Hejoo jeżeli ktoś tu jeszcze jest to zapraszam serdecznie tutaj :
http://siatkowkawmoimsercu.blogspot.com/
Will your mouth still remember the taste of my love?
niedziela, 8 listopada 2015
wtorek, 30 czerwca 2015
Ostatni......
Witaj Weroniko!
Chciałabym Ci uroczyście przedstawić Weronike Steffi Schops. Jest idealna. Taka piękna. Słodka. Od paru miesięcy Jochen zachwyca się nią w najlepsze. I to jest mój problem. Nie, nie źle to określiłam, nie przeszkadza mi że Josiek spędza czas z Wercią. Jakiej matce by to przeszkadzało? Tylko że od czasu urodzenia Weroniki mój mąż, nie ma kompletnie dla mnie czasu. Naprawdę ! Całkowicie mnie olewa. Jestem okropna, denerwuje mnie to że mój mąż spędza więcej czasu z córką niż ze mną jestem wyrodną okrutną matką. A może to depresja po porodowa?
-Co tam skrobiesz słonko?-zapytał mnie mój mąż
-Nic takiego- powiedziałam i od razu schowałam kartkę
-Ana wiesz że możesz mi o wszystkim powiedzieć a ostatnio mnie zbywasz- westchnął
-Wiem przepraszam jestem po prostu zmęczona-jęknęłam
-Moja cudowna żonka jest zmęczona, jak narazie Wercia śpi to może masażyk?-zapytał z uśmiechem
-Byłoby miło-westchnęłam i ułożyłam się na kanapie
☺☺☺☺☺☺☺☺☺
5 lat później
Droga Weroniko!
Kocham moje dzieci są wspaniałe. Kocham mojego męża. Kocham całe moje życie. Pisanie listu przerywa mi kolejna sprzeczka moich słoneczek:
-Mamo mamo Lukas zabiera mi zabawki- przybiegła do mnie Wercia
-Jest jeszcze mały musisz go zrozumieć- westchnęłam- Chce się z tobą pobawić pozwól mu
-Ale on wyrwie zaraz wszystkie włosy mojej laleczce!!!- jęknęła małą
-Lukas, Lukas chodź do mamusi.-powiedziałam do prze słodziutkiego trzy latka naszego synka który był odzwierciedleniem Jochena.
-Mamuś a kiedy będzie tato grał?-zapytała Wercia oczekując obejrzeć tatę w telewizji
- Jeszcze 2 godzinki- powiedziałam reprezentacja Niemiec podejmuje Bułgarię w półfinałach Ligi Światowej we Włoszech. Ja z dziećmi niestety nie mogłam pojechać po pierwsze ponieważ Lukas jest za mały a po drugie jestem znowu w ciąży. Uwierzysz! Jejku nie spodziewałam się kolejnego dziecka.. Ta Liga Światowa jest dla niego bardzo ważna bo po tej lidze kończy karierę reprezentacyjną. Jak zdrowie pozwoli będzie grać jeszcze w Rzeszowie. Nie mam mu tego za złe. Choć musiałam zrezygnować z wielu rzeczy w tym z pracy to cieszę się jego szczęściem. Jak on jest szczęśliwy to ja też będę .Doskonale wiem że kiedy tylko Josiek skończy karierę pozostawi mi wolną rękę. Zamieszkamy tam gdzie zechcę i będę robiła to co chcę. Ale cieszę się że spędzam z dziećmi tyle czasu. Wiesz nawet pogodziłam się z ojcem. Coś w nim pękło kiedy tylko zobaczył swoich wnuków. Zakochał się w nich. Zresztą mama też kocha tych pysiaczków. A kto by ich nie kochał?
Jestem szczęśliwa. Gdyby się coś zmieniło to cię o tym po informuje.......
Twoja Nastka- grubaska
*****************************
Przepraszam ale czerwiec był dla mnie zabieganym miesiącem.
Tak więc to już koniec Dziękuję za wszystko czekajcie na coś nowego bo weny nie brakuje _żartuje :P
Jeśli ktoś to czytał to proszę o komentarz :*
Dziękuję wam za wszelkie komentarze
Szczypiorek :*
sobota, 23 maja 2015
List 2 Jaki miłość ma smak...
Droga Weroniko!
Nie uwierzysz jestem w ciąży. Już w 6 miesiącu. Jochen lata
za mną jak bym była z porcelany. Naprawdę: Kochanie uważaj! Kochanie może pomóc
ci się położyć? Kotku może dziś nie pójdę na trening tylko zostanę z wami?
Wszystko w porządku kochanie? Wykańcza mnie
tą swoją nadopiekuńczością. Mam go dość. Najchętniej to bym go na te 9 miesięcy
wyrzuciła do Niemiec. Ale niestety nie mogę, bo się zaczął sezon klubowy.
Niestety.
Byliśmy 2 tygodnie temu na badaniach u ginekologa. Wszystko
jest dobrze z dzieckiem. Już wiemy, że jest to dziewczynka. Po tych badaniach
Jochen się twardo zapierał, że będzie już tworzył pokój dla małej. Idzie mu to
nawet nieźle. Ściany mają kolor fioletowy, dywan jest jasnozielony. A na
ścianie już wisi malusia koszulka, robiona na zamówienie. Rzeszowski pasiak z
napisem W. Schops i 10 tak, więc jest pięknie. Co do imienia to od razu
powiedziałam mu, że dziewczynka będzie nazywać się Weronika. Spodobało mu się. Tak,
więc za 3 miesiące twoja imienniczka przyjdzie na świat i mam ogromną nadzieję,
że choć trochę będzie podobna do ciebie,
Kolejna sprawa to kupiliśmy przepiękny dom na przedmieściach
Rzeszowa. Poprawka Jochen kupił. Zaskoczył mnie tym. Kiedy umówiliśmy się na
kolację, aby powiedzieć sobie coś ważnego. On zabrał mnie do naszego nowego
domu a ja mu powiedziałam, że będziemy rodzicami. Radości nie było granic.
Tylko Siri chodził jakiś przymulony, chyba zrozumiał, że już nie długo nie
będzie najważniejszym członkiem rodziny. Będzie musiał się z tym jakoś
pogodzić.
Moje życie bardzo się rozwinęło. W sumie ja się rozwinęłam.
Pamiętasz ten mój stres jak szłyśmy do gimnazjum a ja się bałam? Ty dziarsko
mnie ciągnęłaś do przodu! Ty dałaś mi odwagę! I mam nadzieję, że tą odwagę
będzie mieć Weronika.
