Krzysiek
-Nie ma sprawy, i tak nie mam co robić w domu-odpowiedziałem
-Okej, zostanę-odparłem i usiadłem na kanapie
Mecz się skończył a ja zacząłem się zbierać do domu.
-Dzięki że wpadłeś stary-powiedział na pożegnanie Krzysiek
-Nie ma sprawy, i tak nie mam co robić w domu-odpowiedziałem
Wyszedłem od Ignaczaków i podążyłem do swojego mieszkania. Nie miałem daleko.
-Dobry wieczór! Przepraszam, wie pan gdzie jest ulica Słowackiego 15?-zapytała jakaś kobieta,kiedy szedłem do domu.
-Oczywiście to tu za raz.Ominęła ją pani. Akurat tamtędy będę przechodził to panią poprowadzę.-powiedziałem do kobiety, którą ledwo widziałem gdyż latarnie nie były dobrze rozmieszczone. Jedyne co widziałem to jej długie blond włosy.
-Dziękuje panu jestem Lena-przedstawiła się podała wolną dłoń bo w drugiej trzymała walizkę
-Jochen-od powiedziałem z uśmiechem- Niech pani da tą walizkę.
-Ou dziękuje-powiedziała i podała mi walizkę- Mój brat miał po mnie przyjechać, ale pewnie zapomniał a mi rozładowała się komórka.Przeszłam przez park i powiem szczerze że byłam już przerażona, że będę musiała w nim spać.Ale całe szczęście trafiłam na ciebie-dodała i posłała w moją stronę promienny uśmiech.
-Cieszę się że pomogłem-od powiedziałem
-Jesteś Niemcem?-zapytała po chwili-Przepraszam, nie powinnam się tak bezstrosko pytać
-Nic nie szkodzi-roześmiałem się- Tak jestem z Niemiec, gram w siatkówkę
-Tak myślałam, Jochen Schops, Rzeszów. Nie byłam do końca pewna-roześmiała się- Mieszkałam przez 7 lat w Niemczech. Kibicowałam wam zaraz po Polsce na mistrzostwach.
-Bardzo miło-uśmiechnąłem się- Jesteśmy już pod 15.
-O dziękuje ci bardzo, mam nadzieję że spotkamy się na jakimś meczu Resovii-powiedziała i zniknęła w bloku
Roześmiałem się na myśl tej dziewczyny, która szczerze powiedziawszy przypadła mi do gustu i skierowałem się w stronę domu.
-Cześć kocie!-powiedziałem od razu po wejściu do domu. Siri nawet nie ruszył się z kanapy- Leniwiec!
Skierowałem się do łazienki wziąłem prysznic i już miałem się kłaść spać kiedy szczególne za interesowanie wzbudził album ze zdjęciami który stał na półce. Wyciągnąłem album, który tak dawno oglądałem i zacząłem przeglądać zdjęcia. Połowa zdjęć była Nastki, niektóre przedstawiały nas razem. Choć jesteśmy już razem od pół roku to jeszcze nie było okazji do poznania rodziców Anastazji. Ogólnie to dziewczyna nie zbyt często o nich mówi. Do rąk wpadło mi jedno zdjęcie którego wcześniej nie widziałem, było spakowane w kopertę. Przedstwiał dwie dziewczynki na oko siedmio latki. Były przebrane, jedna za księżniczkę, druga za wróżkę. Jestem pewien że wróżką była Nastka. Zdjęcie było podpisane: Nastka i Weronika Bal Przebierańców 13 stycznia 1998. W kopercie było jeszcze dwa zdjęcia. Z tą samą dziewczyną tylko tym razem Bal Gimnazjalisty 2007 rok, Anastazja pięknie wtedy wyglądała. I jeszcze jedno,były na hali, miały wypisane na koszulkach BKS Bielsko-Biała.Zdjęcie było podpisane: Nastka i Wercia na obozie siatkarskim. 18 sierpnia 2004 rok.
Anastazja grała kiedyś w siatkówkę? Kim jest Weronika? Dlaczego mi o tym wcześniej nie powiedziała?
Ach ten Josiek! Rozszalał się na meczach z Jastrzębskim :p Oby tak na LM <3 Ach jak miło SOVIA w finale :D
Proszę o wyrażenie swojej opinii o Blogu w komentarzach.
Pozdrawiam Szczypiorek. :)
-Dobry wieczór! Przepraszam, wie pan gdzie jest ulica Słowackiego 15?-zapytała jakaś kobieta,kiedy szedłem do domu.
