poniedziałek, 30 marca 2015

4.Wszystko ma swój czas i przychodzi kres na kres

Perfect- Wszystko ma swój czas 


                                                      Anastazja 
Wracam do domu. Jak ja dawno tam byłam, nie pamiętam kiedy ostatni raz widziałam rodziców. Być może rok temu. Pamiętam że przed wyjazdem ostro się z nimi pokłóciłam. Szczególnie z ojcem. Mam nadzieję że go nie będzie. Nigdy nie miałam z nim dobrych kontaktów. Wielki prezes, wielkiej korporacji. Nie stęskniłam się za nim. Jak już to stęskniłam się bardzo za mamą. 
Z dworca nie miałam daleko do domu. Chciałam się przejść, co z tego że była 21. Chciałam zobaczyć jak zmieniło się moje miasto przez ten rok. Przyznam że prawie nic się nie zmieniło. Wszystko było na swoim miejscu. Przystanęłam przy dużym, przytulnym, jasnożółtym domu, który jak połowa rzeczy wokół mnie nic się nie zmienił. Weszłam przez furtkę i zadzwoniłam standardowym dzwonkiem.
-Dobry wieczór!-powiedziałam mama otwierając drzwi, przyglądająca mi się z uwagą, po chwili jednak mnie rozpoznała- Córeczko to ty!
Rzuciłam torbę i wtuliłam się w matczyne ramiona.
-Tęskniłam mamuś-powiedziałam 
-Ja też!  Tak długo cię nie widziałam! Wchodź do środka. Jest już późno-rzekła i wpuściła mnie do domu-Na pewno jesteś głodna! Robiłam dzisiaj kopytka, mam nadzieję że się skusisz
-Kopytka? No pewnie!-powiedziałam zachwycona rozebrałam się i rozsiadałam się w kuchni, która nie zmieniła swojego położenia.
-Jest tato?-zapytałam
-Nie ma go-opowiedziała
-To dobrze-powiedziałaś i upiłaś soku który podała ci twoja rodzicielka
-Nastko powinnaś się z nim pogodzić-westchnęła mama
-A to ja zaczęłam? To on ma cały czas wonty. Ma do mnie żal od kiedy dowiedział się że idę na psychologie. A teraz próbuje mnie związać z tym cholernym Tomkiem! Mamo nie uważasz że to przesada?-zapytałam pod denerwowana
-Córuś rozumiem cię ale to twój tato. Tomek jest niczego sobie, przystojny młodzieniec. Skończył marketing i zarządzanie teraz robi magisterkę. I cały czas o ciebie wypytuje.-powiedziała zachwycona mama
-Tyle że ja mam już kogoś-powiedziałam jedząc swoje ukochane kopytka
-Tak? To wspaniale!Jak  się nazywa jaki on jest? Kiedy go poznamy?-zaczęła wypytywać 
-Nie wiem kiedy będzie miał czas.-wywróciłam oczami- A co do Jochena to jest on najcudowniejszym mężczyzną na świecie. Bardzo go kocham-zaczęłam wychwalać Jochena
-To cudownie córciu!-powiedziała Mamcia 
-Tak... tylko jest jeden, duży problem-westchnęłam
-Co takiego słońce?-zapytała
-Jest siatkarzem. A ja... Mamo ja nigdy się nie pogodzę że ją straciłam! -zaczęłam się użalać
-Słoneczko to było 7 lat temu musisz zacząć żyć. Nie możesz mieć przez całe życie unikać siatkówki. Jeszcze nie dawno to kochałaś!-Mama zaczęła swoje dobre rady
-Kochałam jak była Weronika!-powiedziałam- Mamuś pogadamy jutro, będę buszować po albumach, czytać pamiętniki, pójdę na cmentarz, postaram się raz na zawsze pogodzić z tą sytuacją. Teraz jeśli mogę to pójdę wsiąść prysznic i się położę- oznajmiłam
-Oczywiście słoneczko! Tylko nawlekę ci pościel-powiedziała z uśmiechem 
Wbiegłam schodami na górę. Nic się nie zmieniło. Może tylko kolor ścian. Otworzyłam drzwi do jeszcze nie dawnego mojego ukochanego królestwa. Był taki sam jak sobie go zapamiętałam. Ściany dalej były turkusowo- fioletowe. Na parapecie dalej były kaktusy, a na ścianach pełno zdjęć. Wszystko było wyszczyszone. Trudno było znaleźć gdziekolwiek milimetr kurzu. Chwilę jeszcze po przeglądałam swoje stare trofea i poszłam do łazienki. Wzięłam prysznic, ubrałam się w piżamę i wróciłam do pokoju. Łóżko było idealnie zaścielone; co jak co ale moja mama była perfekcjonistką, przyznaje się że ja nie; już nie myśląc wskoczyłam do łóżka i opatuliłam się szczelnie pierzyną.