Dziękuję Ci za te
wszystkie chwile
Na zawsze twoja
Nastęcja
Witajcie kochani dziękuję za każdy komentarz!
3 komentarze= Nowy w Środę :*
sobota, 16 maja 2015
List 1 Pomagasz mi w przebaczaniu sprawiasz, że żyję teraz, kochanie
Powoli zbliżamy się ku końcowi
Zostały nam tylko Listy
List 1
Droga Weroniko!
Czasami zastanawiam się, czemu tak się stało? Czemu to ty
musiałaś odejść? Czemu nie ja? Czemu?
Przecież... Przecież ty tak samo zasługiwałaś na życie.
Przecież miałaś tylko 16 lat! Czemu to spotkało ciebie? I wtedy przychodzi mi
na myśl, że tak miało być. Ty niestety musiałaś umrzeć. Ja przez to wyjechałam
z Bielska- Białej. Spotkałam na swojej drodze Jochena i za niego wyszłam. Tak
jest wyszłam za Jochena. I jestem bardzo szczęśliwa. Jednak czasem łapią mnie
takie chwile, w którym się zastanawiam się nad tym wszystkim. Czy jak ty byś
żyła to może byłoby inaczej? Jak to by było gdybyś żyła? Może to ty byłabyś
moją drużbą? A nie Ola, oczywiście bardzo lubię Olę mogę ją nazwać swoją przyjaciółką,
ale to nigdy nie będzie tak samo jak z tobą kochana. Czy poznałabym Jochena jak
byś żyła? Tego nigdy się nie dowiem.
Jak już wcześniej napisałam wyszłam za Jochena. Rok po tym
jak mi się oświadczył. Było cudownie. Spełnienie najskrytszych marzeń. Miesiąc
miodowy też był wspaniały w przepięknym Monako nad Lazurowym Wybrzeżem. Ja i
mój mąż. Czego mi więcej do szczęścia potrzeba? Nic naprawdę! Choć to był tylko
tydzień to Jochen dołożył wszelkich starań, aby to był niezapomniany tydzień.
Wstawaliśmy przed południami, chodziliśmy na śniadanie potem plażowaliśmy. A
popołudniami graliśmy w tenisa lub siatkówkę plażową. A nocami? To, co się
działo nocami zostawię dla siebie.
Chcę abyś wiedziała, co się dzieje w moim życiu, więc co
jakiś czas postaram się do ciebie napisać.
Pewnie z góry masz na to wszystko lepszy widok, ale ja chcę
Cię o wszystkim informować.
Spełniłam to, o co tak bardzo prosiłaś Jestem szczęśliwa.
Mam nadzieję, że ty tam w niebie jesteś tak samo szczęśliwa jak ja.
Kocham Cię Bardzo
Na
zawsze twoja Anastazja
Tak więc zostały nam tylko parę listów i koniec :(
Proszę o komentarze. Kocham was bardzo Szczypiorek :*
3 komentarze= List 2
niedziela, 3 maja 2015
7.Jeszcze raz powiedz że nic się nie liczy
Patrycja Markowska- Jeszcze raz
Anastazja
Anastazja
Coraz bliżej święta Wielkanocne. Asseco Resovii nie udało
się sięgnąć po złoto Ligi Mistrzów, ale srebro też jest dobre, bardzo dobre. Teraz
Rzeszów skupia się przed finałami Plus ligi. W którym to zmierzy się z Lotosem
Trefl Gdańsk. Bardzo się wciągnęłam w tą siatkówkę. I tak myślałam o niej nawet wtedy, kiedy
wracałam ze sklepu po rzeczy do polewy na ciastko. Kazałam Jochenowi wyłączyć ciasto,
kiedy piekarnik zacznie pipczeć. Weszłam do mieszkania. Od początku czuć było
zapach spalenizny. Pobiegłam do kuchni, wszystko jasne ciasto było spalone.
Założyłam rękawiczki, wyłączyłam piekarnik i wyjęłam to zwęglone ciasto.
-Jochen do cholery!-Krzyknęłam na całe mieszkanie, byłam rozżalona
a jednocześnie wściekła. Po chwili do kuchni wszedł zaspany Jochen, to jeszcze
bardziej mnie zdenerwowało- Poprosiłam cię tylko o wyłączenie ciasta! Jednego
głupiego ciasta! Wystarczyło tylko przekręcić pokrętło jak zapipczy! Nie mam
zamiaru robić wszystkiego w tym domu! Nie będę twoją kurą domową!
-Kochanie spokojnie!- Westchnął
-Spokojnie? Spokojnie? Jak mam być spokojna, jeśli ty nic
nie robisz w tym domu! Wszystkim zajmuję się ja! Ale to się zmieni! Pójdę na
staż. Nie będę już miała tyle czasu- wrzeszczałam dalej
-Proszę cię! Będziesz robiła kłótnię z powodu głupiego
ciasta?-Westchnął
-Głupiego? Głupiego? Jochen proszę cię. Wiesz, jakie te
święta są dla mnie ważne. Ale widzę, że masz to daleko gdzieś- byłam bliska
płaczu - Teraz sam sobie rób ciasto
- Anastazja kochanie. Nie mam gdzieś, bardzo mi zależy na
tym abyś była szczęśliwa. Przecież dobrze wiesz, że nie potrafię piec ciast-
westchnął
-Bywa- wzruszyłam ramionami z siatek wyciągnęłam żelki i
rozłożyłam się na kanapie
-Kotku proszę przestań- powiedział Jochen trochę już
rozdrażniony
-Co mam przestać - westchnęłam
-Nie wyłączyłem tylko głupiego ciasta- jęknął
-Dobrze i teraz to głupie ciasto zrobisz- wzruszyłam
ramionami i wstałam gwałtownie z kanapy, przez co stolik się wywrócił z
laptopem Jochena.
-Ty zrzuciłaś mojego laptopa ja spaliłem ciasto jesteśmy
kwita- powiedział i zaczął oglądać swoje cudeńko
-Przepraszam- jęknęłam
-Nic się nie stało- powiedział oschło
-Pójdę zrobić ciasto- westchnęłam
******
I tak zleciały ciche dni. Prawie wcale ze sobą nie
rozmawialiśmy. Dlatego w Wielki Piątek za wszelką cenę starałam się rozładować
atmosferę.