-Oczywiście to tu za raz.Ominęła ją pani. Akurat tamtędy będę przechodził to panią poprowadzę.-powiedziałem do kobiety, którą ledwo widziałem gdyż latarnie nie były dobrze rozmieszczone. Jedyne co widziałem to jej długie blond włosy.
-Dziękuje panu jestem Lena-przedstawiła się podała wolną dłoń bo w drugiej trzymała walizkę
-Jochen-od powiedziałem z uśmiechem- Niech pani da tą walizkę.
-Ou dziękuje-powiedziała i podała mi walizkę- Mój brat miał po mnie przyjechać, ale pewnie zapomniał a mi rozładowała się komórka.Przeszłam przez park i powiem szczerze że byłam już przerażona, że będę musiała w nim spać.Ale całe szczęście trafiłam na ciebie-dodała i posłała w moją stronę promienny uśmiech.
-Cieszę się że pomogłem-od powiedziałem
-Jesteś Niemcem?-zapytała po chwili-Przepraszam, nie powinnam się tak bezstrosko pytać
-Nic nie szkodzi-roześmiałem się- Tak jestem z Niemiec, gram w siatkówkę
-Tak myślałam, Jochen Schops, Rzeszów. Nie byłam do końca pewna-roześmiała się- Mieszkałam przez 7 lat w Niemczech. Kibicowałam wam zaraz po Polsce na mistrzostwach.
-Bardzo miło-uśmiechnąłem się- Jesteśmy już pod 15.
-O dziękuje ci bardzo, mam nadzieję że spotkamy się na jakimś meczu Resovii-powiedziała i zniknęła w bloku
Roześmiałem się na myśl tej dziewczyny, która szczerze powiedziawszy przypadła mi do gustu i skierowałem się w stronę domu.
-Cześć kocie!-powiedziałem od razu po wejściu do domu. Siri nawet nie ruszył się z kanapy- Leniwiec!
Skierowałem się do łazienki wziąłem prysznic i już miałem się kłaść spać kiedy szczególne za interesowanie wzbudził album ze zdjęciami który stał na półce. Wyciągnąłem album, który tak dawno oglądałem i zacząłem przeglądać zdjęcia. Połowa zdjęć była Nastki, niektóre przedstawiały nas razem. Choć jesteśmy już razem od pół roku to jeszcze nie było okazji do poznania rodziców Anastazji. Ogólnie to dziewczyna nie zbyt często o nich mówi. Do rąk wpadło mi jedno zdjęcie którego wcześniej nie widziałem, było spakowane w kopertę. Przedstwiał dwie dziewczynki na oko siedmio latki. Były przebrane, jedna za księżniczkę, druga za wróżkę. Jestem pewien że wróżką była Nastka. Zdjęcie było podpisane: Nastka i Weronika Bal Przebierańców 13 stycznia 1998. W kopercie było jeszcze dwa zdjęcia. Z tą samą dziewczyną tylko tym razem Bal Gimnazjalisty 2007 rok, Anastazja pięknie wtedy wyglądała. I jeszcze jedno,były na hali, miały wypisane na koszulkach BKS Bielsko-Biała.Zdjęcie było podpisane: Nastka i Wercia na obozie siatkarskim. 18 sierpnia 2004 rok.
Anastazja grała kiedyś w siatkówkę? Kim jest Weronika? Dlaczego mi o tym wcześniej nie powiedziała?
Ach ten Josiek! Rozszalał się na meczach z Jastrzębskim :p Oby tak na LM <3 Ach jak miło SOVIA w finale :D
Proszę o wyrażenie swojej opinii o Blogu w komentarzach.
Pozdrawiam Szczypiorek. :)
piątek, 13 marca 2015
2. Czasami duch przeszłości nie pozwalają nam iść do przodu.
Anastazja
Nie potrafię tak dłużej. Chcę być szczęśliwa z Jochenem, ale wiem, wiem że jeśli nie rozwiąże problemów z przeszłości nigdy nie będę z nim szczęśliwa. Cholerna siatkówka, akurat musiałam znaleźć sobie ukochanego, który w nią gra zawodowo. Wszystkie myśli nie pozwoliły mi spać, przez co obudziłam się, kiedy zegar wskazywał godzinę 6:45. Jochen smacznie sobie spał. Ucałowałam go lekko w policzek i wstałam z łóżka. Poczłapałam do łazienki, gdzie wykonałam poranne czynności.