                                                        *************************
Obudziłam się. Wyspałam się, i to bardzo. Dawno spałam na swoim ukochanym łóżku. Wstałam, ubrałam szlafrok i poczłapałam do łazienki, gdzie wykonałam standardowe czynności. Zeszłam na dół. Mama robiła śniadanko w kuchni
-Dzień dobry-powiedziałam i usiadłam przy stole
-Witaj córeczko jak się spało?-Zapytała
-Nad zwyczajnie dobrze-powiedziałam
-Zaraz będzie śniadanko, twój ulubiony omlet-powiedziała
-Ohm mamuś przez ciebie przytyje-roześmiałam się
-Nic ci to nie zaszkodzi-powiedziała mama i nałożyła mi omleta na talerz- Niedługo wychodzę do pracy. Dasz sobie radę sama?
-Mami nie mam pięciu lat-powiedziałam –A gdzie pracujesz?
-U pani Renatki, pomagam przy finansach-rzekła, tak moja mama z zawodu była księgową
-To dobrze –powiedziałam
-To będę lecieć dasz sobie radę prawda?-Zapytała niepewnie
-Tak Mamo idź już-odpowiedziałam
Mama wyszła a ja dokończyłam śniadanie i poszłam na górę do swojego pokoju. Ubrałam się w jakieś dresy i koszulkę Jochena. Tak pięknie pachniała nim. Nie mogłam odpuścić sobie okazji i nie wziąć jego koszulki. Wyciągnęłam stare płyty, wybrałam jedną i włożyłam do odtwarzacza. Z szafki na samej górze wyciągnęłam sporych rozmiarów pudło. Na wierzchu markerem było napisane WERONIKA. Chyba, jako jedyna rzecz w tym domu pudło było zakurzone. Nikt nie miał prawa go otwierać. Przetarłam pudło i otworzyłam je nożem. Było w nim wszystko: zdjęcia, pamiętniki, listy, koszulka, wisiorki, bransoletki i wiele innych rzeczy.
Zdjęcia. Moje i Werci. Weronika, moja najlepsza przyjaciółka, znałyśmy się od dzieciństwa. Razem siedziałyśmy w przeszkol, w podstawówce, razem trenowałyśmy siatkówkę, razem robiłyśmy tysiące najlepszych rzeczy. Byłyśmy świetne, grałyśmy mistrzowsko w siatkówkę. Dopełniałyśmy się, razem wygrałyśmy wiele turnieji tymi, dwójkami” w czwartej klasie. Potem piłka siatkowa szóstkami. A na końcu piłka plażowa gdzie też zdobywałyśmy nagrody. Było świetnie do czasu. Na którychś badaniach wyszło Weronice, że ma za dużo białych krwinek. Na początku lekarz wykluczył białaczkę, ale po dokładniejszych badaniach wyszło, że to jednak ona. To był cios, miałyśmy jechać na młodzieżowe Mistrzostwa Europy w piłce plażowej a tu taki cios. Wercia się załamała. Nie chciała nic, błagała abym pojechała z kimś innym, ale nie było o tym mowy. Nie zostawiłam jej. Trwałam przy niej do końca. Przez całe pół roku chodziłam do niej dzień w dzień. Opowiadałam o wszystkim i o niczym. Gadałyśmy godzinami. Otworzyłam swój pamiętnik, na pierwszej stronie był podpis:
Nigdy się nie poddawaj. Pisz tu, kiedy jeszcze będę na tym świecie a jeśli już odejdę to skończy.
Pamiętam, że zdenerwowała mnie tymi słowami. Zaczęłam jej wmawiać, że Wyzdrowieje, i jeszcze niedługo znowu zagramy razem w siatkówkę. Ona się tylko zaśmiała.