-Josiek, choć pomalować pisanki!- Poprosiłam Jochena
-Co? Ja nie umiem malować! Co my mamy po pięć lat?- Westchną
i usiadł na przeciwko mnie
-Ja zawszę będę dzieckiem. A dlaczego nasze pisanki nie mogą
być ambitne?- Zaśmiałam się
-No dobrze. Ale nie oczekuj, że będzie to jakieś dzieło
sztuki- jęknął i wziął jedno jajko oraz pędzelek
Po ciężkich trzydziestu minutach, w których starałam się mu
zajrzeć za ramie. Ujrzałam jego dzieło. Na jednej stronie był patyczkowaty człowiek
z numerem 10 na koszulce i J. Schops. A na stronie drugiej był też patyczkowaty
człowieczek z numerem, 10 ale na koszulce było A. Schops.
-Josiek to jest piękne!- Westchnęłam- Bardzo słodziutkie
Wstałam i usiadłam na jego kolanach.
-Przepraszam
-Ja też przepraszam,
******
-Już zebrałaś się? Możemy już jechać? Te święta są dla
ciebie ważne a wybierasz się jak sójka za morze- westchnął, który wrócił z
samochodu gdzie spakował nasze rzeczy
-No już już. Skąd ty znasz takie powiedzenia?- Zdziwiłam się
-Od Igły- wywrócił oczami
- Sprowadza cię na złą stronę- roześmiałam się
-Ta aa powiedzmy- zaśmiał się lekko
-Dobrze Josiek to, co będziemy robić przez 5 godzin tej
podróży?-Zapytałam
-No nie wiem, myślę, że ja będę prowadzić- zażartował
- To ja pójdę spać- westchnęłam
-Dobranoc-przytaknął
-Ana już jesteśmy- usłyszałam głos Jochena
-Już?-Ziewnęłam- Przepraszam, że spałam i nic się tobą nie
zajęłam
-Oj przestań- zaśmiał się
Rozbudziłam się. Ukochany rodzinny domek. Josiek wyciągną z
samochodu walizki i skierowaliśmy się do mojego domku.
-Kochani nareszcie jesteście, chodźcie, chodźcie są już
wszyscy- powiedziała uradowana mama
-Witaj Mamuś. To Jochen, Jochen to moja mama Anna.- Przedstawiłam
rodzicielkę
- Miło mi nareszcie panią poznać- powiedział Josiek i
dżentelmeńsko ucałowała dłoń mojej mamy
- Chodźcie. W salonie są już wszyscy-powiedział mama
-Wszyscy to znaczy, kto?-Zapytałam, ale nie usłyszałam odpowiedzi,
ponieważ mama zaprowadziła nas do salonu. Parę osób tam było. Był mój ojciec pan
Władysław z żoną Renatą oraz synem Tomkiem, który bardzo się zmienił. Wyprzystojniał,
wymężniał. Widać mój ojciec bardzo go lubi oboje nieźle się dogadywali. Nigdy
nie będę jego idealną córeczką. Jego idealna córeczka powinna od najmłodszych
lat chodzić na dodatkowe lekcję języków obcych, a nie na treningi siatkówki. Jego
idealna córcia powinna iść na marketing i zarządzanie a nie na psychologie.
Jego idealna córa powinna wyjść za mąż za biznesmana a nie chcieć wyjść za mąż za,
marnego siatkarzynę”. Ja nigdy nie będę jego ukochaną córką i jakoś nie za
bardzo nad tym ubolewam.
-Dzień dobry wszystkim- powiedziałam z uśmiechem. Mój ojciec
spojrzał na mnie zdziwiony.
-Nareszcie jesteś- westchnął
-Były problemy na drodze- powiedziałam sztywno
-Siadajcie, siadajcie- powiedziała mama, która weszła do
salonu
- Tak, więc to jest mój chłopak Jochen- przedstawiłam Jochena
a on uścisną ze wszystkimi dłonie
Ojciec spoglądał na mnie surowym wzrokiem, co chwila
obdarzając Jochena pełnym wrogości spojrzenia. Trudno było wytrzymać na tym
obiedzie, i ja i Jochen czuliśmy się niekomfortowo. Bardzo niekomfortowo. To ja
czułam się gorzej niż on. Źle się czułam w swoim własnym domu!
- Tomek jak tam na studiach?- złą atmosferę próbowała
zniszczyć mama
- Bardzo dobrze- powiedział
-Ooo słyszysz Anastazja, pewnie z samymi wyróżnieniami-
wychwalał Tomka mój ojciec
-Cóż, Jochen ma brązowy Medal Mistrzostw Świata, srebrny
medal ligi mistrzów. I na pewno jest wicemistrzem polski. A może być mistrzem
polski. Ale to jego osiągnięcia tylko z dwóch lat tak to jest ich jeszcze
więcej.- Powiedziałam pełna dumy, a Josiek obdarzył mnie spojrzeniem, które
mówił: Proszę cię nie mów o moich sukcesach
-To świetnie! – Rozradowała się moja mama
- Świetnie, świetnie-powiedział mój ojciec z ironią- A co
potem?
- Ummm się jeszcze zobaczy. Może być, kim chce- powiedziałam
coraz bardziej ze złością
-Powiedzmy- roześmiał się lekko ojciec
- Mogę wiedzieć, o co ci do cholery chodzi?-Zerwałam się
- Och córeczko o nic- powiedział z sarkazmem
- Nie wiem, czemu ale coraz bardziej uważam, że mnie
nienawidzisz- powiedziałam wściekła a Josiek próbował złagodzić sytuację łapiąc
mnie za rękę i szepcąc kojące słówka
- Ależ skąd!- Roześmiał się- Nie w ogóle nie przeszkadza mi to,
że twój chłopak to Niemiec, do tego starszy od ciebie oraz bez planów na
przyszłość
-O nie, nie, nie przesadzasz i to bardzo a tak w ogóle to go
wcale nie znasz. Jochen to najwspanialsza osoba, jaką znam. A jeśli myślisz
inaczej to grubo się mylisz!
-Jesteś głupia, zobaczysz on leci tylko na twoją kasę-
westchną- raczej na moją
-Jaką kasę? On roku nie wzięłam od ciebie ani grosza. I to
Jochen mnie utrzymuję- byłam blisko płaczu mój ojciec to idiota!
-Dopóki zamierzasz z nim być nie jesteś mile widziana w moim
domu- krzyknął
-ROBERT!- krzyknęła moja mama- Nie przeginaj
- I bardzo dobrze, bo Ja wraz z Jochenem nie mam zamiaru
tutaj się więcej pojawić- powiedziałam i wraz z Jochenem wyszłam z salonu.
Jochen milczał. Rozumiał mnie, kocham go najbardziej na
świecie i mam gdzieś, co gada mój idiotyczny ojciec.
-Zaczekajcie proszę- krzyknęła mama bliska płaczu- Jesteś
Idiotą Robert
-Proszę kochanie on nie wiedział, co mówi- westchnęła mama
była bliska płaczu tak jak ja
- Wpadnij do nas do Rzeszowa. Kocham cię mamo- powiedziałam-
A i możesz przywieść parę moich rzecz Kocham cię- westchnęłam i przytuliłam
rodzicielkę
-Przepraszam was bardzo za niego- westchnęła moja mama,
która już płakała
- Do widzenia pani Anno- powiedział Jochen
-Do zobaczenia Jochen- westchnęła
Kiedy wyszliśmy z domu moich rodziców od razu w tuliłam się
w bezpieczne ramiona Jośka i zaczęłam płakać. Nie potrafiłam powstrzymać łez.
-Ćssi kochanie wszystko będzie dobrze. Mamy siebie nic
więcej się nie liczy. Chciałem to zrobić przy twoich rodzicach ze zgodą twoich rodziców,
ale niestety nie wyszło i będzie musiał znaleźć się lepszy moment- westchnął
Jochen.
-Jaki moment?-Zapytałam przez łzy
-Nie ważne kochanie cssi nie płacz już nie warto- westchnął
-Jestem głodna- jęknęłam
-Choć znajdziemy jakiś hotel i restauracje- powiedział
- Nie tak miały wyglądać nasze święta- powiedziałam zrozpaczona
-Wiem słonko, ale mamy siebie- mój ukochany Josiek
-Wiesz jednak nie będę czekać na idealny moment. Mam gdzieś
twojego ojca. Kocham cię i tylko to się liczy. Anastazjo czy uczynisz mnie
najszczęśliwszym Niemcem na świecie i zostaniesz moją żoną?-Zapytał a mi z
wrażenia opadła szczęka.
-Też mam gdzieś swojego ojca-zaśmiałam się lekko- I oczywiście,
że zostanę twoją żoną
LLLLLLLLL
Przepraszam za wszystko!
Rzygam tęczą :P
Proszę o komentarze
3 komentarze następny
niedziela, 19 kwietnia 2015
Liebster Award
Dziękuję bardzo za nominację od Wiktorii Kur i Oli z bloga http://upewnialam-sie-ze-jestes.blogspot.com/. Nominacja ta jest dla mnie bardzo ważna ponieważ jak zakładałam bloga to bałam się że nikt go nie będzie czytał i że będzie beznadziejny. Ale nie jest taki zły chyba? Tak więc jeszcze raz dziękuję za nominację :)
Liebster Award to nominacja w której nominuje się blogi które uważa się za dobre, świetne. Które zasługują na wyróżnienie. Odpowiada się na 11 pytań i tyle samo się zadaje, oraz rozsyła się do 11 osób. (ja tylu nie nominuję, bo przyznam się że nawet nie znajdę )
Pytania do mnie:
1.Czym dla Ciebie jest pisanie takiego bloga?
Pisanie takiego bloga jest dla mnie bardzo ważne. Mogę wtedy się rozmarzyć, dać rozwinąć wyobraźnie. A po drugie uwielbiam pisać :)
2.Czy trenujesz grę w siatkówkę? Jeżeli tak, to czym dla ciebie jest ten sport?
Tak trenuję siatkówkę. Już tak od sześciu lat. Na początku nie było to takie istotne. Chodziłam bo byłam zapisana. Ale teraz bardzo się przywiązałam do siatkówki. To bardzo wciągający sport. Teraz nie wyobrażam sobię abym w nią nie grała.
3.Z jakim siatkarzem chciałabyś pojechać na wakacje?
Ojejku a mogę z całą Asseco Resovią i Skrą Bełchatów? Naprawdę, no dobra... jak tak to Jochen Schops <3
4.Gdzie pragnęłabyś abyście je spędzili?
Malediwy *.*
5.Którą partię wolisz? PiS czy PO? A może preferujesz Twój Ruch?
Wszyscy są.... ale jak już to PO
6.Który Polski klub siatkarski jest Ci najbliższy?
Asseco Resovia Rzeszów <3
7.Co powiedziałabyś swojemu partnerowi (sportowcowi) gdyby sięgnął po MŚ, ME lub jakikolwiek inne ważne dla niego osiągnięcie?
O jejciu no nie wiem. Pewnie skakałabym z radości i płakała ze szczęścia. Ale mówiłabym że jestem z niego dumna i go kocham. I że jest najlepszym sportowcem na świcie :p
8.Jaka jest Twoja ulubiona książka?
Kocham trylogie Niezgodną ale najbardziej to Zbuntowana
9.Jakie jest Twoje marzenie? (realne i nierealne)
Realne to pojechać na wysztkie Wielkie Szlemy i spotkać tenisistów (to realne ale trudne do spełnienia) oraz chodzić na wszystkie mecze Asseco Resovi ( to też realne ale trudne do spełnienia). A nierealne to pójść na koncert Queenu
10.Czy umiesz i lubisz gotować?
Umiem parę prostych rzeczy :P. Ale lubię gotować, szczególnie z przyjaciółmi :*
11.Kim dla Ciebie są Polscy siatkarze?
Polscy siatkarze są dla mnie wszystkim. Są idealnym wzorem do naśladowania. Autorytetem. Pokazują że nie wolno się poddawać i że nic z góry nie jest wskazane na porażkę. Ukazują idealną stronę siatkówki, zgranie drużynowe. Teraz kiedy to siatkówka choć trochę ,,urosła" dzięki tym mistrzostwom. Razem z drużyną ostatnio udał nam się pewien turniej :P i tak porównanie do siatkarzy :p. Więc oni są dla mnie i dla mojej drużyny jak najbardziej inspiracją.
Jeszcze raz dziękuję za nominację oraz dziękuję Wiktorii i Oli za wspaniałe pytania na które bardzo miło się odpowiadało.
A ja nominuję:
http://wybor-serca.blogspot.com/
http://wciaz-kochajacy-sie.blogspot.com/
http://swiatla-zaprowadza-cie-do-domu.blogspot.com/
http://ironiaa-losu.blogspot.com/
http://brygada-aa.blogspot.com/
http://mas-vale-tarde-que-nunca.blogspot.com/
http://tojestcoswiecejnizpasja.blogspot.com/
Wiem wiem brakuje do jedenastu :P ale uważam że te blogi w pełni zasługują na nominację
A teraz pytania:
1. Dlaczego piszesz bloga?
2.Trenujesz siatkówkę? Albo inny sport? Dlaczego?
3. Kto jest twoim autorytetem?
4. Jaki jest twój ulubiony siatkarz?
5. Jaki klub jest ci najbliższy?
6.Jakie jest twoje wymarzone miejsce na wakacje?
7. Jaka jest twoja ulubiona piosenka?
8. Jaka jest twoja ulubiona książka?
9.Jakie jest twoje największe marzenie?
10. Jaki jest twój ulubiony kolor?
11. Ile masz lat?
Jeszcze raz bardzo dziękuję
Oraz informacja o kolejnym rozdziale, rozdział pojawi się jak będą komentarze :(
niedziela, 12 kwietnia 2015
6.Unoszę się jak patrzysz na mnie wciąż tak jakbyś chciał mi przypomnieć co czujesz do mnie
Ewelina Lisowska- Na obcy ląd
Anastazja
Obudziłam się. Odwróciłam się, Jochena nie było. Westchnęłam. Podniosłam się z łóżka i je pościeliłam. Zegar ścienny wskazywał 8: 35. Gdzie jest Josiek?
-Jochen?!- krzyknęłam- głucha cisza. Spróbowałam dodzwonić się do ukochanego ale nie odbierał. Przeszłam całe mieszkanie. Siriego też nie było. Pobiegłam do szafy. Na całe szczęście były wszystkie jego rzeczy. A na półce leżały klucze do samochodu. Uff czyli się nie wyprowadził. Ale gdzie oni są?
Poszłam do łazienki gdzie ubrałam się w za duży czerwony T- shirt i dresy. Miałam w planach wielkie wiosenne porządki. usłyszałam trzask drzwi wejściowych. Od razu pobiegłam potykając się o dywanik w łazience. Jednak udało mi się dobiec do drzwi. Jochen ściągał buty a kot odrazu pobiegł do miski by pochlipać mleka. Są i moje zguby.
-Gdzie wy byliście?-zapytałam trochę nerwowo
-Witaj kochanie- powiedział jak zawsze spokojny Jochen,- Kupiłem świeże pieczywo. Zechcesz zjeść ze mną śniadanie?
- Nie ignoruj mnie- fuknęłam
-Gdzież bym śmiał- zaśmiał się Josiek, co mnie coraz bardziej denerwowało- Biegałem
-Od kiedy ty z rana biegasz?!- zdziwiłam się. Co jak co ale Josiek do rannych ptaszków nie należał
-Dzięki kochanie. Jestem sportowcem, muszę prowadzić zdrowy tryb życia- westchną
-Rozumiem, rozumiem- wywróciłam oczami nie chcąc prowadzić dalej tematu o jego ,,zdrowym" trybie życia. Chipsy po godzinie 22 też są zdrowe.. Bardzo zdrowe.
- Tak więc co dziś podajesz na śniadanko?-zapytałam z uśmiechem
-Cóż, nie było cię 8 dni. Jak najbardziej teraz twoja kolej na przygotowanie śniadania-wyszczerzył się
-I znowu wróciłam do swoich obowiązków-westchnęłam- A i masz się wynieść z domu..
-Co?????-zdziwił się kiedy usłyszał te słowa
-Na dzisiejszy dzień-wywróciłam oczami- Gdyż nieźle nabałaganiłeś przez ten tydzień.
-Pff to Siri- rzekł
******
3 tygodnie później
Leżałam na kanapie, chora od trzech dni. Wziął mnie jakaś grypa. Świetnie, a za 4 dni mam jechać do Berlina na Final Four. Tak, na Final Four. Kochany Jochenek mi załatwił bilety. Od kiedy powiedziałam mu że chcę uczestniczyć w jego siatkarskim życiu byłam już na 2 meczach z Jastrzębskim Węglem i z Novosibirskiem. Przyznam się szczerzę że atmosfera w podpromiu bardzo mi się podoba. Czuję się cudownie oglądając mecz z jednych z pierwszych rzędów widząc jak świetnie gra mój ukochany. Cudownie było w dzień kobiet, kiedy to po meczu z Jastrzębskim Węglem Jochen został MVP. Po odebraniu nagrody szybko do mnie podbiegł, wręczył mi torcik i rzekł: Widzisz nie musiałaś długo czekać na torta. Wszystkiego najlepszego kochanie. Oraz dostałam soczystego buziaka. Niestety w domu byłam samotna. Josiek pojechał do Armałowa gdzie sobie wypoczywał i trenował. Ja zostałam sama w domu. Przepraszam, przepraszam jest jeszcze Siri. Ale on mi nie zrobi herbaty jak ja nie będę miał sił by wstać z łożka. Niestety.Siri takich umiejętności na posiadał, więc musiałam wstać aby zaparzyć sobie herbaty. Kiedy siedziałam w kuchni w oczekiwaniu na zaparzenie wody rozdzwonił się mój telefon. Siłą woli poczłapałam do sypialni. Na wyświetlaczy napisane było: Josienek
-Halo?-zapytałam zmęczonym głosem
-Witaj słonce jak się czujesz?-zapytał Jochen
-Wyglądam jeszcze gorzej niż się czuje-westchnęłam
-Przepraszam słoneczko że nie mogę być z tobą- westchnął
-Nie masz za co przepraszać. Nawet lepiej że cię nie ma, jeszcze bym cię zaraziła - rzekłam
-Pocieszę cię jeśli Ci powiem że miałem dzisiaj strasznie męczący trening?-zapytał
-Nie- od powiedziałam - Chyba już zjadłam całą paczkę gripeksu i nawet wypiłam ten cholerny fervex ale nic. Męczę się już trzeci dzień-jęknęłam
-Wybierz się do lekarza sunny martwię się- powiedział- Igła cię pozdrawia!
-Też go pozdrów i powiedz mu aby jadł mniej- wysiliłam się na szczyptę humoru
-Igła twierdzi że jest chudy- zaśmiał się
-To powiedz mu aby pilnował ciebie- westchnęłam
-To już nie było zabawne- powiedział niby oburzony
-Tak, tak nie chcę ci zrzędzi idę znowu spać- jęknęłam
-Dobrze słońce moje płaczące dobranoc kocham cię bardziej -powiedział
-Paaa- przeciągnęłam i rzuciłam się na łóżko
***
Obudził mnie znowu dzwonek telefonu. Nie patrząc kto dzwoni od razu odebrałam.
-Jochen, czuję się dobrze nie dzwoń tyle razy-westchnęłam
-Nie jestem Jochen, ale bardzo się cieszę że twój ukochany się o ciebie martwi, ale niestety to ja twoja mama- usłyszałam głos swojej rodzicielki
- Mamo. Przepraszam. Po prostu jestem trochę chora a Josiek jest na zgrupowaniu i tak trochę mnie męczy
-Rozumiem że się martwi to dobrze słońce. Ale dzwonię aby zaprosić was na Wielkanoc do nas.
-Chętnie wpadniemy obgadam to jeszcze z Jochenem
-To zdrowiej tam córuś
-Pa mamo
Miałam już troszkę więcej siły więc poczłapałam do kuchni. Zdziwiłam się że w domu było tak jasno a w sypialni ciemno czyżbym przespała całą noc.
-Witaj kochanie- przestraszyłam się słysząc czyjś głos
-Jejku wystraszyłeś mnie.Co ty tu robisz?-zdziwiłam się widząc Jochena siedzącego w kuchni popijającego kawę
-Jak narazie tu siedzę-powiedział
-Ha ha ha jak zawsze żartobliwy- wywróciłam oczami
-Przecież ci mówiłem że wracam 25.-westchnął
Spojrzałam na zegarek była godzina 10. Spałam od 19. Wow troszkę przespałam.
-A to witaj znowu w domu kochanie-powiedziałam i usiadłam mu na kolanach
-Widzę że ktoś się już lepiej czuje- zaśmiał się
-Jak się śpi więcej niż pół doby to się tak ma- też się roześmiałam
-Z kim rozmawiałaś w sypialni?-zapytał
- Z mamą, zaprasza nas na Wielkanoc.-powiedziałam
-Było by mi bardzo miło móc poznać twoją rodzinę- powiedział uradowany
-To się bardzo cieszę. Jak emocje przed Final Four?-zapytałam
-Gram przed swoją publicznością można tak powiedzieć-wzruszył ramionami
-Taaa już nie oszukuj że nie masz stresa- wywróciłam oczami- Przed Młodzieżowymi Mistrzostwami Polski tak się stresowałam ale dałyśmy radę z Bielskiem Białym i nie chwaląc się wygrałyśmy złoto. I nie chwaląc się byłam jedną z najlepszych zawodniczek.
-Ależ ty skromna. A ja tam tylko mam parę medali ale to nic w porównaniu z twoim sukcesem.
-Jesteś złośliwy- fuknęłam i lekko uderzyłam w ramię.
- Yhm wiesz jestem troszkę głodny- westchnął
- To sobie coś zrób ja idę pod prysznic- powiedziałam
-I kto tu jest złośliwy?
********
Kibice z Rzeszowa i Bełchatowa zawładnęli Berlinem. Naprawdę to cudowne że ludzie tak jeżdżą za swoimi klubami. Są wiernymi, najlepszymi kibicami na świecie. Mecz ze Skrą. Wszyscy zapowiadali że nie będzie on łatwy. Stresowałam się bardziej niż Jochen. A do tego zgubiłam się w poszukiwaniu łazienki, super.... Łaziłam tak mecz się już zaczął. Kurde trzeba się było uczyć niemieckiego w szkole. Ale nie ja stwierdziłam że to bez sensu. Ekstra. Nie przewidziałam tego iż zgubię się w niemieckiej hali . Jak na złość zostawiłam torebkę i wszystko, więc nawet nie miałam jak skontaktować się z Olą albo z kim kolwiek. I tak chodziłam w tą i we twą.
-Przepraszam czemu pani tak chodzi?- usłyszałam angielski głos.
Nareszcie dziękuje ludzie, ktoś kto mówi po angielsku.
-Ouu śmieszna sytuacja. Zgubiłam się. I nie mam bladego pojęcia jak wrócić na swoje miejsce- powiedziałam po angielsku zażenowana do starszego pana.
-Pani jest z polski?-zapytał po chwili starszy pan
- Tak- od powiedziałam po polsku
-Zna pani Jochena Schopsa?-zadał kolejne pytanie
-Tak- od powiedziałam ponownie- To mój chłopak
-Jestem Maciej Pająk, menadżer Asseco Resovi, Jochen poprosił mnie abym panią poszukał bo nie widział pani już od rozgrzewki.- zaśmiał się lekko mężczyzna
- Jejku bardzo przepraszam nie wiem jak mogłam się zgubić- westchnęłam. Byłam strasznie zażenowana tą całą sytuacją. Naprawdę.
-Nic się nie dzieje- zaśmiał się- To może teraz zaprowadzę panią na swoje miejsce
-Tak ogóle to jestem Anastazja-powiedziałam
-A ja Maciek jak już wspomniałem-powiedział- Bardzo miło panią poznać. W bardzo miłych okolicznościach
-Bardzo-wywróciłam oczami a Maciek otworzył mi wielkie drzwi.
-Jesteśmy już przy twoim sektorze dasz sobie radę?-zapytał
-Tak dzięki. Chyba się już nie zgubię- zaśmiałam się nerwowo
- To do zobaczenia- pomachał mi i odszedł
Znalazłam swoje siedzenie i na nie opadłam.
-Jejku co za wstyd- jęknęłam
-Co się stało?-zapytała Ola- I czemu nie było cię tak długo?
-Zgubiłam się i odnalazł mnie menedżer Sovii bo Jochen powiedział że nigdzie mnie nie ma- westchnęłam a Ola wybuchła śmiechem
- Tak właściwie to ile jest?-zapytałam
-1:0 dla Sovii- powiedziała Ola która dalej nie mogła powstrzymać śmiechu
-Chociaż to- powiedziałam
Anastazja
Obudziłam się. Odwróciłam się, Jochena nie było. Westchnęłam. Podniosłam się z łóżka i je pościeliłam. Zegar ścienny wskazywał 8: 35. Gdzie jest Josiek?
-Jochen?!- krzyknęłam- głucha cisza. Spróbowałam dodzwonić się do ukochanego ale nie odbierał. Przeszłam całe mieszkanie. Siriego też nie było. Pobiegłam do szafy. Na całe szczęście były wszystkie jego rzeczy. A na półce leżały klucze do samochodu. Uff czyli się nie wyprowadził. Ale gdzie oni są?
Poszłam do łazienki gdzie ubrałam się w za duży czerwony T- shirt i dresy. Miałam w planach wielkie wiosenne porządki. usłyszałam trzask drzwi wejściowych. Od razu pobiegłam potykając się o dywanik w łazience. Jednak udało mi się dobiec do drzwi. Jochen ściągał buty a kot odrazu pobiegł do miski by pochlipać mleka. Są i moje zguby.
-Gdzie wy byliście?-zapytałam trochę nerwowo
-Witaj kochanie- powiedział jak zawsze spokojny Jochen,- Kupiłem świeże pieczywo. Zechcesz zjeść ze mną śniadanie?
- Nie ignoruj mnie- fuknęłam
-Gdzież bym śmiał- zaśmiał się Josiek, co mnie coraz bardziej denerwowało- Biegałem
-Od kiedy ty z rana biegasz?!- zdziwiłam się. Co jak co ale Josiek do rannych ptaszków nie należał
-Dzięki kochanie. Jestem sportowcem, muszę prowadzić zdrowy tryb życia- westchną
-Rozumiem, rozumiem- wywróciłam oczami nie chcąc prowadzić dalej tematu o jego ,,zdrowym" trybie życia. Chipsy po godzinie 22 też są zdrowe.. Bardzo zdrowe.
- Tak więc co dziś podajesz na śniadanko?-zapytałam z uśmiechem
-Cóż, nie było cię 8 dni. Jak najbardziej teraz twoja kolej na przygotowanie śniadania-wyszczerzył się
-I znowu wróciłam do swoich obowiązków-westchnęłam- A i masz się wynieść z domu..
-Co?????-zdziwił się kiedy usłyszał te słowa
-Na dzisiejszy dzień-wywróciłam oczami- Gdyż nieźle nabałaganiłeś przez ten tydzień.
-Pff to Siri- rzekł
******
3 tygodnie później
Leżałam na kanapie, chora od trzech dni. Wziął mnie jakaś grypa. Świetnie, a za 4 dni mam jechać do Berlina na Final Four. Tak, na Final Four. Kochany Jochenek mi załatwił bilety. Od kiedy powiedziałam mu że chcę uczestniczyć w jego siatkarskim życiu byłam już na 2 meczach z Jastrzębskim Węglem i z Novosibirskiem. Przyznam się szczerzę że atmosfera w podpromiu bardzo mi się podoba. Czuję się cudownie oglądając mecz z jednych z pierwszych rzędów widząc jak świetnie gra mój ukochany. Cudownie było w dzień kobiet, kiedy to po meczu z Jastrzębskim Węglem Jochen został MVP. Po odebraniu nagrody szybko do mnie podbiegł, wręczył mi torcik i rzekł: Widzisz nie musiałaś długo czekać na torta. Wszystkiego najlepszego kochanie. Oraz dostałam soczystego buziaka. Niestety w domu byłam samotna. Josiek pojechał do Armałowa gdzie sobie wypoczywał i trenował. Ja zostałam sama w domu. Przepraszam, przepraszam jest jeszcze Siri. Ale on mi nie zrobi herbaty jak ja nie będę miał sił by wstać z łożka. Niestety.Siri takich umiejętności na posiadał, więc musiałam wstać aby zaparzyć sobie herbaty. Kiedy siedziałam w kuchni w oczekiwaniu na zaparzenie wody rozdzwonił się mój telefon. Siłą woli poczłapałam do sypialni. Na wyświetlaczy napisane było: Josienek
-Halo?-zapytałam zmęczonym głosem
-Witaj słonce jak się czujesz?-zapytał Jochen
-Wyglądam jeszcze gorzej niż się czuje-westchnęłam
-Przepraszam słoneczko że nie mogę być z tobą- westchnął
-Nie masz za co przepraszać. Nawet lepiej że cię nie ma, jeszcze bym cię zaraziła - rzekłam
-Pocieszę cię jeśli Ci powiem że miałem dzisiaj strasznie męczący trening?-zapytał
-Nie- od powiedziałam - Chyba już zjadłam całą paczkę gripeksu i nawet wypiłam ten cholerny fervex ale nic. Męczę się już trzeci dzień-jęknęłam
-Wybierz się do lekarza sunny martwię się- powiedział- Igła cię pozdrawia!
-Też go pozdrów i powiedz mu aby jadł mniej- wysiliłam się na szczyptę humoru
-Igła twierdzi że jest chudy- zaśmiał się
-To powiedz mu aby pilnował ciebie- westchnęłam
-To już nie było zabawne- powiedział niby oburzony
-Tak, tak nie chcę ci zrzędzi idę znowu spać- jęknęłam
-Dobrze słońce moje płaczące dobranoc kocham cię bardziej -powiedział
-Paaa- przeciągnęłam i rzuciłam się na łóżko
***
Obudził mnie znowu dzwonek telefonu. Nie patrząc kto dzwoni od razu odebrałam.
-Jochen, czuję się dobrze nie dzwoń tyle razy-westchnęłam
-Nie jestem Jochen, ale bardzo się cieszę że twój ukochany się o ciebie martwi, ale niestety to ja twoja mama- usłyszałam głos swojej rodzicielki
- Mamo. Przepraszam. Po prostu jestem trochę chora a Josiek jest na zgrupowaniu i tak trochę mnie męczy
-Rozumiem że się martwi to dobrze słońce. Ale dzwonię aby zaprosić was na Wielkanoc do nas.
-Chętnie wpadniemy obgadam to jeszcze z Jochenem
-To zdrowiej tam córuś
-Pa mamo
Miałam już troszkę więcej siły więc poczłapałam do kuchni. Zdziwiłam się że w domu było tak jasno a w sypialni ciemno czyżbym przespała całą noc.
-Witaj kochanie- przestraszyłam się słysząc czyjś głos
-Jejku wystraszyłeś mnie.Co ty tu robisz?-zdziwiłam się widząc Jochena siedzącego w kuchni popijającego kawę
-Jak narazie tu siedzę-powiedział
-Ha ha ha jak zawsze żartobliwy- wywróciłam oczami
-Przecież ci mówiłem że wracam 25.-westchnął
Spojrzałam na zegarek była godzina 10. Spałam od 19. Wow troszkę przespałam.
-A to witaj znowu w domu kochanie-powiedziałam i usiadłam mu na kolanach
-Widzę że ktoś się już lepiej czuje- zaśmiał się
-Jak się śpi więcej niż pół doby to się tak ma- też się roześmiałam
-Z kim rozmawiałaś w sypialni?-zapytał
- Z mamą, zaprasza nas na Wielkanoc.-powiedziałam
-Było by mi bardzo miło móc poznać twoją rodzinę- powiedział uradowany
-To się bardzo cieszę. Jak emocje przed Final Four?-zapytałam
-Gram przed swoją publicznością można tak powiedzieć-wzruszył ramionami
-Taaa już nie oszukuj że nie masz stresa- wywróciłam oczami- Przed Młodzieżowymi Mistrzostwami Polski tak się stresowałam ale dałyśmy radę z Bielskiem Białym i nie chwaląc się wygrałyśmy złoto. I nie chwaląc się byłam jedną z najlepszych zawodniczek.
-Ależ ty skromna. A ja tam tylko mam parę medali ale to nic w porównaniu z twoim sukcesem.
-Jesteś złośliwy- fuknęłam i lekko uderzyłam w ramię.
- Yhm wiesz jestem troszkę głodny- westchnął
- To sobie coś zrób ja idę pod prysznic- powiedziałam
-I kto tu jest złośliwy?
********
Kibice z Rzeszowa i Bełchatowa zawładnęli Berlinem. Naprawdę to cudowne że ludzie tak jeżdżą za swoimi klubami. Są wiernymi, najlepszymi kibicami na świecie. Mecz ze Skrą. Wszyscy zapowiadali że nie będzie on łatwy. Stresowałam się bardziej niż Jochen. A do tego zgubiłam się w poszukiwaniu łazienki, super.... Łaziłam tak mecz się już zaczął. Kurde trzeba się było uczyć niemieckiego w szkole. Ale nie ja stwierdziłam że to bez sensu. Ekstra. Nie przewidziałam tego iż zgubię się w niemieckiej hali . Jak na złość zostawiłam torebkę i wszystko, więc nawet nie miałam jak skontaktować się z Olą albo z kim kolwiek. I tak chodziłam w tą i we twą.
-Przepraszam czemu pani tak chodzi?- usłyszałam angielski głos.
Nareszcie dziękuje ludzie, ktoś kto mówi po angielsku.
-Ouu śmieszna sytuacja. Zgubiłam się. I nie mam bladego pojęcia jak wrócić na swoje miejsce- powiedziałam po angielsku zażenowana do starszego pana.
-Pani jest z polski?-zapytał po chwili starszy pan
- Tak- od powiedziałam po polsku
-Zna pani Jochena Schopsa?-zadał kolejne pytanie
-Tak- od powiedziałam ponownie- To mój chłopak
-Jestem Maciej Pająk, menadżer Asseco Resovi, Jochen poprosił mnie abym panią poszukał bo nie widział pani już od rozgrzewki.- zaśmiał się lekko mężczyzna
- Jejku bardzo przepraszam nie wiem jak mogłam się zgubić- westchnęłam. Byłam strasznie zażenowana tą całą sytuacją. Naprawdę.
-Nic się nie dzieje- zaśmiał się- To może teraz zaprowadzę panią na swoje miejsce
-Tak ogóle to jestem Anastazja-powiedziałam
-A ja Maciek jak już wspomniałem-powiedział- Bardzo miło panią poznać. W bardzo miłych okolicznościach
-Bardzo-wywróciłam oczami a Maciek otworzył mi wielkie drzwi.
-Jesteśmy już przy twoim sektorze dasz sobie radę?-zapytał
-Tak dzięki. Chyba się już nie zgubię- zaśmiałam się nerwowo
- To do zobaczenia- pomachał mi i odszedł
Znalazłam swoje siedzenie i na nie opadłam.
-Jejku co za wstyd- jęknęłam
-Co się stało?-zapytała Ola- I czemu nie było cię tak długo?
-Zgubiłam się i odnalazł mnie menedżer Sovii bo Jochen powiedział że nigdzie mnie nie ma- westchnęłam a Ola wybuchła śmiechem
- Tak właściwie to ile jest?-zapytałam
-1:0 dla Sovii- powiedziała Ola która dalej nie mogła powstrzymać śmiechu
-Chociaż to- powiedziałam
Udało się. Too Resovia wygrywa i
przechodzi do finału ligi mistrzów. Wśród kibiców zapadła euforia, taka sama
jak u zawodników. I ja wczułam się w atmosferę. Po moim zagubieniu już ani razu
nie wyszłam z hali. Nie chciałam ryzykować. Skakałam, śpiewałam cieszyłam się z
wygranych punktów razem z Resoviakami. Zaraz po wielkiej euforii Jochen
sprawnie wbiegł na trybuny.
-Witaj moja zgubo- powiedział i
zamknął mnie w swoim uścisku.
- Hahaha nie było mi tak do
śmiechu kiedy latałam zagubiona- westchnęłam
-Mi też, kiedy co chwila
sprawdzałem czy jesteś
-Czyli tak usprawiedliwisz swoją
beznadzieją grę w pierwszym secie?-Zapytałam ze śmiechem
- Skąd to możesz wiedzieć
przecież przez pierwszy set latałaś w poszukiwaniu toalety- roześmiał się
-Przestań już, wiesz jak głupio
się czułam, kiedy tak wasz menadżer mnie znalazł?
-Nie wiem nigdy nie zgubiłem się
hali- ponownie wybuchł śmiechem
-Super nie no dzięki, jesteś taki
kochany- wywróciłam oczami
-Ojj kochanie nie denerwuj się
tak. – Powiedział i objął mnie ramieniem- Twój kochaś walczy jutro o złoto
- Noo Matt Anderson jest
przystojny. Fajnie, że gra o złoto- roześmiałam się,
Jochen na to szturchną mnie
ramieniem
-Hahaha- wywrócił oczami- Mówiłem
o sobie
-Przecież wiem, Matt teraz źle
wygląda w tej brodzie- westchnęłam- Masz nad nim przewagę
-Tak, jaką?-Zapytał
-Lubię atakujących oraz lubię tych,
co mają medal mistrzostw świata- zaśmiałam się
- To mam dużą przewagę- on też
wybuchł śmiechem
Przepraszam! I za to opóźnienie i
za ten rozdział. Kompletna klapa. Wybaczcie proszę!
Niedługo wykonam Liebster Awards obiecuje!
Proszę komentujcie :P
Szczypiorek :*
Subskrybuj:
Posty (Atom)