Na twarz nałożyłam tylko krem nawilżający, włosy związałam w kucyka. Wróciłam do sypialni z kąt wybrałam ubrania na dzisiejszy dzień. I z powrotem do łazienki. Przebrałam się i poszłam do kuchni. Niestety w chlebaku nie było żadnego pieczywa, a w lodówce nie było ani jednego plasterka sera ani masła. A przecież robiłam zakupy 4 dni temu. Ach to mieszkanie z siatkarzem, z wielkim prawie 100 kilogramowym siatkarzem. Ubrałam się i wyszłam z mieszkania do sklepu, który nie był daleko. Zaledwie parę metrów od apartamentowców, na rogu ulicy. Zakupiłam dużo rzeczy do jedzenia i wróciłam do domu. Jochen dalej spał a ja zaczęłam robić śniadanie. Zrobiłam twarożek ze szczypiorkiem i rzodkiewką. Zaparzyłam kawę i już miałam iść budzić Jochena, ale wszedł do kuchni.
-Dzień dobry! Mój ranny ptaszku! Nie możesz spać?- powiedział na powitanie i ucałował mnie w policzek.
-Wstałam i już nie mogłam spać -wzruszyłam ramionami popijając kawę
-Są z tego i plusy-powiedział z pełną buzią-pyszne śniadanko kochanie.
Opowiedziałam mu uśmiechem.
-Masz dzisiaj wykłady?-zapytał po przełknięciu ostatniego kęsa i wziął kolejną kanapkę
-Tak na 8:00 do 12-westchnęłam-Ostatni rok i ta cholerna praca magisterska. Mam już pomysł ale nie mam pojęcia jak zacząć
-Dasz radę-powiedział- Kto jak nie ty?
-No nie wiem-wywróciłam oczami-Siri jest bardzo chętny, tylko niestety w tym aby mnie zniechęcić. Jak tylko wezmę laptop to on już jest na moich kolanach.
-Może tak chce zwrócić na ciebie uwagę?-powiedział Jochen
-Taa bo ja go tak ignoruje-wywróciłam oczami- Przecież wiesz że jest on drugim najważniejszym facetem w moim życiu
-Taak?-roześmiał się -A kto jest pierwszym?
-No nie wiem. Taki denerwujący szwab-powiedziałam
-Ja ci dam denerwujący szwab!-powiedział Jochen i rzucił we mnie zawiniętą serwetką. Roześmiałam się.
-Masz dzisiaj trening?-zapytałam ukochanego
-Mam na 12 do 14 na siłowni a potem od 17 do 19:30 na hali- powiedział
-Będę się zbierała-powiedziałam- Przed 8 są straszne korki.
Spakowałam wszystkie rzeczy i ubrałam płaszcz, kozaki.
-Pa kochanie-powiedział i dał mi buziaka. Ostatni pocałunek...
****
Wykłady, ostatnie wykłady i wolne. Wolne na napisanie pracy magisterskiej. Cudownie po prostu cudownie.Wsiadłam do autobusu i pojechałam do mieszkania. Jochen był na siłowni więc zostałam tylko z Sirim. Najlepszym kotem jakiego kol wiek poznałam. Jochen opowiadał mi jak go znalazł. Znalazł go na śmietniku.Był mały i bezbronny. Siri można tak powiedzieć że nasz połączył. Najpierw Jochen prawie mnie przejechał. A potem ja znalazłam jego kotka. Od początku wiedział że jesteśmy sobie przeznaczeni. Zaczął się do mnie łasić. Pogłaskałam go i poszłam do kuchni gdzie nalałam sobie soku. Kot oburzony tym że go tak zignorowałam poszedł do salonu i położył się na kanapie. Ja wzruszyłam ramionami i poszłam do sypialni. Ze spodu szafy wyciągnęłam podróżną torbę i zaczęłam do niej pakować najważniejsze rzeczy. Planowałam ten wyjazd ale bałam się. Boję się przeszłości. Przeszłości z którą tak trudno mi się pogodzić. Choć tyle już minęło to jest trudno. Wiem, Wiem że powinnam iść do przodu. Ale to jest trudne. Kiedy się tak pakowałam do ręki wpadła mi niebieska koperta. Pachniała nią. Powoli ją otworzyłam. Był w niej list i zdjęcie.
Rozłożyłam list
Droga Anastazjo!
Kiedy kolwiek świat jest okrutny dla mnie pomagasz mi w wybaczaniu! Sprawiasz że ten ciemny świat staje się taki piękny. Dziękuje ci za to!
