poniedziałek, 30 marca 2015

4.Wszystko ma swój czas i przychodzi kres na kres

Perfect- Wszystko ma swój czas 


                                                      Anastazja 
Wracam do domu. Jak ja dawno tam byłam, nie pamiętam kiedy ostatni raz widziałam rodziców. Być może rok temu. Pamiętam że przed wyjazdem ostro się z nimi pokłóciłam. Szczególnie z ojcem. Mam nadzieję że go nie będzie. Nigdy nie miałam z nim dobrych kontaktów. Wielki prezes, wielkiej korporacji. Nie stęskniłam się za nim. Jak już to stęskniłam się bardzo za mamą. 
Z dworca nie miałam daleko do domu. Chciałam się przejść, co z tego że była 21. Chciałam zobaczyć jak zmieniło się moje miasto przez ten rok. Przyznam że prawie nic się nie zmieniło. Wszystko było na swoim miejscu. Przystanęłam przy dużym, przytulnym, jasnożółtym domu, który jak połowa rzeczy wokół mnie nic się nie zmienił. Weszłam przez furtkę i zadzwoniłam standardowym dzwonkiem.
-Dobry wieczór!-powiedziałam mama otwierając drzwi, przyglądająca mi się z uwagą, po chwili jednak mnie rozpoznała- Córeczko to ty!
Rzuciłam torbę i wtuliłam się w matczyne ramiona.
-Tęskniłam mamuś-powiedziałam 
-Ja też!  Tak długo cię nie widziałam! Wchodź do środka. Jest już późno-rzekła i wpuściła mnie do domu-Na pewno jesteś głodna! Robiłam dzisiaj kopytka, mam nadzieję że się skusisz
-Kopytka? No pewnie!-powiedziałam zachwycona rozebrałam się i rozsiadałam się w kuchni, która nie zmieniła swojego położenia.
-Jest tato?-zapytałam
-Nie ma go-opowiedziała
-To dobrze-powiedziałaś i upiłaś soku który podała ci twoja rodzicielka
-Nastko powinnaś się z nim pogodzić-westchnęła mama
-A to ja zaczęłam? To on ma cały czas wonty. Ma do mnie żal od kiedy dowiedział się że idę na psychologie. A teraz próbuje mnie związać z tym cholernym Tomkiem! Mamo nie uważasz że to przesada?-zapytałam pod denerwowana
-Córuś rozumiem cię ale to twój tato. Tomek jest niczego sobie, przystojny młodzieniec. Skończył marketing i zarządzanie teraz robi magisterkę. I cały czas o ciebie wypytuje.-powiedziała zachwycona mama
-Tyle że ja mam już kogoś-powiedziałam jedząc swoje ukochane kopytka
-Tak? To wspaniale!Jak  się nazywa jaki on jest? Kiedy go poznamy?-zaczęła wypytywać 
-Nie wiem kiedy będzie miał czas.-wywróciłam oczami- A co do Jochena to jest on najcudowniejszym mężczyzną na świecie. Bardzo go kocham-zaczęłam wychwalać Jochena
-To cudownie córciu!-powiedziała Mamcia 
-Tak... tylko jest jeden, duży problem-westchnęłam
-Co takiego słońce?-zapytała
-Jest siatkarzem. A ja... Mamo ja nigdy się nie pogodzę że ją straciłam! -zaczęłam się użalać
-Słoneczko to było 7 lat temu musisz zacząć żyć. Nie możesz mieć przez całe życie unikać siatkówki. Jeszcze nie dawno to kochałaś!-Mama zaczęła swoje dobre rady
-Kochałam jak była Weronika!-powiedziałam- Mamuś pogadamy jutro, będę buszować po albumach, czytać pamiętniki, pójdę na cmentarz, postaram się raz na zawsze pogodzić z tą sytuacją. Teraz jeśli mogę to pójdę wsiąść prysznic i się położę- oznajmiłam
-Oczywiście słoneczko! Tylko nawlekę ci pościel-powiedziała z uśmiechem 
Wbiegłam schodami na górę. Nic się nie zmieniło. Może tylko kolor ścian. Otworzyłam drzwi do jeszcze nie dawnego mojego ukochanego królestwa. Był taki sam jak sobie go zapamiętałam. Ściany dalej były turkusowo- fioletowe. Na parapecie dalej były kaktusy, a na ścianach pełno zdjęć. Wszystko było wyszczyszone. Trudno było znaleźć gdziekolwiek milimetr kurzu. Chwilę jeszcze po przeglądałam swoje stare trofea i poszłam do łazienki. Wzięłam prysznic, ubrałam się w piżamę i wróciłam do pokoju. Łóżko było idealnie zaścielone; co jak co ale moja mama była perfekcjonistką, przyznaje się że ja nie; już nie myśląc wskoczyłam do łóżka i opatuliłam się szczelnie pierzyną.