Kolejne strony to opisy przeżyć. Moja nadzieja, która powoli wygasała z coraz gorszym stanem Weroniki.
I ostatnia strona, ją akurat napisała Weronika kiedy mi ją dawała. 
,, Zamknij pamiętnik, połóż go na najwyższej półce i żyj dalej."
Nie zastosowałam się do jej prośby. Nie potrafiłam. Nigdy nie zapomnę dnia 20 maja. To był dzień przed jej odejściem .
-Anastazjo mogę mieć do ciebie prośbę?-zapytała bardzo osłabiona Weronika
-No pewnie!- wysiliłam się na entuzjazm ale było mi ciężko, bardzo ciężko
-Żyj dalej i ciesz się życiem, rób co kochasz graj w siatkówkę, znajdź sobie faceta i bądź szczęśliwa. Proszę. Będę załamana jeśli zmarnujesz sobie życie prze ze mnie nie chcę tego-powiedziała i zaczęła płakać
-Nigdy o tobie nie zapomnę Weroniko! Ale obiecuję że postaram się żyć dalej. W siatkówkę nigdy już nie zagram. Chyba że poznam drugą połówkę dla której będę w stanie zrobić wszystko kocham cię-powiedziałam i ucałowałam  jej czoło
W nocy 21 maja Weronika odeszła. Napisała mi list:
                                                   Kochana Nastko!
Dziękuję Ci za to że byłaś! Dziękuję Ci za wsparcie! Dziękuję Ci za miłość! Dziękuję Ci za przyjaźń! Dziękuję Ci za wszystko co dla mnie zrobiłaś. Nigdy nie będę w stanie Ci się za to wszystko odwdzięczyć! 
Proszę Cię bądź szczęśliwa. Pomimo wszystko odchodzę spełniona, wiem że koś będzie o mnie pamiętał. Wiem że to będziesz ty! Dziękuję Ci jeszcze raz i żyj dalej! Moja Kochana Nastencjo.

                                                                         Twoja Wercia:)
PS Tomek jest w tobie zakochany!
PS 2 Bądź z nim szczęśliwa
PS 3 Szczerze? To go nie lubię.
PS 4 Chciałabym abyś grała dalej w siatkówkę, ale znając życie to się nie zgodzisz
PS 5 ŻEGNAJ! 

Łzy spływały po moich policzkach. Tęskniłam za nią bardzo za nią tęskniłam. Tęskniłam też za moim Jośkiem. Okrutnie go potraktowałam. Nie powinnam wyjeżdżać bez słowa. Czuję się strasznie głupio. A do tego zachowuję się jak nastolatka bo boję się do niego zadzwonić. Jestem idiotką. 
Starając się o tym nie myśleć poszłam na cmentarz. Weronika zawsze pomagała mi w trudnych chwilach może teraz też pomoże?

*********************************************************************************
Witam wszystkich! No niestety nie udało się! Ale to nic! Resovia i tak jest Mistrzem! 
Witam z kolejnym rozdziałem ! Emmm bardzo przepraszam że wcześniej tego nie zauważyłam ale anonimy mieli zablokowane komentarze:( teraz jest już wszystko dobrze więc liczę na komentarze!

3 komentarze- Nowy rozdział w Sobotę :****
Szczypiorek ^,^

niedziela, 22 marca 2015

3.Ile warty jest bez ciebie? Ile warty jest mój świat?

Lady Pank- Mój świat bez ciebie 

Jochen
3 dni, 72 godziny, 4320 minut i 259200 sekund.A dla mnie jak wieczność. Do mojego życia wkradła się monotonia. Budzę się, już nie dzięki Anastazji ale cholernemu budzikowi którego czasem pragnąłbym wyrzucić przez okno, Potem idę jeść śniadanie, po które muszę czasem pójść do sklepu. Jem śniadanie z Sirim. Następnie idę z kotem pobiegać, jak na kota Siri potrafi utrzymać tępo czasem tylko się zatrzyma i zacznie rozglądać.Po przebierzce biorę prysznic, ucinam sobie drzemkę i jadę na siłownie. Po siłowni, wracam do domu zamawiam jakiś obiad, oglądam telewizję idę na trening. A żeby urozmaicić sobie wieczór to chodzę czasem do Alka, Paula, Niko. Zamęczam ich swoją obecnością. Dzisiaj przyszedł czas na Krzyśka.
-Jochen nie smutaj człowieku! Jak kocha to wróci-powiedział Ignaczak i poklepał mnie po plecach. Siedziałem u niego i oglądaliśmy jakiś denny film w telewizji.Rozumiem już polski, bardzo dobrze rozumiem. Czasem mam problem ze znalezieniem słowa, a tak to jest dobrze. Bardzo polubiłem Polskę, a teraz to nie wyobrażam sobie abym miał grać gdzie indziej, jak nie w polskim klubie. Jak nie w Rzeszowie. Do tego doszła Anastazja. Nawet nie myślę o tym abym miał gdzieś jechać bez niej. Mam już prawie trzydziestke. Najwyższy czas się ustatkować, bo moja mama się załamie.Anastazja ma lepszą sytuację jest 5 lat młodsza. Kończy studia, ma całe życie przed sobą. Dziwne że ogóle chce się wiązać z takim staruchem jak ja.
-Jochen! Znowu zniknąłeś-powiedział Krzysiek powołując mnie do porządku
-Tak Krzysiu? Mam niewidzialną moc? Ale super!-zaśmiałem się z Krzyśka
-Hahaha to było bardzo zabawne!-wywrócił oczami Krzysiek-Widzę że swoimi beznadziejnymi żarcikami próbujesz za akceptować swoja sytuacje. Jeśli tak to proszę dawaj jeszcze jakieś suchary. Jeżeli to ci pomoże
-Krzysiek! Jesteś beznadziejnym przyjacielem! Nie chciałabym się z tobą przyjaźnić-powiedziała Iwona, która weszła do salonu.
-Ranisz moje uczucia! Moja własna żona-powiedział załamany Igła
-A ty ranisz uczucia Jochena-oskażyła go żona
-Eee tam przyzwyczajiłem się-wzruszyłem ramionami a Krzysiu wybuchł śmiechem
-Wujcio Josień-zawołała Dominisia, która wbiegła do salonu ubrana w piżamkę.
-Cześć Słońce-powiedziałem do dziewczynki która się we mnie wtuliła
-Wujcio Josień? A gdzie ciocia Nastka?-zapytała dociekliwa sześciolatka
-Musiała wyjechać do rodziców-od powiedziałem
-Aaa ale jak wróci to powiedz że musimy iść do kina-powiedziała rozbrykana Ignaczakówna
-Dominika co ty tu jeszcze robisz? Marsz do łóżka!-powiedziała Iwona
-Mamusiu ale mi się nie chce spać! Chcę się bawić z wujciem Josienem-powiedziała mała
-Dominika! Nie wstaniesz do przedszkola-powiedziała 
-Ale Mamuś wujek Josień, tak długo go nie widziałam-dziewczynka wtuliła się we mnie jeszcze bardziej
-Mam pomysł kochanie, pójdę ci przeczytać bajeczkę i pójdziesz spać zgoda?-zapytałem 
-Taaaaak -powiedziała uśmiechnięta i poleciała na górę, ja pobiegłem za nią.
Opowiedziałem jej bajeczkę a dziewczynka szybko zasnęła.Przykryłem ją szczelnie kordełką i zszedłem na dół.
-Jejku jeśli ona ma tak wcześnie zasypiać to musisz do nas codziennie przychodzić-powiedziała Iwona a ja uśmiechnąłem się na jej słowa.
Zawsze marzyłem o dzieciach, i ciągle marze. Uważam że dzieci to największy skarb. 
-Będę się już zbierał,-powiedziałem do Ignaczaków. 
-No weź stary! Jest już druga połowa meczu!-powiedział Igła
-Okej, zostanę-odparłem i usiadłem na kanapie
Mecz się skończył a ja zacząłem się zbierać do domu.
-Dzięki że wpadłeś stary-powiedział na pożegnanie Krzysiek
-Nie ma sprawy, i tak nie mam co robić w domu-odpowiedziałem  
Wyszedłem od Ignaczaków i podążyłem do swojego mieszkania. Nie miałem daleko. 
-Dobry wieczór! Przepraszam, wie pan gdzie jest ulica Słowackiego 15?-zapytała jakaś kobieta,kiedy szedłem do domu.
-Oczywiście to tu za raz.Ominęła ją pani. Akurat tamtędy będę przechodził to panią poprowadzę.-powiedziałem do kobiety, którą ledwo widziałem gdyż latarnie nie były dobrze rozmieszczone. Jedyne co widziałem to jej długie blond włosy.
-Dziękuje panu jestem Lena-przedstawiła się  podała wolną dłoń bo w drugiej trzymała walizkę
-Jochen-od powiedziałem z uśmiechem- Niech pani da tą walizkę.
-Ou dziękuje-powiedziała i podała mi walizkę- Mój brat miał po mnie przyjechać, ale pewnie zapomniał a mi rozładowała się komórka.Przeszłam przez park i powiem szczerze że byłam już przerażona, że będę musiała w nim spać.Ale całe szczęście trafiłam na ciebie-dodała i posłała w moją stronę promienny uśmiech.
-Cieszę się że pomogłem-od powiedziałem
-Jesteś Niemcem?-zapytała po chwili-Przepraszam, nie powinnam się tak bezstrosko pytać
-Nic nie szkodzi-roześmiałem się- Tak jestem z Niemiec, gram w siatkówkę
-Tak myślałam, Jochen Schops, Rzeszów. Nie byłam do końca pewna-roześmiała się- Mieszkałam przez 7 lat w Niemczech. Kibicowałam wam zaraz po Polsce na mistrzostwach.
-Bardzo miło-uśmiechnąłem się- Jesteśmy już pod 15.
-O dziękuje ci bardzo, mam nadzieję że spotkamy się na jakimś meczu Resovii-powiedziała i zniknęła w bloku
Roześmiałem się na myśl tej dziewczyny, która szczerze powiedziawszy przypadła mi do gustu i skierowałem się w stronę domu.

-Cześć kocie!-powiedziałem od razu po wejściu do domu. Siri nawet nie ruszył się z kanapy- Leniwiec!
Skierowałem się do łazienki wziąłem prysznic i już miałem się kłaść spać kiedy szczególne za interesowanie wzbudził album ze zdjęciami który stał na półce. Wyciągnąłem album, który tak dawno oglądałem  i zacząłem przeglądać zdjęcia.  Połowa zdjęć była Nastki, niektóre przedstawiały nas razem. Choć jesteśmy już razem od pół roku to jeszcze nie było okazji do poznania rodziców Anastazji. Ogólnie to dziewczyna nie zbyt często o nich mówi. Do rąk wpadło mi jedno zdjęcie którego wcześniej nie widziałem, było spakowane w kopertę. Przedstwiał dwie dziewczynki na oko siedmio latki. Były przebrane, jedna za księżniczkę, druga za wróżkę. Jestem pewien że wróżką była Nastka. Zdjęcie było podpisane: Nastka i Weronika Bal Przebierańców 13 stycznia 1998. W kopercie było jeszcze dwa zdjęcia. Z tą samą dziewczyną tylko tym razem Bal Gimnazjalisty 2007 rok, Anastazja pięknie wtedy wyglądała. I jeszcze jedno,były na hali, miały wypisane na koszulkach BKS Bielsko-Biała.Zdjęcie było podpisane: Nastka i Wercia na obozie siatkarskim. 18 sierpnia 2004 rok.
Anastazja grała kiedyś w siatkówkę? Kim jest Weronika? Dlaczego mi o tym wcześniej nie powiedziała?



Ach ten Josiek! Rozszalał się na meczach z Jastrzębskim :p Oby tak na LM <3 Ach jak miło SOVIA w finale :D
Proszę o wyrażenie swojej opinii o Blogu  w komentarzach.
Pozdrawiam Szczypiorek. :)



piątek, 13 marca 2015

2. Czasami duch przeszłości nie pozwalają nam iść do przodu.



                                            Anastazja
Nie potrafię tak dłużej. Chcę być szczęśliwa z Jochenem, ale wiem, wiem że jeśli nie rozwiąże problemów z przeszłości nigdy nie będę z nim szczęśliwa. Cholerna siatkówka, akurat musiałam znaleźć sobie ukochanego, który w nią gra zawodowo. Wszystkie myśli nie pozwoliły mi spać, przez co obudziłam się, kiedy zegar wskazywał godzinę 6:45. Jochen smacznie sobie spał. Ucałowałam go lekko w policzek i wstałam z łóżka. Poczłapałam do łazienki, gdzie wykonałam poranne czynności.
Na twarz nałożyłam tylko krem nawilżający, włosy związałam w kucyka. Wróciłam do sypialni z kąt wybrałam ubrania na dzisiejszy dzień. I z powrotem do łazienki. Przebrałam się i poszłam do kuchni. Niestety w chlebaku nie było żadnego pieczywa, a w lodówce nie było ani jednego plasterka sera ani masła. A przecież robiłam zakupy 4 dni temu. Ach to mieszkanie z siatkarzem, z wielkim prawie 100 kilogramowym siatkarzem. Ubrałam się i wyszłam z mieszkania do sklepu, który nie był daleko. Zaledwie parę metrów od apartamentowców, na rogu ulicy. Zakupiłam dużo rzeczy do jedzenia i wróciłam do domu. Jochen dalej spał a ja zaczęłam robić śniadanie. Zrobiłam twarożek ze szczypiorkiem i rzodkiewką. Zaparzyłam kawę i już miałam iść budzić Jochena, ale wszedł do kuchni.
-Dzień dobry! Mój ranny ptaszku! Nie możesz spać?- powiedział na powitanie i ucałował mnie w policzek.
-Wstałam i już nie mogłam spać -wzruszyłam ramionami popijając kawę
-Są z tego i plusy-powiedział z pełną buzią-pyszne śniadanko kochanie.
Opowiedziałam mu uśmiechem.
-Masz dzisiaj wykłady?-zapytał po przełknięciu ostatniego kęsa i wziął kolejną kanapkę
-Tak na 8:00 do 12-westchnęłam-Ostatni rok i ta cholerna praca magisterska. Mam już pomysł ale nie mam pojęcia jak zacząć
-Dasz radę-powiedział- Kto jak nie ty?
-No nie wiem-wywróciłam oczami-Siri jest bardzo chętny, tylko niestety w tym aby mnie zniechęcić. Jak tylko wezmę laptop to on już jest na moich kolanach.
-Może tak chce zwrócić na ciebie uwagę?-powiedział Jochen
-Taa bo ja go tak ignoruje-wywróciłam oczami- Przecież wiesz że jest on drugim najważniejszym facetem w moim życiu
-Taak?-roześmiał się -A kto jest pierwszym?
-No nie wiem. Taki denerwujący szwab-powiedziałam
-Ja ci dam denerwujący szwab!-powiedział Jochen i rzucił we mnie zawiniętą serwetką. Roześmiałam się.
-Masz dzisiaj trening?-zapytałam ukochanego
-Mam na 12 do 14 na siłowni a potem od 17 do 19:30 na hali- powiedział
-Będę się zbierała-powiedziałam- Przed 8 są straszne korki.
Spakowałam wszystkie rzeczy i ubrałam płaszcz, kozaki.
-Pa kochanie-powiedział i dał mi buziaka. Ostatni pocałunek...


                                                                          ****
Wykłady, ostatnie wykłady i wolne. Wolne na napisanie pracy magisterskiej. Cudownie po prostu cudownie.Wsiadłam do autobusu i pojechałam do mieszkania. Jochen był na siłowni więc zostałam tylko z Sirim. Najlepszym kotem jakiego kol wiek poznałam. Jochen opowiadał mi jak go znalazł. Znalazł go na śmietniku.Był mały i bezbronny. Siri można tak powiedzieć że nasz połączył. Najpierw Jochen prawie mnie przejechał. A potem ja znalazłam jego kotka. Od początku wiedział że jesteśmy sobie przeznaczeni. Zaczął się do mnie łasić. Pogłaskałam go i poszłam do kuchni gdzie nalałam sobie soku. Kot oburzony tym że go tak zignorowałam poszedł do salonu i położył się na kanapie. Ja wzruszyłam ramionami i poszłam do sypialni. Ze spodu szafy wyciągnęłam podróżną torbę i zaczęłam do niej pakować najważniejsze rzeczy. Planowałam ten wyjazd ale bałam się. Boję się przeszłości. Przeszłości z którą tak trudno mi się pogodzić. Choć tyle już minęło to jest trudno. Wiem, Wiem że powinnam iść do przodu. Ale to jest trudne. Kiedy się tak pakowałam do ręki wpadła mi niebieska koperta. Pachniała nią. Powoli ją otworzyłam. Był w niej list i zdjęcie.
 Rozłożyłam list

Droga Anastazjo!
Kiedy kolwiek świat jest okrutny dla mnie pomagasz mi w wybaczaniu! Sprawiasz że ten ciemny świat staje się taki piękny. Dziękuje ci za to!
Nigdy nie będę potrafiła ci się odwdzięczyć za wszystko co dla mnie zrobiłaś. Każdego dnia dziękuje Bogu że na mojej drodze postawił ciebie. Najlepszą rozgrywającą, oszukamy jeszcze razem jakieś przeciwniczki ?.Pamiętasz?....

Nie potrafiłam czytać dalej. Łzy zasłaniały całą widoczność, zaczęły kapać na kartkę. Starłam łzy chusteczką i wzięłam do ręki zdjęcie. Najpiękniejsze zdjęcie na świecie. Przedstawiło dwie wyszczerzone dziewczyny. Jedna blondynka, druga brunetka. Jedna wyższa druga niższa. Obie ze złotymi medalami na szyji. Obie w zielono-białych koszulkach i granatowych bluzach z napisem BKS Bielsko- Biała. Obie ze złotymi medalami na szyi. Tylko jedna na koszulce ma 10 a druga 15. Znowu się popłakałam. Tęsknię za tym, za tymi chwilami. Za chwilami beztroskiego dzieciństwa. List schowałam z powrotem do kopert a zdjęcie do portfela i poszłam do łazienki aby się ogarnąć.
Przy okazji spakowałam kosmetyczkę którą schowałam do torby. Byłam już spakowana. Teraz na koniec wyciągnęłam kartkę z drukarki na której zapisałam parę słów do Jochena:

Drogi Jochenie! 
Musiałam wyjechać na parę dni.
Wrócę!
Kocham cię bardziej!
Twoja Anastazja!
PS Wrócę odmieniona.

Zaczepiłam kartkę na lodówce i równo o 13:30 wyszłam z domu. Zbiegłam po schodach i wyszłam z osiedla. Poszłam na autobus, który zawiózł mnie na dworzec. O godzinie 14:05 miałam autobus do bielska. Czyli jeszcze dzisiaj będę w swojej rodzinnej miejscowości. Czas rozwiązać przeszłość




Jedynie co mogę powiedzieć to PRZEPRASZAM  :( ale ludzie Asseco Resovia i SKRA gra w Final Four!!!!!!!!!!!
Proszę o komentarzę:*
Dziękuję że jesteście szczypiorek :*
Umówmy się że rozdziały będą co piątek :)




środa, 4 marca 2015

1. Nazywam się winny

Liber & Mateusz Mijal - Winny 




                         Jochen
Trudno. Znowu ignoruje moje prośby. Niestety.
-Anastazja mogę cię o coś zapytać?- zapytałem przy obiedzie
-Pewnie! Czemu się jeszcze pytasz? -opowiedziała zdziwiona
- Dlaczego nie tolerujesz mojej pasji? Może i tolerujesz ale inaczej dlaczego nie lubisz siatkówki- zapytałem
Odłożyła sztuce i zaczęła się na mnie patrzeć zaszokowana.Westchnęła.
-Jöchen jak długo będziesz mnie tym męczył ?- powiedziała zła
- Po prostu bardzo mi na tym zależy- powiedziałem
- Nie chcę i nie zamierzam rozmawiać na ten temat- oznajmiła i odeszła od stołu
-Świetnie! Najlepiej uciekać! - krzyknąłem lecz po chwili usłyszałem trzask drzwi wyjściowych.
O czyli jak zawsze. Jak zawsze wspólny obiadek zakończył się niezwykle miło.

                                                                    ****
Trening. Trening to jedyna rzecz, która pozwala mi  zapomnieć o wszystkich problemach. Kocham Anastazje. Kocham najbardziej na świecie. Choć nie znamy się zbyt długo, to czuje że to miłość na całe życie. Nigdy nie zapomnę jak się poznaliśmy.
To było gdzieś w grudniu. Wracałem zmęczony w treningu. Jechałem trochę za szybko. Anastazja  prawie wpadła mi pod samochód, kiedy wtargnęła na jezdnie. Gwałtownie zahamowałem.
-Ty jesteś jakiś nienormalny!-wrzasnęła, kiedy wyszedłem z samochodu. 

Uśmiechnąłem się.
Było ciemno, jednak dzięki lefrektorom i światłom latarni mogłem zauważyć jej piękne zielone oczy.
- Przepraszam bardzo ale to pani wtargnęła mi na jezdnie-powiedziałem uśmiechnięty do pięknej kobiety
- Ale to pan jechał prawie 100 km/h.- powiedziała po denerwowana zielonooka.
- Dobrze, dobrze proszę pani!- powiedziałem- Nic się pani nie stało?