Nigdy nie będę potrafiła ci się odwdzięczyć za wszystko co dla mnie zrobiłaś. Każdego dnia dziękuje Bogu że na mojej drodze postawił ciebie. Najlepszą rozgrywającą, oszukamy jeszcze razem jakieś przeciwniczki ?.Pamiętasz?....
Nie potrafiłam czytać dalej. Łzy zasłaniały całą widoczność, zaczęły kapać na kartkę. Starłam łzy chusteczką i wzięłam do ręki zdjęcie. Najpiękniejsze zdjęcie na świecie. Przedstawiło dwie wyszczerzone dziewczyny. Jedna blondynka, druga brunetka. Jedna wyższa druga niższa. Obie ze złotymi medalami na szyji. Obie w zielono-białych koszulkach i granatowych bluzach z napisem BKS Bielsko- Biała. Obie ze złotymi medalami na szyi. Tylko jedna na koszulce ma 10 a druga 15. Znowu się popłakałam. Tęsknię za tym, za tymi chwilami. Za chwilami beztroskiego dzieciństwa. List schowałam z powrotem do kopert a zdjęcie do portfela i poszłam do łazienki aby się ogarnąć.
Przy okazji spakowałam kosmetyczkę którą schowałam do torby. Byłam już spakowana. Teraz na koniec wyciągnęłam kartkę z drukarki na której zapisałam parę słów do Jochena:
Drogi Jochenie!
Musiałam wyjechać na parę dni.
Wrócę!
Kocham cię bardziej!
Twoja Anastazja!
PS Wrócę odmieniona.
Zaczepiłam kartkę na lodówce i równo o 13:30 wyszłam z domu. Zbiegłam po schodach i wyszłam z osiedla. Poszłam na autobus, który zawiózł mnie na dworzec. O godzinie 14:05 miałam autobus do bielska. Czyli jeszcze dzisiaj będę w swojej rodzinnej miejscowości. Czas rozwiązać przeszłość
Jedynie co mogę powiedzieć to PRZEPRASZAM :( ale ludzie Asseco Resovia i SKRA gra w Final Four!!!!!!!!!!!
Proszę o komentarzę:*
Dziękuję że jesteście szczypiorek :*
Umówmy się że rozdziały będą co piątek :)
środa, 4 marca 2015
1. Nazywam się winny
Liber & Mateusz Mijal - Winny
Jochen
Trudno. Znowu ignoruje moje prośby. Niestety.
-Anastazja mogę cię o coś zapytać?- zapytałem przy obiedzie
-Pewnie! Czemu się jeszcze pytasz? -opowiedziała zdziwiona
- Dlaczego nie tolerujesz mojej pasji? Może i tolerujesz ale inaczej dlaczego nie lubisz siatkówki- zapytałem
Odłożyła sztuce i zaczęła się na mnie patrzeć zaszokowana.Westchnęła.
-Jöchen jak długo będziesz mnie tym męczył ?- powiedziała zła
- Po prostu bardzo mi na tym zależy- powiedziałem
- Nie chcę i nie zamierzam rozmawiać na ten temat- oznajmiła i odeszła od stołu
-Świetnie! Najlepiej uciekać! - krzyknąłem lecz po chwili usłyszałem trzask drzwi wyjściowych.
O czyli jak zawsze. Jak zawsze wspólny obiadek zakończył się niezwykle miło.
****
Trening. Trening to jedyna rzecz, która pozwala mi zapomnieć o wszystkich problemach. Kocham Anastazje. Kocham najbardziej na świecie. Choć nie znamy się zbyt długo, to czuje że to miłość na całe życie. Nigdy nie zapomnę jak się poznaliśmy.
To było gdzieś w grudniu. Wracałem zmęczony w treningu. Jechałem trochę za szybko. Anastazja prawie wpadła mi pod samochód, kiedy wtargnęła na jezdnie. Gwałtownie zahamowałem.
-Ty jesteś jakiś nienormalny!-wrzasnęła, kiedy wyszedłem z samochodu.
Uśmiechnąłem się.
Było ciemno, jednak dzięki lefrektorom i światłom latarni mogłem zauważyć jej piękne zielone oczy.
- Przepraszam bardzo ale to pani wtargnęła mi na jezdnie-powiedziałem uśmiechnięty do pięknej kobiety
- Ale to pan jechał prawie 100 km/h.- powiedziała po denerwowana zielonooka.
- Dobrze, dobrze proszę pani!- powiedziałem- Nic się pani nie stało?
-Wszystko w jak najlepszym w porządku.-powiedziała i zaczęła odchodzić ode mnie
-Niech pani poczeka! Może w ramach re kompensaty podwiozę panią?-zapytałem szarmancko
Widziałem jak wywraca oczami.
-Ale tylko dlatego że nie chcę ponownie trafić na takich wariatów jak pan!-powiedziała i skierowała się do mojej czarnej Toyoty.
Uśmiechnąłem się i wsiadłem do samochodu.
Moje myślenie przerwało mocne uderzenie piłki. Igła wystawił rękę w geście przeproszenia. Akurat zachciało mu się bawić w atakującego.
-Nie myśl tyle bo cię ukradną- powiedział kiedy podszedł do mnie.
Nie zrozumiałem za bardzo o co mu chodzi więc jedynie wzruszyłem ramionami i ćwiczyłem dalej skupiając się na siatkówce.
Trening się skończył.Wziąłem szybki prysznic, przebrałem się. I powrót do domu. Nie wiem co mnie tam czeka. Może będzie Anastazja a może jej nie będzie. Nie mam sił tym się przejmować.
Jednak była, siedziała na klatce schodowej. Mieszkamy w ślicznym bloku. Z bardzo ładną klatką schodową więc aż tak źle to jej tam nie było.
-Zapomniałam kluczy-powiedziała skruszona
Kiwnąłem tylko głową. Zacząłem wchodzić dalej po schodach. Musiała biec aby mnie dogonić, dogoniła a nawet wyprzedziła. Stanęła na przeciwko mnie blokując mi otworzenie drzwi.
Zacząłem patrzeć na schody które zaczęły być niezmiernie ciekawe.
-Jochen spójrz na mnie!- powiedziała, zignorowałem ją.
-Jochen!-powtórzyła po raz kolejny. Po chwili poczułem jej zimną dłoń na brodzie.Przekręciła moją głowę tak że patrzyłem centralnie na nią.
-I co? Patrzę! -powiedziałem zły, nie dość że wracam zmęczony to jeszcze mnie męczy.- Nie chcę teraz rozmawiać. Ana daj mi chwilę wytchnienia, bym mógł to zrozumieć.
Westchnęła zrozpaczona ale odsunęła się i dopuściła mnie do drzwi. Otworzyłem jej drzwi i weszliśmy do mieszkania. Rzuciłem torbę w przedpokoju i skierowałem się do łazienki. Nieważne że myłem się po treningu. Potrzebuję masakryczne zimnego prysznica. Dodatkowy prysznic mi dobrze zrobi. Woda skutecznie łagodziła moje rozgrzane ciało. Nie wiem jak długo woda się na mnie lała. Kiedy poczułem że jestem już spokojniejszy wyszłem z pod prysznica. Anastazja siedziała w kuchni, czytała jakąś książkę popijając herbatę. Pewnie jakiś poradnik psychologiczny, których ma już parę na regale. Na regale sporych rozmiarów. Ja tak nie czytam książek. Jedynie jakieś fascynujące biografie, autobiografie sportowców albo jakieś kryminały.
-Dziękuje-powiedziałem, widząc że zaparzyła herbaty również dla mnie.
Na znak że usłyszała kiwnęła głową.
-Co czytasz?-zapytałem kiedy upiłem trochę herbaty.
-Psy, Rachel i cała reszta-powiedziała, a ja stanąłem za jej krzesłem i ją przytuliłem.
-Gdzie Siri?-zapytałem- Brałaś go ze sobą
-Jest u Oli, dziewczyny Nowakowskiego. Obraził się na mnie- zaśmiała się lekko.-Przepraszam- dodała i wstała z krzesła
-Kocham cię Jochen-powiedziała i mnie przytuliła.Widziałem że coś ją gnębiło ale wiem że jej słowa są szczere.
-Ja ciebie bardziej Anastazjo-powiedziałem
I nareszcie utonęliśmy w pocałunku.
Tylko nam zdarzyło się pokochać od tak Już tylko nam, gdy cała reszta inny ma plan
*********************************************************************************
RESOVIA WYGRAŁA Jochen zagrał bardzo dobrze WIĘC JEST ROZDZIAŁ!
WITAM WSZYSTKICH BARDZO SERDECZNIE.!
PRZEPRASZAM ZA WSZELKIE BŁĘDY!
NASTĘPNY BYĆ MOŻE W DZIEŃ KOBIET A JAK NIE TO W ŚRODĘ NASTĘPNĄ!
Pozdrawiam gorąco Szczypiorek :*
Subskrybuj:
Posty (Atom)