                                                        *************************
Obudziłam się. Wyspałam się, i to bardzo. Dawno spałam na swoim ukochanym łóżku. Wstałam, ubrałam szlafrok i poczłapałam do łazienki, gdzie wykonałam standardowe czynności. Zeszłam na dół. Mama robiła śniadanko w kuchni
-Dzień dobry-powiedziałam i usiadłam przy stole
-Witaj córeczko jak się spało?-Zapytała
-Nad zwyczajnie dobrze-powiedziałam
-Zaraz będzie śniadanko, twój ulubiony omlet-powiedziała
-Ohm mamuś przez ciebie przytyje-roześmiałam się
-Nic ci to nie zaszkodzi-powiedziała mama i nałożyła mi omleta na talerz- Niedługo wychodzę do pracy. Dasz sobie radę sama?
-Mami nie mam pięciu lat-powiedziałam –A gdzie pracujesz?
-U pani Renatki, pomagam przy finansach-rzekła, tak moja mama z zawodu była księgową
-To dobrze –powiedziałam
-To będę lecieć dasz sobie radę prawda?-Zapytała niepewnie
-Tak Mamo idź już-odpowiedziałam
Mama wyszła a ja dokończyłam śniadanie i poszłam na górę do swojego pokoju. Ubrałam się w jakieś dresy i koszulkę Jochena. Tak pięknie pachniała nim. Nie mogłam odpuścić sobie okazji i nie wziąć jego koszulki. Wyciągnęłam stare płyty, wybrałam jedną i włożyłam do odtwarzacza. Z szafki na samej górze wyciągnęłam sporych rozmiarów pudło. Na wierzchu markerem było napisane WERONIKA. Chyba, jako jedyna rzecz w tym domu pudło było zakurzone. Nikt nie miał prawa go otwierać. Przetarłam pudło i otworzyłam je nożem. Było w nim wszystko: zdjęcia, pamiętniki, listy, koszulka, wisiorki, bransoletki i wiele innych rzeczy.
Zdjęcia. Moje i Werci. Weronika, moja najlepsza przyjaciółka, znałyśmy się od dzieciństwa. Razem siedziałyśmy w przeszkol, w podstawówce, razem trenowałyśmy siatkówkę, razem robiłyśmy tysiące najlepszych rzeczy. Byłyśmy świetne, grałyśmy mistrzowsko w siatkówkę. Dopełniałyśmy się, razem wygrałyśmy wiele turnieji tymi, dwójkami” w czwartej klasie. Potem piłka siatkowa szóstkami. A na końcu piłka plażowa gdzie też zdobywałyśmy nagrody. Było świetnie do czasu. Na którychś badaniach wyszło Weronice, że ma za dużo białych krwinek. Na początku lekarz wykluczył białaczkę, ale po dokładniejszych badaniach wyszło, że to jednak ona. To był cios, miałyśmy jechać na młodzieżowe Mistrzostwa Europy w piłce plażowej a tu taki cios. Wercia się załamała. Nie chciała nic, błagała abym pojechała z kimś innym, ale nie było o tym mowy. Nie zostawiłam jej. Trwałam przy niej do końca. Przez całe pół roku chodziłam do niej dzień w dzień. Opowiadałam o wszystkim i o niczym. Gadałyśmy godzinami. Otworzyłam swój pamiętnik, na pierwszej stronie był podpis:
Nigdy się nie poddawaj. Pisz tu, kiedy jeszcze będę na tym świecie a jeśli już odejdę to skończy.
Pamiętam, że zdenerwowała mnie tymi słowami. Zaczęłam jej wmawiać, że Wyzdrowieje, i jeszcze niedługo znowu zagramy razem w siatkówkę. Ona się tylko zaśmiała.

