Anastazja
Obudziłam się. Odwróciłam się, Jochena nie było. Westchnęłam. Podniosłam się z łóżka i je pościeliłam. Zegar ścienny wskazywał 8: 35. Gdzie jest Josiek?
-Jochen?!- krzyknęłam- głucha cisza. Spróbowałam dodzwonić się do ukochanego ale nie odbierał. Przeszłam całe mieszkanie. Siriego też nie było. Pobiegłam do szafy. Na całe szczęście były wszystkie jego rzeczy. A na półce leżały klucze do samochodu. Uff czyli się nie wyprowadził. Ale gdzie oni są?
Poszłam do łazienki gdzie ubrałam się w za duży czerwony T- shirt i dresy. Miałam w planach wielkie wiosenne porządki. usłyszałam trzask drzwi wejściowych. Od razu pobiegłam potykając się o dywanik w łazience. Jednak udało mi się dobiec do drzwi. Jochen ściągał buty a kot odrazu pobiegł do miski by pochlipać mleka. Są i moje zguby.
-Gdzie wy byliście?-zapytałam trochę nerwowo
-Witaj kochanie- powiedział jak zawsze spokojny Jochen,- Kupiłem świeże pieczywo. Zechcesz zjeść ze mną śniadanie?
- Nie ignoruj mnie- fuknęłam
-Gdzież bym śmiał- zaśmiał się Josiek, co mnie coraz bardziej denerwowało- Biegałem
-Od kiedy ty z rana biegasz?!- zdziwiłam się. Co jak co ale Josiek do rannych ptaszków nie należał
-Dzięki kochanie. Jestem sportowcem, muszę prowadzić zdrowy tryb życia- westchną
-Rozumiem, rozumiem- wywróciłam oczami nie chcąc prowadzić dalej tematu o jego ,,zdrowym" trybie życia. Chipsy po godzinie 22 też są zdrowe.. Bardzo zdrowe.
- Tak więc co dziś podajesz na śniadanko?-zapytałam z uśmiechem
-Cóż, nie było cię 8 dni. Jak najbardziej teraz twoja kolej na przygotowanie śniadania-wyszczerzył się
-I znowu wróciłam do swoich obowiązków-westchnęłam- A i masz się wynieść z domu..
-Co?????-zdziwił się kiedy usłyszał te słowa
-Na dzisiejszy dzień-wywróciłam oczami- Gdyż nieźle nabałaganiłeś przez ten tydzień.
-Pff to Siri- rzekł
******
3 tygodnie później
Leżałam na kanapie, chora od trzech dni. Wziął mnie jakaś grypa. Świetnie, a za 4 dni mam jechać do Berlina na Final Four. Tak, na Final Four. Kochany Jochenek mi załatwił bilety. Od kiedy powiedziałam mu że chcę uczestniczyć w jego siatkarskim życiu byłam już na 2 meczach z Jastrzębskim Węglem i z Novosibirskiem. Przyznam się szczerzę że atmosfera w podpromiu bardzo mi się podoba. Czuję się cudownie oglądając mecz z jednych z pierwszych rzędów widząc jak świetnie gra mój ukochany. Cudownie było w dzień kobiet, kiedy to po meczu z Jastrzębskim Węglem Jochen został MVP. Po odebraniu nagrody szybko do mnie podbiegł, wręczył mi torcik i rzekł: Widzisz nie musiałaś długo czekać na torta. Wszystkiego najlepszego kochanie. Oraz dostałam soczystego buziaka. Niestety w domu byłam samotna. Josiek pojechał do Armałowa gdzie sobie wypoczywał i trenował. Ja zostałam sama w domu. Przepraszam, przepraszam jest jeszcze Siri. Ale on mi nie zrobi herbaty jak ja nie będę miał sił by wstać z łożka. Niestety.Siri takich umiejętności na posiadał, więc musiałam wstać aby zaparzyć sobie herbaty. Kiedy siedziałam w kuchni w oczekiwaniu na zaparzenie wody rozdzwonił się mój telefon. Siłą woli poczłapałam do sypialni. Na wyświetlaczy napisane było: Josienek
-Halo?-zapytałam zmęczonym głosem
-Witaj słonce jak się czujesz?-zapytał Jochen
-Wyglądam jeszcze gorzej niż się czuje-westchnęłam
-Przepraszam słoneczko że nie mogę być z tobą- westchnął
-Nie masz za co przepraszać. Nawet lepiej że cię nie ma, jeszcze bym cię zaraziła - rzekłam
-Pocieszę cię jeśli Ci powiem że miałem dzisiaj strasznie męczący trening?-zapytał
-Nie- od powiedziałam - Chyba już zjadłam całą paczkę gripeksu i nawet wypiłam ten cholerny fervex ale nic. Męczę się już trzeci dzień-jęknęłam
-Wybierz się do lekarza sunny martwię się- powiedział- Igła cię pozdrawia!
-Też go pozdrów i powiedz mu aby jadł mniej- wysiliłam się na szczyptę humoru
-Igła twierdzi że jest chudy- zaśmiał się
-To powiedz mu aby pilnował ciebie- westchnęłam
-To już nie było zabawne- powiedział niby oburzony
-Tak, tak nie chcę ci zrzędzi idę znowu spać- jęknęłam
-Dobrze słońce moje płaczące dobranoc kocham cię bardziej -powiedział
-Paaa- przeciągnęłam i rzuciłam się na łóżko
***
Obudził mnie znowu dzwonek telefonu. Nie patrząc kto dzwoni od razu odebrałam.
-Jochen, czuję się dobrze nie dzwoń tyle razy-westchnęłam
-Nie jestem Jochen, ale bardzo się cieszę że twój ukochany się o ciebie martwi, ale niestety to ja twoja mama- usłyszałam głos swojej rodzicielki
- Mamo. Przepraszam. Po prostu jestem trochę chora a Josiek jest na zgrupowaniu i tak trochę mnie męczy
-Rozumiem że się martwi to dobrze słońce. Ale dzwonię aby zaprosić was na Wielkanoc do nas.
-Chętnie wpadniemy obgadam to jeszcze z Jochenem
-To zdrowiej tam córuś
-Pa mamo
Miałam już troszkę więcej siły więc poczłapałam do kuchni. Zdziwiłam się że w domu było tak jasno a w sypialni ciemno czyżbym przespała całą noc.
-Witaj kochanie- przestraszyłam się słysząc czyjś głos
-Jejku wystraszyłeś mnie.Co ty tu robisz?-zdziwiłam się widząc Jochena siedzącego w kuchni popijającego kawę
-Jak narazie tu siedzę-powiedział
-Ha ha ha jak zawsze żartobliwy- wywróciłam oczami
-Przecież ci mówiłem że wracam 25.-westchnął
Spojrzałam na zegarek była godzina 10. Spałam od 19. Wow troszkę przespałam.
-A to witaj znowu w domu kochanie-powiedziałam i usiadłam mu na kolanach
-Widzę że ktoś się już lepiej czuje- zaśmiał się
-Jak się śpi więcej niż pół doby to się tak ma- też się roześmiałam
-Z kim rozmawiałaś w sypialni?-zapytał
- Z mamą, zaprasza nas na Wielkanoc.-powiedziałam
-Było by mi bardzo miło móc poznać twoją rodzinę- powiedział uradowany
-To się bardzo cieszę. Jak emocje przed Final Four?-zapytałam
-Gram przed swoją publicznością można tak powiedzieć-wzruszył ramionami
-Taaa już nie oszukuj że nie masz stresa- wywróciłam oczami- Przed Młodzieżowymi Mistrzostwami Polski tak się stresowałam ale dałyśmy radę z Bielskiem Białym i nie chwaląc się wygrałyśmy złoto. I nie chwaląc się byłam jedną z najlepszych zawodniczek.
-Ależ ty skromna. A ja tam tylko mam parę medali ale to nic w porównaniu z twoim sukcesem.
-Jesteś złośliwy- fuknęłam i lekko uderzyłam w ramię.
- Yhm wiesz jestem troszkę głodny- westchnął
- To sobie coś zrób ja idę pod prysznic- powiedziałam
-I kto tu jest złośliwy?
********
Kibice z Rzeszowa i Bełchatowa zawładnęli Berlinem. Naprawdę to cudowne że ludzie tak jeżdżą za swoimi klubami. Są wiernymi, najlepszymi kibicami na świecie. Mecz ze Skrą. Wszyscy zapowiadali że nie będzie on łatwy. Stresowałam się bardziej niż Jochen. A do tego zgubiłam się w poszukiwaniu łazienki, super.... Łaziłam tak mecz się już zaczął. Kurde trzeba się było uczyć niemieckiego w szkole. Ale nie ja stwierdziłam że to bez sensu. Ekstra. Nie przewidziałam tego iż zgubię się w niemieckiej hali . Jak na złość zostawiłam torebkę i wszystko, więc nawet nie miałam jak skontaktować się z Olą albo z kim kolwiek. I tak chodziłam w tą i we twą.
-Przepraszam czemu pani tak chodzi?- usłyszałam angielski głos.
Nareszcie dziękuje ludzie, ktoś kto mówi po angielsku.
-Ouu śmieszna sytuacja. Zgubiłam się. I nie mam bladego pojęcia jak wrócić na swoje miejsce- powiedziałam po angielsku zażenowana do starszego pana.
-Pani jest z polski?-zapytał po chwili starszy pan
- Tak- od powiedziałam po polsku
-Zna pani Jochena Schopsa?-zadał kolejne pytanie
-Tak- od powiedziałam ponownie- To mój chłopak
-Jestem Maciej Pająk, menadżer Asseco Resovi, Jochen poprosił mnie abym panią poszukał bo nie widział pani już od rozgrzewki.- zaśmiał się lekko mężczyzna
- Jejku bardzo przepraszam nie wiem jak mogłam się zgubić- westchnęłam. Byłam strasznie zażenowana tą całą sytuacją. Naprawdę.
-Nic się nie dzieje- zaśmiał się- To może teraz zaprowadzę panią na swoje miejsce
-Tak ogóle to jestem Anastazja-powiedziałam
-A ja Maciek jak już wspomniałem-powiedział- Bardzo miło panią poznać. W bardzo miłych okolicznościach
-Bardzo-wywróciłam oczami a Maciek otworzył mi wielkie drzwi.
-Jesteśmy już przy twoim sektorze dasz sobie radę?-zapytał
-Tak dzięki. Chyba się już nie zgubię- zaśmiałam się nerwowo
- To do zobaczenia- pomachał mi i odszedł
Znalazłam swoje siedzenie i na nie opadłam.
-Jejku co za wstyd- jęknęłam
-Co się stało?-zapytała Ola- I czemu nie było cię tak długo?
-Zgubiłam się i odnalazł mnie menedżer Sovii bo Jochen powiedział że nigdzie mnie nie ma- westchnęłam a Ola wybuchła śmiechem
- Tak właściwie to ile jest?-zapytałam
-1:0 dla Sovii- powiedziała Ola która dalej nie mogła powstrzymać śmiechu
-Chociaż to- powiedziałam
Udało się. Too Resovia wygrywa i
przechodzi do finału ligi mistrzów. Wśród kibiców zapadła euforia, taka sama
jak u zawodników. I ja wczułam się w atmosferę. Po moim zagubieniu już ani razu
nie wyszłam z hali. Nie chciałam ryzykować. Skakałam, śpiewałam cieszyłam się z
wygranych punktów razem z Resoviakami. Zaraz po wielkiej euforii Jochen
sprawnie wbiegł na trybuny.
-Witaj moja zgubo- powiedział i
zamknął mnie w swoim uścisku.
- Hahaha nie było mi tak do
śmiechu kiedy latałam zagubiona- westchnęłam
-Mi też, kiedy co chwila
sprawdzałem czy jesteś
-Czyli tak usprawiedliwisz swoją
beznadzieją grę w pierwszym secie?-Zapytałam ze śmiechem
- Skąd to możesz wiedzieć
przecież przez pierwszy set latałaś w poszukiwaniu toalety- roześmiał się
-Przestań już, wiesz jak głupio
się czułam, kiedy tak wasz menadżer mnie znalazł?
-Nie wiem nigdy nie zgubiłem się
hali- ponownie wybuchł śmiechem
-Super nie no dzięki, jesteś taki
kochany- wywróciłam oczami
-Ojj kochanie nie denerwuj się
tak. – Powiedział i objął mnie ramieniem- Twój kochaś walczy jutro o złoto
- Noo Matt Anderson jest
przystojny. Fajnie, że gra o złoto- roześmiałam się,
Jochen na to szturchną mnie
ramieniem
-Hahaha- wywrócił oczami- Mówiłem
o sobie
-Przecież wiem, Matt teraz źle
wygląda w tej brodzie- westchnęłam- Masz nad nim przewagę
-Tak, jaką?-Zapytał
-Lubię atakujących oraz lubię tych,
co mają medal mistrzostw świata- zaśmiałam się
- To mam dużą przewagę- on też
wybuchł śmiechem
Przepraszam! I za to opóźnienie i
za ten rozdział. Kompletna klapa. Wybaczcie proszę!
Niedługo wykonam Liebster Awards obiecuje!
Proszę komentujcie :P
Szczypiorek :*
Jestem i tu! Przepraszam za opóźnienia, ale no czas nie jest moim sprzymierzeńcem. bywa.
OdpowiedzUsuńOni są tacy kochani, słodcy, że nic tylko ich schrupać. Widać, że Jochenowi zależy na ukochanej, skoro tak martwił się gdy zaginęła w akcji.
Pozdrawiam, Lady Spark
http://wybor-serca.blogspot.com/