-Wszystko w jak najlepszym w porządku.-powiedziała i zaczęła odchodzić ode mnie
-Niech pani poczeka! Może w ramach re kompensaty podwiozę panią?-zapytałem szarmancko
Widziałem jak wywraca oczami.
-Ale tylko dlatego że nie chcę ponownie trafić na takich wariatów jak pan!-powiedziała i skierowała się do mojej czarnej Toyoty.
Uśmiechnąłem się i wsiadłem do samochodu. 
Moje myślenie przerwało mocne uderzenie piłki. Igła wystawił rękę w geście przeproszenia. Akurat zachciało mu się bawić w atakującego.
-Nie myśl tyle bo cię ukradną- powiedział kiedy podszedł do mnie.
 Nie zrozumiałem za bardzo o co mu chodzi więc jedynie wzruszyłem ramionami i ćwiczyłem dalej skupiając się na siatkówce.
Trening się skończył.Wziąłem szybki prysznic, przebrałem się. I powrót do domu. Nie wiem co mnie tam czeka. Może będzie Anastazja a może jej nie będzie. Nie mam sił tym się przejmować.
Jednak była, siedziała na klatce schodowej. Mieszkamy w ślicznym bloku. Z bardzo ładną klatką schodową więc aż tak źle to jej tam nie było.
-Zapomniałam kluczy-powiedziała skruszona 
Kiwnąłem tylko głową. Zacząłem wchodzić dalej po schodach. Musiała biec aby mnie dogonić, dogoniła a nawet wyprzedziła. Stanęła na przeciwko mnie blokując mi otworzenie drzwi.
Zacząłem patrzeć na schody które zaczęły być niezmiernie ciekawe.
-Jochen spójrz na mnie!- powiedziała, zignorowałem ją.
-Jochen!-powtórzyła po raz kolejny. Po chwili poczułem jej zimną dłoń na brodzie.Przekręciła moją głowę tak że patrzyłem centralnie na nią.
-I co? Patrzę! -powiedziałem zły, nie dość że wracam zmęczony to jeszcze mnie męczy.- Nie chcę teraz rozmawiać. Ana daj mi chwilę wytchnienia, bym mógł to zrozumieć.
Westchnęła zrozpaczona ale odsunęła się i dopuściła mnie do drzwi. Otworzyłem jej drzwi i weszliśmy do mieszkania. Rzuciłem torbę w przedpokoju i skierowałem się do łazienki. Nieważne że myłem się po treningu. Potrzebuję masakryczne zimnego prysznica. Dodatkowy prysznic mi dobrze zrobi. Woda skutecznie łagodziła moje rozgrzane ciało. Nie wiem jak długo woda się na mnie lała. Kiedy poczułem że jestem już spokojniejszy wyszłem z pod prysznica. Anastazja siedziała w kuchni, czytała jakąś książkę popijając herbatę. Pewnie jakiś poradnik psychologiczny, których ma już parę na regale. Na regale sporych rozmiarów. Ja tak nie czytam książek. Jedynie jakieś fascynujące biografie, autobiografie sportowców albo jakieś kryminały. 
-Dziękuje-powiedziałem, widząc że zaparzyła herbaty również dla mnie.
Na znak że usłyszała kiwnęła głową.
-Co czytasz?-zapytałem kiedy upiłem trochę herbaty.
-Psy, Rachel i cała reszta-powiedziała, a ja stanąłem za jej krzesłem i ją przytuliłem.
-Gdzie Siri?-zapytałem- Brałaś go ze sobą
-Jest u Oli, dziewczyny Nowakowskiego. Obraził się na mnie- zaśmiała się lekko.-Przepraszam- dodała i wstała z krzesła
-Kocham cię Jochen-powiedziała i mnie przytuliła.Widziałem że coś ją gnębiło ale wiem że jej słowa są szczere.
-Ja ciebie bardziej Anastazjo-powiedziałem 
I nareszcie utonęliśmy w pocałunku.

Tylko nam zdarzyło się pokochać od tak Już tylko nam, gdy cała reszta inny ma plan

*********************************************************************************
RESOVIA WYGRAŁA Jochen zagrał bardzo dobrze WIĘC JEST ROZDZIAŁ!
WITAM WSZYSTKICH BARDZO SERDECZNIE.! 
PRZEPRASZAM ZA WSZELKIE BŁĘDY!
NASTĘPNY BYĆ MOŻE W DZIEŃ KOBIET A JAK NIE TO W ŚRODĘ NASTĘPNĄ!
Pozdrawiam gorąco Szczypiorek :*



niedziela, 1 marca 2015

0.Trudno to zrozumieć




Kolejny raz. Kolejny raz jak wspomniesz o siatkówce to ona się krzywi.
Kolejny raz. Kolejny raz jak prosiłeś ją o przyjście na mecz mówi krótkie, terściwe i niewiele wyjaśniając ,,nie" ,,nie bo nie"
Nawet nie wie jak jest ci źle. 
Twoi kumple zaraz po meczu czy to wygranym czy przegranym toną w objęciach swoich partnerek. 
A ty nie! Ty wtedy idziesz do szatni. Szybko się zbierasz i wracasz do domu. 
Gdzie ona na ciebie czeka, uśmiechnięta starająca się abyś jak najmniej myślał o tym. 
Dobrze to wie. 
Jest ci coraz trudniej. Wam jest coraz trudniej. Coraz trudniej się dogadać...

Jest źle a dalej iść to szaleństwo czy odwaga


Witam!


Witam serdecznie! Niedługo coś się tu pojawi. Będzie to krótkie opowiadanie z... z pewnym świetnym siatkarzem. Grającym w Asseco Resovii <3. Więcej dowiecie się z bohaterów którzy nadejdą niedługo Tak więc serdecznie zapraszam. 
Szczypiorek:*