Kolejne strony to opisy przeżyć. Moja nadzieja, która powoli wygasała z coraz gorszym stanem Weroniki.
I ostatnia strona, ją akurat napisała Weronika kiedy mi ją dawała. 
,, Zamknij pamiętnik, połóż go na najwyższej półce i żyj dalej."
Nie zastosowałam się do jej prośby. Nie potrafiłam. Nigdy nie zapomnę dnia 20 maja. To był dzień przed jej odejściem .
-Anastazjo mogę mieć do ciebie prośbę?-zapytała bardzo osłabiona Weronika
-No pewnie!- wysiliłam się na entuzjazm ale było mi ciężko, bardzo ciężko
-Żyj dalej i ciesz się życiem, rób co kochasz graj w siatkówkę, znajdź sobie faceta i bądź szczęśliwa. Proszę. Będę załamana jeśli zmarnujesz sobie życie prze ze mnie nie chcę tego-powiedziała i zaczęła płakać
-Nigdy o tobie nie zapomnę Weroniko! Ale obiecuję że postaram się żyć dalej. W siatkówkę nigdy już nie zagram. Chyba że poznam drugą połówkę dla której będę w stanie zrobić wszystko kocham cię-powiedziałam i ucałowałam  jej czoło
W nocy 21 maja Weronika odeszła. Napisała mi list:
                                                   Kochana Nastko!
Dziękuję Ci za to że byłaś! Dziękuję Ci za wsparcie! Dziękuję Ci za miłość! Dziękuję Ci za przyjaźń! Dziękuję Ci za wszystko co dla mnie zrobiłaś. Nigdy nie będę w stanie Ci się za to wszystko odwdzięczyć! 
Proszę Cię bądź szczęśliwa. Pomimo wszystko odchodzę spełniona, wiem że koś będzie o mnie pamiętał. Wiem że to będziesz ty! Dziękuję Ci jeszcze raz i żyj dalej! Moja Kochana Nastencjo.

                                                                         Twoja Wercia:)
PS Tomek jest w tobie zakochany!
PS 2 Bądź z nim szczęśliwa
PS 3 Szczerze? To go nie lubię.
PS 4 Chciałabym abyś grała dalej w siatkówkę, ale znając życie to się nie zgodzisz
PS 5 ŻEGNAJ! 

Łzy spływały po moich policzkach. Tęskniłam za nią bardzo za nią tęskniłam. Tęskniłam też za moim Jośkiem. Okrutnie go potraktowałam. Nie powinnam wyjeżdżać bez słowa. Czuję się strasznie głupio. A do tego zachowuję się jak nastolatka bo boję się do niego zadzwonić. Jestem idiotką. 
Starając się o tym nie myśleć poszłam na cmentarz. Weronika zawsze pomagała mi w trudnych chwilach może teraz też pomoże?

*********************************************************************************
Witam wszystkich! No niestety nie udało się! Ale to nic! Resovia i tak jest Mistrzem! 
Witam z kolejnym rozdziałem ! Emmm bardzo przepraszam że wcześniej tego nie zauważyłam ale anonimy mieli zablokowane komentarze:( teraz jest już wszystko dobrze więc liczę na komentarze!

3 komentarze- Nowy rozdział w Sobotę :****
Szczypiorek ^,^

3 komentarze:

  1. Anastazji musiało być cięzko. Straciła przyjaciołkę, a to nigdy nie jest łatwy moment... Jednak wierzę, że znajdzie wyjście z sytuacji i wróci do Jochena i wszystko mu wyjaśni.
    Pozdrawiam, Lady Spark
    http://wybor-serca.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń